„Oczywiście ten transfer sam w sobie nie jest czymś wielkim i istotnym, raczej jednym z etapów nieuchronnego starcia, które w jakimś sensie ma charakter wojny domowej w głównym liberalnym nurcie opozycji. Wszak w zapleczu Szymona Hołowni można znaleźć osoby, który były długo związane ze środowiskiem PO i Donalda Tuska” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, odnosząc się do transferu Pauliny Hennig-Kloski z KO do Polski 2050.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl: Paulina Hennig-Kloska przeszła do Polski 2050. To kolejny transfer z KO do formacji Szymona Hołowni. Jak pan patrzy na tę sytuację?
Prof. Rafał Chwedoruk: Trudno sobie wyobrazić w systemie partyjnym istnienie dwóch formacji politycznych o podobnym profilu ideowym, odwołujących się do w olbrzymim stopniu do tego samego elektoratu. Przykładem tego była sytuacja z poprzedniej kadencji, współistnienie Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej, które trwało krótko i musiało zakończyć się sukcesem jednej ze stron. Analogicznie jest w obecnej sytuacji. Szymon Hołownia jest w pewnym sensie pod presją czasu, wciąż żyjemy politycznie trochę w cieniu wyborów prezydenckich. Im dalej od nich, tym trudniej będzie mu podtrzymywać zainteresowanie opinii publicznej. Teraz może się cieszyć z sondaży, które są wciąż pochodną owej kampanii. Hołownia ma tak naprawdę kilka miesięcy na to, aby strategicznie osłabić KO i stać się na tyle silnym, by albo zostać głównym politykiem wśród opozycji, albo przynajmniej mieć podmiotową pozycję w negocjacjach ewentualnej współpracy z PO, która wciąż dysponuje większymi zasobami. Można domniemywać, że to wewnętrzne uwarunkowania PO nie pozwalają jej odpowiedzieć na polityczną ofensywę Szymona Hołowni.
Oczywiście cała sytuacja, to znaczy zmiana przynależności klubowej przez polityka, nie sprzyja legitymizacji polityki. Za tego typu historie per saldo płacą wszyscy politycy, poprzez brak społecznego zaufania. Tym bardziej jest to wszystko delegitymizujące, że nie towarzyszy temu nic istotnego. Zdarzały się w różnych państwach, także w Polsce międzywojennej, zmiany przynależności partyjnej pod wpływem wielkich wydarzeń. Zdarzało się coś takiego, co kompletnie zmieniało sposób myślenia, poglądy obywateli w skali masowej. W tym wypadku tak naprawdę nie dzieje się nic, jesteśmy podzieleni jako społeczeństwo w sposób w miarę trwały. Trudno wskazać, jakie są strategiczne różnice programowe między KO a Polską 2050 Szymona Hołowni. Oba te podmioty są bardzo eklektyczne programowo. Zapewne wielu obserwatorom będzie to nasuwało na myśl, że to motywacje jednostkowe, indywidualne, a nie kwestie natury programowej, podążały za tym transferem. Oczywiście ten transfer sam w sobie nie jest czymś wielkim i istotnym, raczej jednym z etapów nieuchronnego starcia, które w jakimś sensie ma charakter wojny domowej w głównym liberalnym nurcie opozycji. Wszak w zapleczu Szymona Hołowni można znaleźć osoby, który były długo związane ze środowiskiem PO i Donalda Tuska.
I kto pana zdaniem tę wojnę wygra? Skończy się tak, jak w przypadku starcia PO z Nowoczesną, czy jednak pana zdaniem Polska 2050 Szymona Hołowni ma szansę zmarginalizować PO?
W poprzedniej kadencji ówczesne kierownictwo PO przyjęło dość klarowną strategię – bycie hegemonem wśród opozycji i przeciwdziałanie w zarodku wszelkim próbom tworzenia innych ośrodków decyzyjnych, zwłaszcza o liberalnym charakterze. Obecnie PO póki co nie podejmuje tak stanowczych działań, co samo w sobie pokazuje, że sytuacja wewnętrzna w tym ugrupowaniu jest bardzo złożona. Być może sytuacja stabilizacji sondaży, nawet z lekkim osłabieniem PO, spowoduje, że czas będzie pracował na rzecz tej formacji. Zwłaszcza w sytuacji, w której obecny kształt systemu partyjnego i podziału wśród opozycji dotrwałyby do wyborów samorządowych. W przypadku chociażby Ruchu Palikota czy ruchu Kukiz’15 deficyt struktur terytorialnych pozbawił znaczenia te formacje po wyborach samorządowych. Być może tak PO będzie próbowała dotrwać do kolejnego przełomu – do momentu, w którym Szymon Hołownia będzie musiał opowiadać się po którejś ze stron spotu w opozycji. W tym momencie brak wyrazistości i eklektyzm nie wystarczą.
Polska 2050 dzięki ostatniemu transferowi politycznemu tworzy koło poselskie. Czy jego powstanie znacząco wzmocni formacje Szymona Hołowni w kontekście rywalizacji z KO?
Oczywiście dysponowanie kołem poselskim w Sejmie daje trochę większe możliwości kontaktu z opinią publiczną. Natomiast w perspektywy funkcjonowania całej opozycji, to można zażartować, że to przysłowiowe „piąte koło u wozu”. Pojawienie się jeszcze jednego podmiotu na opozycji może budzić skojarzenia z sytuacją, która niegdyś była stereotypowo przypisywana prawicy w latach 90-tych – prowadzenia nieustannych sporów personalnych, mnożenia się partii itd. Natomiast nie w kole tutaj jest istota – pytanie raczej brzmi tak, czy opozycja przed kolejnymi wyborami będzie opozycją złożoną z dużych, podmiotowych partii, czy też dojdzie do swoistej „macronizacji” opozycji, to znaczy pojawienie się takiego ośrodka decyzyjnego, który osłabi w strukturalny sposób partie opozycje, przestaną one być podmiotami decyzyjnymi, a w ich miejsce pojawią się popularne osoby i nieformalne kręgi decyzyjne. Wyraźnie widać, że ci politycy i te środowiska liberalne, które z różnych przyczyn znalazły się na poboczu polityki chętnie by wróciły, a ten powrót paradoksalnie jest możliwy tylko na gruzach głównych partii opozycyjnych, począwszy od PO. To jest tak naprawdę stawką grze wśród opozycji, a koło poselskie Polski 2050 jest tylko instrumentem tej walki. Trudno powiedzieć, czy w perspektywie interesów obecnego obozu rządzącego lepsze byłoby ścieranie się z opozycją w dotychczasowym jej kształcie – chociaż opozycja przegrywa, to poparcie jest dla niej nieco stabilne, czy też korzystniejsze z perspektywy obozu rządzącego byłoby czekanie na totalny chaos wśród opozycji i wyklarowanie się nowych elit, czy też nowych-starych elit, bardzo możliwe, że z Donaldem Tuskiem w tle.
Obecnie który scenariusz jest pana zdaniem bardziej prawdopodobny?
Póki co, bliżej niż do „macronizacji” opozycji jest do jej „madziaryzacji” - na Węgrzech opozycja przez więcej niż dekadę podlega nieustannym podziałom wewnętrznym, stymulowanym przez cześć środowisk liberalnych, które chciały przejąć od lewicy hegemonię. Efekt był taki, że Fidesz Viktora Orbana mógł bezproblemowo wygrywać wybory, nawet w okresie spadków poparcia.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/539417-prof-chwedoruk-wojna-domowa-w-liberalnym-nurcie-opozycji