Znów stanęli na wysokości zadania. Znów dowiedli, że „izba refleksji” ma fundamentalne znaczenie dla obrony demokracji w Polsce. Znów pokazali, że potrafią się wznieść ponad partyjną nawalankę i zawołać głosem rozsądku, gdy krajowi grozi stoczenie się w piekielne czeluście totalitaryzmu.
Powyższe jest oczywiście ironią. Ale niestety „Napoleonek” - jak nazywany jest w Izbie Wyższej marszałek Tomasz Grodzki – i dowodzone przez niego opozycyjne wojsko zapewne ze śmiertelną powagą podpisaliby się pod tymi zdaniami. Są dumni z uchwały o „zagrożeniu wolności mediów w Polsce”. Szefostwa Discovery, Ringer Axel Springer Polska, czy Agory na pewno odnotują i będą pamiętać o swych rycerzach licząc zera na kontach.
CZYTAJ WIĘCEJ: Polityczna hucpa w Senacie! Izba wyższa przyjęła uchwałę, wspierającą media sprzeciwiające się wprowadzeniu podatku od reklam
Bogdan Klich nazywa uchwałę „czerwonym sygnałem ostrzegawczym”. Dla niego czerwonym sygnałem ostrzegawczym powinna była być katastrofa w Mirosławcu. Nie była. Później „zdarzył mu się” Smoleńsk. Wtedy powinien po prostu zniknąć z życia publicznego, a pojawić się przed prokuratorem. To człowiek, w którego słowniku nie ma terminu „hańba”, choć wdowa po gen. Bronisławie Kwiatkowskim wielokrotnie dowiodła, że jest ono z byłym szefem MON nierozerwalnie związane.
Marcin Bosacki nie ma prawa otwierać ust ws. mediów. Wszak jego nazwisko figurowało na liście administratorów hejterskiego ścieku, jakim jest SokzBuraka, zaś w 2012 r. jako rzecznik szefa MSZ wydzwaniał do naczelnego „Rzeczpospolitej” próbując zablokować niekorzystny dla Sikorskiego artykuł (dotyczył skandalicznego zachowania polskiej dyplomacji, która wysłała białoruskim opozycjonistom PIT-y, co naraziło ich na represje ze strony reżimu Łukaszenki). Dlatego dziś tylko obrzydzenie wzbiera, gdy widzi się na Twitterze jego radość z takiego zapisu w uchwale: „Senat Rzeczypospolitej wyraża zdecydowany sprzeciw wobec działań rządu RP zmierzających do likwidacji niezależnych mediów”. Przecież on sam, osobiście te niezależne media chciał kastrować.
Następny ananas, Marek Borowski, stary komuch z genami z KPP, z 15 latami kariery w PZPR, w tym dyrektorowaniem departamentowi w komunistycznym rządzie w czasie stanu wojennego. Dziś też obawia się likwidacji wolnych mediów. Te Urbanowe też były według niego wolne?
Również Krzysztof Brejza w uchwale „wyraża zaniepokojenie zagrożeniem dla wolności mediów w Polsce”. Oczywiście pod warunkiem, że wolne media nie będą opisywać „farm trolli”, np. w Inowrocławiu.
Nie ma co, „wolne media” mają wspaniałych obrońców. Jedni warci drugich. Jedni i drudzy mają tyle wspólnego z obroną wolności, co głupawy spot sprzed kilkudziesięciu godzin z popularyzacją szczepień. Choć w przypadku dzisiejszej uchwały to nie jest nawet zabawne.
Ubiegłotygodniowy protest nie miał nic wspólnego z wolnością, a wszystko – z kasą. Polecam Państwu aktualne wydanie tygodnika „Sieci”, w którym opisujemy kuriozalną akcję medialnych gigantów.
Cały artykuł znajdą Państwo w naszej strefie Premium:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/539943-po-chciala-kiedys-likwidacji-senatu-moze-slusznie