Jak przebiegało organizowanie akcji wyłączenia programów telewizyjnych i serwisów internetowych przez największe grupy kapitałowe posiadające media w Polsce?
Redakcja portalu wPolityce.pl poznała szczegóły tej bezprecedensowej, niezwykle ostrej w formie operacji.
Jak się dowiadujemy, kluczowe decyzje zapadały we wtorek 9 lutego wieczorem. Wtedy doszło do serii spotkań, w których grupa inicjatywna naciskała na pozostałe medialne koncerny, by przyłączyły się do akcji.
Jeśli tego nie zrobicie, staniecie w jednym szeregu z Jackiem Kurskim
— tymi słowami, jak relacjonują nam osoby w tym uczestniczące, „wyciskano” zgodę na udział w akcji od opornych.
Tylko wy i TVP będziecie włączeni
— straszono.
Kto akcję zorganizował? Według naszych informatorów pierwsze skrzypce odgrywali Bogusław Chrabota - redaktor naczelny „Rzeczpospolitej” i Katarzyna Kieli - menedżerka nadzorująca telewizję TVN z ramienia amerykańskiego właściciela. Jej formalne stanowisko w strukturach to „prezes i dyrektor zarządzająca Discovery EMEA”, ale uchodzi za osobę wpływową, mówi się też dużo o jej przyjaźni z Rafałem Trzaskowskim.
Uczestnikom protestu bądź podmiotom zachęcanym do wzięcia w nim udziału przekazywano, że gotowe jest już wsparcie z Brukseli i USA. Sugerowano szeptem, że głos zabierze prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden
— słyszymy.
Jak wiemy, tak się nie stało.
Jakie argumenty dominowały w rozmowach protestujących?
Skupiano się na zbyt - ich zdaniem - niskim opodatkowaniu międzynarodowych gigantów cyfrowych i rzekomej niemożności wyegzekwowania tych opłat, rzekomo zbyt dużym obciążeniu stacji telewizyjnych i niechęcią wobec wpłat na fundusz promocji kultury, który miałby rzekomo wesprzeć inicjatywy zbyt patriotyczne
— słyszymy od naszych informatorów.
Zwracają oni uwagę, że część uczestników zorientowała się po pewnym czasie, jak poważne będą konsekwencje dla ich biznesów i jak bardzo polityczny charakter przybrała. Stąd od środowego popołudnia kilka podmiotów podjęło zakulisowe rozmowy z rządem, siłą rzeczy utrzymywane w tajemnicy.
Z kręgów rządowych słyszymy, że jest gotowość do rozmów, choć nie będzie zgody na szantaż.
Tu chodzi o pieniądze, a nie wolność słowa i uczestnicy tej akcji to wiedzą. A rząd nie skapituluje, bo podatki muszą płacić wszyscy
— podkreślają nasi rozmówcy z tych kręgów.
gim
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/538727-kulisy-protestu-mediow-kiedy-zapadla-decyzja