Gimnastyka prof. Janusza A. Majcherka służy temu, żeby od opozycji niczego nie wymagać. Co milcząco zakłada, że opozycja niczego nie umie.
Tylko zamordyści, faszyści i inna swołocz mają skonkretyzowaną wizję państwa i polityki. Demokraci nie mają i nie chcą mieć, bowiem każda wizja prosi się o realizację, a jak ktoś tej prośbie (nakazowi) ulegnie, to zaraz wychodzi z tego jak nie faszyzm i hitleryzm, to autorytaryzm. Tako rzecze nie Zaratustra, tylko Janusz A. Majcherek, dyrektor Instytutu Filozofii i Socjologii Uniwersytetu Pedagogicznego im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie. W „Gazecie Wyborczej” rzecze. Tytuł książki Friedricha Nietzschego padł nieprzypadkowo, bowiem jest ona „dla wszystkich i dla nikogo”. Podobnie jest z wizjami niemistycznymi Janusza A. Majcherka, czyli w istocie antywizjami (Nietzsche pisał mając wizje mistyczne – konkretnie dwie sztuki).
Majcherek nie wspomina o wizjonerach typu Lenin, Stalin, Mao czy Pol Pot, więc chyba nimi nie byli, choć wydaje się, że byli nawet bardziej. Najwidoczniej lepiej jednak odnosić się do faszyzmu i prawicowego autorytaryzmu, choć jaki tam z Józefa Piłsudskiego (przywoływanego przez Majcherka) prawicowiec. No, ale Piłsudski pasuje do Majcherkowej galerii „złych” – obok Romana Dmowskiego, gen. Francisco Franco, prof. Antonio Salazara, Benita Mussoliniego oraz Adolfa Hitlera. Zło, które ucieleśniają bierze się z posiadania „przemyślanego pomysłu na urządzenie …” (tu nazwa kraju bądź kontynentu). Wizja równa się piekło na ziemi.
Nie-Zaratustra z Krakowa
Szczególnie odkrywcze u nie-Zaratustry z Krakowa jest wyprowadzenie ze skonkretyzowanej wizji Piłsudskiego (realnej i widocznej w czynach) oraz Dmowskiego (obecnej w książkach) „zabójstwa Gabriela Narutowicza, zamachu majowego, obozu koncentracyjnego w Berezie Kartuskiej, procesów politycznych przywódców opozycji, wymuszonej emigracji Korfantego i Witosa”. Jak to u liberalnego profesora występuje tu klasyczna logika paranoika, bowiem najbardziej skonkretyzowaną wizję mają przywódcy duchowi, w tym ci świeccy – jak Mahatma Gandhi, albo tacy jak Dalajlama. Jeśli więc „skonkretyzowana wizja” to warunek wystarczający zbrodni i prześladowań, Majcherek ma jednak wizje mistyczne jak Nietzsche, tylko nie wiadomo, czym wywołane.
Demokrata nie ma „skonkretyzowanej wizji”, czego wzorcem z Sevres jest Angela Merkel: „Czy ktoś potrafi opisać wizję Niemiec, jaką kierowałaby się Merkel? Nawet polityka imigracyjna – będąca bodaj najgłośniejszym i najbardziej kontrowersyjnym wyróżnikiem jej kanclerstwa – była wynikiem doraźnego odruchu, a nie przemyślanej strategii”. No, ale Merkel ma jednak wizję: wielkich Niemiec, wprawdzie w UE, ale nią kierujących (co już się dzieje), mających stałe miejsce w Radzie Bezpieczeństwa i będących światowym mocarstwem nie tylko ekonomicznie. Majcherkowi coś się zatem pozajączkowało. Tym bardziej że „skonkretyzowaną wizję” mają Emmanuel Macron, Boris Johnson, Joe Biden, a jeszcze bardziej mieli Franklin D. Roosevelt, Harry Truman, John F. Kennedy, Ronald Reagan, Bill Clinton czy Barack Obama, o Donaldzie Trumpie nie wspominając, ale jego pewnie anty-Zaratustra zakwalifikowałby do faszystów.
Kryterium zaliczenia do zamordystów i faszystów jest po prostu idiotyczne, ale dzięki niemu można Jarosława Kaczyńskiego przypisać do Władimira Putina, który „z żelazną konsekwencją wciela swoją wizję Rosji”. Tak średnio „z żelazną” wciela, skoro ma miliony przeciwników i tylko tysiące z nich jest w stanie zamknąć w tiurmach i obozach. Nie wymagajmy jednak precyzji i logiki u polskiego profesora nauk społecznych, bo nikt nie zostałby profesorem. W każdym razie Jarosław Kaczyński „ma przemyślany pomysł na Polskę i konsekwentnie go realizuje”. A ten pomysł to „nacjonalistyczno-klerykalny centralizm autokratyczny, czyli autorytaryzm oparty na suwerenności centralnego ośrodka dyspozycji politycznej, narzucającego nacjonalistyczno-klerykalny model społeczeństwa”.
Janusz A. Majcherek to taki typ profesora (w Polsce absolutnie dominujący), który nie zawraca sobie głowy dowodzeniem i wynikaniem logicznym (to wymaga znajomości logiki i metody naukowej), tylko zastępuje je naklejaniem etykietek. Im głupszych, tym lepiej – jak ta o „nacjonalistyczno-klerykalnym centralizmie autokratycznym”. A nie fajniej byłoby „autokratyczno-klerykalny nacjonalizm centralistyczny”? Po co się wysilać, jak można coś przylepić, a potem przez tydzień czy dwa kontemplować własną genialność? To już lepiej porządnie tapety przyklejać, jak coś trzeba. Większy pożytek.
Brak wizji to bynajmniej nie wyraz intelektualnej i organizacyjnej nędzy oraz ubóstwa, lecz świadomy wybór. Wszystkie niedojdy i ofiary losu tak mówią, ale niech tam. A społeczną przyczyną tej szlachetnej miernoty ma być to, że brak wizji nikogo nie wyklucza ani nie zmusza do niczego. Dzięki temu można nawet znaleźć miejsce dla pisowców i ich elektoratu. To bardzo szlachetne ze strony prof. Majcherka, skoro Schetyna, Trzaskowski, Budka i Tomczyk chcieli dla nich nową Berezę budować. No, ale jaka Bereza, jeśli demokraci takich rzeczy nie robią. To Schetyna, Trzaskowski, Budka, Tomczyk i spółka nie byli dotychczas demokratami? Nie może być.
Prof. Majcherek zdaje się sugerować, że brak wizji, pomysłu, agendy, środków i chęci to szlachetne samoograniczenie, a nie miernota, niezgułowatość czy wręcz tępota. Nie, no skąd. Przecież „integracja różnych środowisk opozycyjnych” wymagałaby „wspólnego programu”, a to jest niemożliwe. Nie z powodu tępoty, lecz zasady „najmniejszego wspólnego mianownika”, tej esencji demokracji. A to nie jest czasem przepis na anarchię i bezhołowie? Skąd, na tym polega demokracja, w szczególności liberalna, czyli ta ostateczna w dziejach ludzkości (nawet bardziej ostateczna niż wspaniały komunizm). A w liberalizmie „każdy realizuje swój własny projekt życiowy, własną wizję dobrego (szczęśliwego, udanego) życia”. Czyli niebo na Ziemi i za życia. Żadnego kolektywizmu, szczególnie „nacjonalistycznego i katolickiego”, a nawet komunitaryzmu. Zatem anielski darwinizm, choć to chyba logicznie i semantycznie sprzeczne, ale profesura nie takie rzeczy przeskakiwała w III RP.
Demokraci „nie powinni się domagać całościowego projektu państwa będącego przeciwieństwem pisowskiego, ale równie jak ono omnipotentnego”. Bo to prawie jak „muzułmańska umma, turecki neosułtanat, russkij mir, Wielkie Węgry, America First czy polski nacjonalizm”. Aj, aj, aj. Za to będzie „wspólnota wyboru”, a zamiast „paternalizmu – obywatelska dojrzałość i autonomia”. Chyba tylko „państwo niebieskie” św. Augustyna spełnia te wysokie kryteria prof. Majcherka. Czyli on jednak miał wizje mistyczne, tak jak Nietzsche. A jak „państwo niebieskie”, to kompletnie nie potrzeba „całościowej i drobiazgowej koncepcji urządzenia Polski”. Mało tego, byłaby ona „niebezpieczna”. A może tylko obnażałaby nędzę intelektualną i każdą inną autorów, więc trzeba udawać, że jest niepotrzebna?
Niczego nie wymagać od opozycji
Cała gimnastyka prof. Janusza A. Majcherka służy temu, żeby od opozycji niczego nie wymagać. Co milcząco zakłada, że opozycja niczego nie potrafi. Ale to zbyt prostolinijne, a nawet brutalne, więc trzeba wciskać kit o „pozwoleniu na życie po swojemu”. Wtedy państwo jest właściwie zbędnym balastem. Wprawdzie inni będą mieli tradycyjne państwa, ale to może i lepiej, bo przygarną Polaków, żeby sobie nie zawracali głowy, jak się urządzić, skoro inni ich (nas) urządzą. Zaiste trzeba być profesorem i liberałem, żeby tak wspaniały koncept, a właściwie antykoncept wymyślić. Po prostu czacha dymi.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/538998-odlotowe-rady-prof-majcherka-dla-opozycji