„Koalicja 276” nigdy nie powstanie. Kontestują ją wszyscy poza pomysłodawcami z PO. Jako bardziej prawdopodobny rysuje się więc scenariusz dwóch bloków opozycyjnych – centrolewicowego (z KO oraz Lewicą) i centroprawicowego (wokół PSL). Co ciekawe, w obu znalazłoby się miejsce dla Szymona Hołowni. On na tyle lawiruje w swoich poglądach, by odnaleźć się w każdym układzie. A dzisiejsza wypowiedź szefowej jego koła, poseł Hanny Gill-Piątek – choć absurdalna, a wręcz sensacyjna (wszak ta pani wywodzi się z ultralewackiej Wiosny) – pokazuje, że nawet wariant przywdziania chadeckiej maski jest w Polsce 2050 rozważany.
Idziemy powolutku w prawo. Kiedy przychodziłam do Polski 2050 Szymona Hołowni mówiłam, że będę stanowić lewy palik, który wyznacza obszar centrum. Chcemy go kreślić bardzo szeroko.
Jeśli dołożymy do tego coraz liczniejsze głosy o sensowności budowy dwóch bloków, doniesienia o rozmowach opozycji z Jarosławem Gowinem, propozycje, jakie miały padać wiosną ub.r. (o miejscach dla „gowinowców” na listach PSL), a także zakręt, na którym znalazła się Zjednoczona Prawica, zacznie wyłaniać się scenariusz sporego przesilenia.
Nie ma wątpliwości, że Gowin jest kuszony przez tych, którzy jeszcze niedawno chcieli strącić go do politycznego piekła razem z Kaczyńskim i Ziobrą. Dobrze wyłożył to prezes Fundacji Liberte! Błażej Lenkowski, który namawia opozycję, by „powstała taka formuła polityczna, w której Gowin i część wiernych mu ludzi będzie miała przyszłość polityczną oraz będzie mogła odnaleźć się tożsamościowo”. Szansą miałyby więc być właśnie dwa bloki opozycyjne.
Szybkie utworzenie rządu technicznego i wybory wczesną jesienią 2021 w takiej konfiguracji, sądzę że dałyby opozycji zwycięstwo. Czekanie do roku 2023 czyli normalnego terminu wyborów jest wielką niewiadomą. Jeśli można pójść w tango z Gowinem, trzeba zrobić to teraz.
Jeśli pandemia zostanie pokonana, rok 2022 może być paradoksalnie rokiem odbudowy poparcia dla obozu rządzącego, stale przejmującego kolejne instytucje i zasoby do prowadzenia polityki. Okno możliwości może być niezwykle krótkie. Czas działać, jeśli tylko pojawia się taka możliwość.
Z perspektywy opozycji to słuszne wnioski, jedyne racjonalne. Innego pozytywnego dla niej scenariusza nie ma. Ale czy ten jest realny?
Gowin walczy o przetrwanie. Sam się na to skazał, romansując z opozycją wiosną ub.r. Ale jeśli ma odgrywać jeszcze jakąś poważną rolę w polityce, może to robić tylko w ramach Zjednoczonej Prawicy. Jeżeli zdecydowałby się przejść na stronę opozycji i wspólnie z nią obalić obóz, który sam współtworzył, szybko przestałby się liczyć. Być może udałoby się doprowadzić do wcześniejszych wyborów. Może nawet wprowadziłby do Sejmu kilku posłów (casus Kukiza), ale błyskawicznie jego znaczenie rozpłynęłoby się wśród apetytów silniejszych. Zostałby potraktowany instrumentalnie i zepchnięty na margines jako lider niewiele znaczącego koła.
Co by w ten sposób osiągnął? Niewiele poza prywatną zemstą na dzisiejszych koalicjantach. Czy jest prawdopodobne, by na to poszedł? W polityce niemożliwe nie istnieje. Ale trzeba by założyć, że lider (?) Porozumienia nie rozumie mechanizmów polityki, kieruje się niskimi pobudkami, nie ma kręgosłupa i nie walczy o jakiekolwiek idee. Gdyby bowiem wszedł w taki układ, przyłożyłby rękę do tego, z czym walkę przez lata deklarował, a przed czym przestrzegał niedawno na naszym portalu Michał Karnowski.
Sięgając do ww. terminu „okno możliwości”, warto zaznaczyć, że dla polskiej prawicy otworzyło się ono teraz jednorazowo. Następnego może już po prostu nie być. Można albo z tej szansy skorzystać (przy wszystkich niedostatkach i błędach obecnie rządzącej ekipy), albo ją zaprzepaścić. I to jest clou wyboru, przed którym stoi Jarosław Gowin.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/539604-gowin-wespol-z-opozycja-na-ile-to-realne-i-niebezpieczne