„To jest metoda, która była wykorzystywana w Stanach Zjednoczonych, we Francji, w Szwecji – we wszystkich tych krajach, w których ta równość została wywalczona i właściwie nie ma innej drogi” - przyznał w rozmowie na antenie radia TOK FM Bart Staszewski, aktywista LGBT, opowiadając o swojej działalności.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Metody z Zachodu
Bart Staszewski przyznał w rozmowie z Jackiem Żakowskim, że jego działania inspirowane są tym, co wcześniej działo się na Zachodzie. Aktywista LGBT stwierdził, że stosuje metody, które wcześniej sprawdziły się w Stanach Zjednoczonych czy w Szwecji.
Jeśli chodzi o tabliczki, to mamy takie czasy, że trzeba sięgnąć po niekonwencjonalne metody. A jeśli chodzi o marsz równości, to mamy prawo pokazać się na ulicach naszych polskich miast, bo one są też nasze. Zwłaszcza, kiedy dzieje się tyle niefajnego wokół nas
— mówił.
To jest metoda, która była wykorzystywana w Stanach Zjednoczonych, we Francji, w Szwecji – we wszystkich tych krajach, w których ta równość została wywalczona i właściwie nie ma innej drogi, czyli marsze równości, działalność organizacji pozarządowych, czasami akty obywatelskiego nieposłuszeństwa, doprowadzają do pełnej równości, czyli małżeństw czy związków partnerskich – w zależności od tego jak to w danym kraju wygląda
— dodał.
Staszewski narzeka na partie polityczne
Aktywista LGBT pytany o to, na którą partie polityczną może liczyć, przyznał że wielu polityków go zawiodło.
To jest bardzo dobre pytanie. Sam próbuje znaleźć na nie odpowiedź, kiedy widzę kolejnych polityków różnych partii, którzy nas zwodzą
— podkreślił.
Zawodziła nas Platforma, zawodziło nas SLD. To są fakty historyczne, które możemy sobie przypomnieć – kto był u władzy i kto nam nic nie dał, jeżeli chodzi na przykład o związki partnerskie. To, co teraz mamy w Polsce, jest pokłosiem tych zaniedbań, które wprowadziły poprzednie partie – te, które były u władzy
— zaznaczył.
Czas pokaże, na kogo możemy liczyć
— dodał.
Jednocześnie Staszewski wskazał, że w różnych partiach są „pojedyncze jednostki”, które wspierają działalność środowisk LGBT, ale „są oni w mniejszości”.
Platforma Obywatelska jak ognia boi się dotknąć tematu LGBT. Patrzy na te słupki, które pokazują, że być może straci jakieś poparcie społeczne, że to im zaszkodzi w wyborach, więc lepiej tego nie dotykać, bo to jest temat zastępczy. Dla mnie i dla wielu tysięcy ludzi w Polsce to nie jest temat zastępczy
— ocenił.
Z czego żyje Staszewski?
Staszewski narzekał na sytuację osób LGBT w Polsce, choć jak sam przyznał, on żyje całkiem dobrze, ponieważ ma „kochającego chłopaka”.
Ale są tacy ludzie, którzy mieszkają na przykład w Łęcznej pod Lublinem i piszą do mnie, że nie mogą się doczekać momentu, kiedy wyjadą z domu, bo mają homofobiczną rodzinę, która ich nie toleruje i twierdzi, że ich orientacja to wymysł. A teraz, w czasie covidu, muszą spędzać z tą rodziną 24 godziny na dobę
— mówił.
Aktywista został też zapytany z czego się utrzymuje.
Na co dzień utrzymuje się z filmowania. W 2016 roku zrobiłem „Artykuł osiemnasty”, później kolejne projekty filmowe. Teraz realizuje kolejne. Robię też małe, duże produkcje, a mój aktywizm dodatkowo wspiera jeszcze patronite
— odpowiedział Staszewski.
Aktywista LGBT mówił również o toczących się przeciwko niemu procesach i postępowaniach.
Można się już pomylić w pewnej chwili. Mam trzy (red. sprawy), jeżeli chodzi o gminy i jeden z takiego portalu Życie Stolicy, więc łącznie cztery. Dodatkowo prowadzonych jest przeciwko mnie około dwudziestu postępowań na policjach, komisariatach, w związku z możliwością popełnienia wykroczenia z zawiadomienia posła Sobolewskiego, Instytutu Ordo Iuris. To wszystko dzieje się gdzieś tam w tle, może zakończyć się wyrokiem nakazowym, a jeśli odmówię, to wtedy już normalny tryb sądowy wchodzi w grę
— podkreślił.
Lista „Time 100 Next”
Jakie znaczenie dla Staszewskiego ma wyróżnienie magazynu „Time” i wpisanie na listę „Time 100 Next”?
Im więcej zagraniczne media o nas mówią, to poza tym, że nadajemy głos prawom, które są dla nas ważne, to poza tym tam obrzydliwa, okropna władza, która jest teraz i która tak nas nie cierpi – mówię o osobach LGBT – dwa razy się zastanowi, zanim zrobi coś głupiego albo pod publiczkę, bo wiedzą, że za to się zapłaci, będą reperkusje, może zagranica znowu się obudzi
— stwierdził aktywista.
Staszewski nie ukrywał, że to sygnał z zagranicy wysłany do Polski.
To jest też sygnał z zagranicy, że oczy są na Polskę. Nie bez powodu wybrano aktywistę LGBT z Polski
— wskazał.
CZYTAJ TAKŻE:
xyz/TOK FM
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/539843-staszewski-o-liscie-time-to-sygnal-ze-oczy-sa-na-polske