Ok. 10 tys. wraków zalega na dnie Morza Bałtyckiego. Mam na myśli tylko te z II wojny światowej. W przytłaczającej większości są to wraki niemieckie. Berlin – wydawałoby się – powinien dbać o ten rejon Europy, tamtędy ma bowiem przebiegać nitka rurociągu Nord Stream 2. Nic bardziej mylnego. Niemcy po prostu zapomniały o tym, co tam pozostawiły. Rdzewiejące statki i okręty stanowią coraz większe zagrożenie. Jest to wręcz tykająca bomba zegarowa. Takie wraki, jak „Franken” czy „Stuttgart”, leżące sobie na dnie Zatoki Gdańskiej, w ciągu kilku najbliższych lat skorodują ostatecznie, powodując wyciek od 1,5 do 5 mln litrów paliwa (głównie mazutu) zgromadzonego w ocalałych pięciu (spośród 13) zbiornikach „Frankena”. Z kolei mazut z zatopionego „Stuttgartu” zagraża plażom wokół Zatoki Puckiej.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/539950-ogniem-na-wprost-wraki-i-klasa-prozniacza