Skandal w Gdańsku! Dulkiewicz wybudowała plac zabaw za 350 tys. Dlaczego tak drogo? Bo tyle zażyczyli sobie Niemcy

Sama huśtawka kosztowała 36 tysięcy złotych. Hamak – 23 tys. zł. Jeden kosz na śmieci – bagatela tysiąc złotych. Na cztery ławki natomiast przeznaczono ponad 10 tysięcy złotych, a to nie koniec. Łącznie z Budżetu Obywatelskiego przeznaczono na gdański „Karuzelin” - plac zabaw dla osób dorosłych - 350 tysięcy złotych. O skandalu poinformowało Radio Gdańsk

CZYTAJ RÓWNIEŻ:

-Strefa Relaksu odzwierciedleniem rządów Trzaskowskiego. Radni PiS krytykują absurdalny pomysł władz Warszawy

-Trzaskowski dyskryminuje Pesę? Warszawska SKM zerwała kontrakt. Furgalski: Lepsze byłoby dostarczenie pociągów z opóźnieniem

56 615 zł pochodziło ze środków podatników miasta Gdańska. Inwestorem placu zabaw, który powstał w parku im. Ronalda Reagana na gdańskim Przymorzu, była Dyrekcja Rozbudowy Miasta Gdańska.

Ratusz tłumaczy się, że wysoki koszt inwestycji wynikał z atestu. Argumentuje, że posiadała go wyłącznie firma w Niemczech. Czy rzeczywiście? Sprawdzą gdańscy radni Prawa i Sprawiedliwości, którzy przeanalizują teraz dokumentację przekazaną przez Dyrekcję Rozbudowy Miasta Gdańska. Jeżeli się okaże, że doszło do uchybień, sprawa trafi do prokuratury.

Po doniesieniach medialnych przeprowadziliśmy kontrolę w Dyrekcji Rozbudowy Miasta Gdańska. Miasto kolejny raz nie odpowiedziało nam w sposób dokładny na naszą interpelację. Pytaliśmy m.in. o kosztorys, którego nie otrzymaliśmy. Podczas kontroli, mimo początkowych problemów, udało nam się pozyskać wszystkie dokumenty dotyczące zamówienia

— powiedział Radiu Gdańsk Andrzej Skiba, radny z klubu Prawa i Sprawiedliwości.

Dlaczego wybrano niemieckie?

Z naszych wstępnych ustaleń wynika, że zostały zamówione przyrządy, dla których atesty posiada wyłącznie firma z Niemiec. Będziemy, sprawdzać dlaczego tak się stało

— dodaje cytowany przez rozgłośnię inny radny PiS Przemysław Majewski.

Warto dodać, że mimo iż inwestycja była tak droga, zabrakło w niej trampolin czy karuzeli, za którymi głosowali mieszkańcy.

Dwa lata temu Gdańsk kupił 14 używanych autobusów z Niemiec. Od roku leżą i parcieją w hangarze. Okazuję się, że gdański magistrat nawet place zabaw zamawia u producenta z Niemiec. Ceny: jedna huśtawka ponad 70 k.

— skomentował sprawę na Twitterze Kacper Płażyński.

Wygląda na to, że Aleksandra Dulkiewicz w Gdańsku realizuje tę samą politykę, co Rafał Trzaskowski w Warszawie. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby to towarzystwo rządziło krajem.

aw/Radio Gdańsk