Debata „Gazety Wyborczej” Michnik–Tusk przeszła bez większego echa. Wybrzmiały wprawdzie najbardziej skandaliczne wątki, ale można odnieść wrażenie, że dwaj panowie chcący uchodzić za współczesnych ojców przemian demokratycznych, nieco w opinii publicznej przygaśli. Może więc stąd bierze się ta irracjonalna chęć wspierania przez nich tzw. Strajku Kobiet jako jedynej szansy na zohydzenie PiS?
Największe kłamstwa Tuska
Wiele obrzydliwych kłamstw i manipulacji padło podczas debaty „Skąd brać nadzieję”. Najbardziej porażające jest stwierdzenie Donalda Tuska, że „Kaczyński zbudował rząd, obiektywnie, najbardziej prorosyjski, w porównaniu do rządów Platformy to już w ogóle, ale nawet w porównaniu do rządów Kwaśniewskiego i SLD”. Człowiek, który przybijał żółwika z Putinem nad ciałem polskiego prezydenta tuż po katastrofie smoleńskiej, powinien w sprawach Rosji milczeć. To on zgodził się na rosyjskie warunki śledztwa, na lutowanie trumien, do których wrzucano przypadkowo ciała w czarnych workach, to on sygnował kremlowską narrację i nie protestował, gdy lżono polskich generałów i pilotów. To on posłusznie dreptał za Putinem po sopockim Molo i zgodził się na grabieżczy kontrakt gazowy z Rosją. Ileż trzeba mieć bezczelności, by po tym wszystkim atakować Jarosława Kaczyńskiego i rząd PiS o prorosyjskość. To jednak nie jedyny kłamliwy wątek. Pomijając inne, skupię się na głównym, którego dotyczyła debata.
Aborcja to obsesja Kościoła?
W sprawach aborcji ani trochę inaczej. Pełna manipulacja i wdrukowywanie błędnych przekonań, że to PiS zmienił prawo aborcyjne. Ani słowa wyjaśnienia, realnego odniesienia do orzeczenia Trybunały Konstytucyjnego czy wskazania co tak naprawdę zapadło. Są za to dywagacje o prawie do aborcji, o wojnie wypowiedzianej przez PiS i Kościół, o konieczności rozstrzygnięcia na rzecz „kobiet”.
Kompromis nikomu się nie podobał (…), ale przynajmniej gwarantował jako taki pokój społeczno-polityczny. (…) Ale skoro PiS i w dużej mierze hierarchia kościelna wypowiedzieli kompromis, zdecydowali się na konfrontację, to postawili Polaków przed wyborem bardziej przejrzystych odpowiedzi na to wyzwanie. Więc ja nie mam żadnej wątpliwości. Skoro kompromisu nie ma, trzeba dać kobietom prawo rozstrzygającego głosu
— twierdzi Tusk i nie stroni od pseudoteologicznego dyskursu:
Trzeba zdemitologizować to dość powszechne wyobrażenie, że stosunek do aborcji to najważniejsze, wręcz jedyne kryterium bycia chrześcijaninem. Aborcyjny test na bycie katolikiem to wyraźna obsesja polskiego Kościoła. Czy bycie chrześcijaninem wiernym ideałom chrześcijańskim w życiu publicznym oznacza, że się głosuje na PiS, kocha się biskupa Jędraszewskiego i ma się radykalny, zdehumanizowany pogląd w sprawie aborcji?
O wierności rzeczywiście chyba zbyt wyraźnego pojęcia nie ma, więc trudno dziwić się tym mętnym rozważaniom. Przekonywanie jednak, że katolicy powinni stanąć po stronie „Strajku Kobiet” to już akt wysokiej desperacji.
Strajk Kobiet i w ogóle awangardę praw kobiet wielu Polaków wciąż odczuwa jako ruch dość radykalny. Warto uzmysłowić tym, którzy nieufnie odnoszą się do radykalnej ekspresji Strajku, że jeśli jest się chrześcijaninem, powinno się być właśnie po stronie kobiet w tym sporze z radykalnymi fundamentalistami
— przekonuje Tusk i błyskawicznie przekierowuje skojarzenia z Kościołem na pedofilię. Duża szkoła manipulacji!
„Strajk Kobiet” nadzieją Michnika i Tuska
Wiele padło w tej debacie słów o dyktaturze, prześladowaniach. Obaj panowie zagrzewali do walki, upatrując w tym możliwości zmiany władzy. Adam Michnik nadal wierzy w siłę oddziaływania liberalno-lewicowych mediów, które zmielą świadomość większości w lewicową papkę i wpłyną ostatecznie na rozstrzygnięcia wyborcze. Wiara tak, jak widać, słabnie.
Za komuny się mówiło, że na władzę są dwa sposoby: realistyczny i cudowny. Realistyczny jest taki, że przyjedzie św. Jerzy na smoku i ich przegoni, a cudowny jest taki, że sami sobie pójdą. Otóż ja ciągle uważam, że ich można odsunąć od władzy metodą kartki wyborczej
— stwierdził Michnik, dodając że nie chciałby jednak Majdanu w Warszawie, rozlewu krwi, wojny, ale każde jego słowo niczym iskra ma te zamieszki rozpalać.
Jeszcze dalej poszedł Donald Tusk. Bo choć też wspomniał o wygranej w wyborach, cały przekaz osnuty był wokół przekonania, że żyjemy w dyktaturze, która ma siłę połowy głosujących. Dlatego tak ważna jest jedność opozycji.
Programem opozycji powinno być… odejdź PiS, że użyję staromodnej formy. Ale w języku pozytywnym. Dlaczego my chcemy, żeby odeszli? Bo jesteśmy za pozytywnymi wartościami w polskim życiu publicznym. Absolutnie nie zgadzam się z tym mękoleniem, że ludzi nie obchodzi konstytucja, demokracja, prawa mniejszości, wolność, że trzeba jakoś inaczej
— mówi Tusk. A jak? Postawić na prawa człowieka, prawa kobiet, wolność wyboru. Czyli nic innego, jak pójść po skrajnie lewicowych postulatach – aborcja na żądanie, uprzywilejowanie osób LGBT i inne destrukcyjne fanaberie mniejszości. Donald Tusk – patrząc z nadzieją na zmianę prezydenta w USA – pociesza się myślą, że „Kaczyński i Obran to nie jest trend, który ma trwać długie lata”. Adam Michnik z kolei zapytany o to, skąd czerpać nadzieję, odpowiada wprost:
Nadzieję czerpię stąd, jak widzę tych ludzi, którzy wychodzą na ulice i domagają się prawa do siebie. Do własnego ciała, do własnego sumienia, do własnego sposobu życia.
Nie ma więc wątpliwości, że obsceniczne popisy Marty Lempart wspierane będą jeszcze długo zarówno przez „Gazetę Wyborczą” i inne lewicowo-liberalne media, jak i przez opozycję. Uliczne zadymy są przydane i mają moc pociągnięcia za sobą zdezorientowanej masy. Media już się o to zatroszczą, by dezorientacja była wystarczająco silna.
Warto zwrócić uwagę jak mocno cała opozycja, łącznie z Szymonem Hołownią, jednoczy się wokół postulatów aborcyjno-wolnościowych, jak podpowiada to Donald Tusk. „Wyborcza” co rusz wyciąga z pieczary dyżurnych księży, którzy – gdy tylko trzeba zanegować oficjalny głos kościoła – karnie podpisują listy sprzeciwu. Zawsze w tym samym składzie. Zbyt sugestywne, by nie rozważać tego głębiej.
I tak toczy się ten manipulacyjny walec, próbujący zmienić myślenie ogółu i wygrać tę ostatnią szansę społecznego zrywu przeciwko PiS. Innej sprawy, która zdoła wyciągnąć na ulice tysiące ludzi nie będzie. Stąd te manipulacje i kłamstwa. Tym większy musi być wobec tego opór przeciwników aborcji, normalności, cywilizacji życia. Tygodnik „Sieci” otworzył akcję #NieWmoimImieniu. Dorota Łosiewicz wyjaśnia w swoim tekście, dlaczego większość kobiet odcina się od ulicznych zadym Marty Lempart i postulatów jej organizacji. Włączmy się i pokażmy, że uzurpatorski tzw. „Strajk Kobiet” nie występuje w naszym imieniu…
CZYTAJ WIĘCEJ: W nowym numerze tygodnika „Sieci”: Nie w naszym imieniu! Te kobiety mówią: Dość! Awanturnicy spod znaku pioruna nas nie reprezentują
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/538494-strajk-kobiet-nadzieja-michnika-i-tuskadesperacja-siega-dna