Wychodziłoby na to, że Michnik jest jakimś kryptoksiędzem, zaś Tusk asystentem biskupa. Tylko że to wszystko bajki z mchu i paproci.
Czy tak wielcy ludzie, demokraci i równościowcy jak Donald Tusk i Adam Michnik mogą odstawać i nie dorastać? Mimo że „nie kwestionuje [się] zasług, mądrości i osobistego uroku obu panów”. Koniec świata, jeśli „zasługi, mądrość i urok osobisty” czynią raczej dziadersami niż prawdziwymi demokratami. Dlatego musiała im to wytknąć, a nawet trochę ich zglanować Magdalena Środa, wyznaczająca katalog reguł matriarchatu i agendę wysadzania w powietrze patriarchatu. A właściwie to nawet nie chodzi o matriarchat, a o coś w rodzaju feminotriatu bądź nawet lempartiatu, chociaż panie za sobą raczej nie przepadają (znaczy Środa za Lempart i w drugą stronę). Ale to tylko ustawka. Nie wypadajmy jednak z konwencji.
Donald Tusk podpadł Magdalenie Środzie przede wszystkim za obronę tzw. kompromisu aborcyjnego, choć to taka obrona jak pana Zagłoby przed węgrzynem. Wedle Tuska, w dekonstrukcji Środy, dopiero zawieszenie kompromisu daje „kobietom prawo rozstrzygającego głosu”. Hola, hola, kolego Lola Pindola. „Czy to znaczy, że gdyby kompromis był, to kobiety prawa głosu by nie miały? – pyta Środa. No, nie miałyby. Bo z Donalda Tuska to przebieraniec. Jak mu wrzuca Magdalena Środa, „zapomniał chyba, że sam (…) umieścił się wygodnie, biorąc przed wyborami spektakularny ślub kościelny, czym dał wyraz nie gwałtownemu wzmożeniu religijnemu, ale pospolitemu politycznemu przekonaniu, że bez Kościoła w polityce ani rusz”. Ależ skąd. Tusk dał tylko wyraz swemu wyrachowaniu i piwotalności.
Udawajmy jednak, że z Tuska to skurkowaniec jest, a nie człowiek, na którego można liczyć. No bo „osobiście umocnił jego [Kościoła] pozycję, wbrew państwu i wbrew prawom kobiet (podobnie zresztą jak Kwaśniewski, który radośnie podróżował papamobile)”. Tusk i Kwaśniewski pod kleszym butem? Ładne kwiatki (albo chwasty). Gdy zatem Tusk mówi, że liczy, iż chrześcijanie będą „mocno zabierali głos w sprawie (…) znęcania się nad kobietami w polskiej rodzinie”, jest faryzeuszem. Czyżby bowiem „zapomniał, że gdy miał pełnię władzy, z wielkim ociąganiem ratyfikował konwencję Rady Europy w sprawie przeciwdziałania przemocy wobec kobiet i przemocy w rodzinie”. Z tak wielkim ociąganiem, z jakim Borys Budka jest w stanie czegokolwiek się nauczyć. W dodatku Tusk „zaraz potem obsadził na stanowisku ministra sprawiedliwości katolickiego cynika Gowina, który sprawie ukręcił głowę”. Tusk jak Gowin – ta zniewaga krwi wymaga, albo przynajmniej honorowego krwiodawstwa obu.
Cwaniak Tusk myślał, że jak się trochę podliże, to mu będzie wybaczone. Nic z tych rzeczy. Magdalena Środa jest purytanką postępu i żaden cwaniak nic jej nie namiesza w głowie. Podobnie jak cwaniak Adam Michnik – „również zwolennik kompromisu”. Zaakceptowanego pod pozorem, że „gdy stoi przed nami tyle wyzwań, nie warto sobie otwierać nowego frontu wewnętrznej wojny”. Takiego wałka, jak oznaczona całka – zdaje się mówić na to Środa. Bo to tylko inna wersja „hasła wszystkich rządów po 1989 roku”. A to hasło absolutnie zdradzieckie: „Najpierw ważne sprawy, a kobiety potem” lub „Najpierw pokój i wielka (męska) polityka, a kobiety niech sobie poczekają”. Czekaj tatka latka.
Tak łatwo się pani Środy, strażniczki feministycznego ognia, nie przekabaci, mimo że Michnik dostrzega „patriarchalność dotychczasowej polityki” i uznaje, że to „niekoniecznie kobiety muszą podawać facetom herbatę”. A kto: faceci, transy, nie-binarni? Michnik ma, mówiąc językiem o wielkiej głębi znaczeń, wynoszonym ostatnio pod niebiosa przez literaturoznawcę prof. Przemysława Czaplińskiego, po prostu wy…ane. Nie dostrzega bowiem tego, że „sprawy kobiet” to nie „sprawy jakiejś grupy zawodowej, lecz prawa człowieka, i że we wszystkich cywilizowanych krajach to rządy (również te konserwatywne) broniły praw kobiet (w tym prawa do aborcji) jako praw człowieka, a nie ‘spraw kobiet’”. Kobieta jako grupa zawodowa to ciekawa koncepcja, ale chyba nie warto drążyć, o jaki zawód może tu chodzić.
Magdalena Środa kompletnie pogrąża Michnika jako tego, który uważa, że „biskupi czytają Pismo Święte i nikt nie oczekuje, że będą mówili coś innego niż to, w co wierzą i do czego zostali powołani”. No, bez jaj. Magdalena Środa „śmie wątpić, czy biskupi czytają Pismo Święte, bo gdyby czytali, to wiedzieliby, że nie ma tam zakazu aborcji, choć jest tam wiele zakazów nieprzestrzeganych przez nich samych”. Jednym sztychem przygwoździła Michnika i zademonstrowała swą teologiczną wyższość nad biskupami. Ale to łatwizna, skoro oni „chętnie zajmują postawy sprzeczne z wyznawaną wiarą”. Środzie takie słabości się nie zdarzają i zawsze postępuje zgodnie z wyznawaną wiarą – w feminokomunizm.
Mimo ustawki, to jednak szok, że Michnik podobno nic nie rozumie. Gdy twierdzi, że „nie żyjemy na Księżycu”, a w kraju, „gdzie mamy do czynienia z eksplozją gniewu kobiet”. To ściema. I to w jego własnej gazecie te bezeceństwa Środa wypisuje. Że jednak „żyjemy na Księżycu, bardzo odległym od ziemskiej cywilizacji, na Księżycu, gdzie kobiety są traktowane jak niepełnowartościowe obywatelki, probówki, a nawet trumny, gdzie kobiety są ofiarami przemocy, a wkrótce tortur, gdzie wykonują nieodpłatną pracę na rzecz mężczyzn i gdzie rządy i demokratyczni liderzy dostrzegają ich sytuację dopiero wtedy, gdy mają do czynienia z ‘eksplozją gniewu’”. Kobieta – probówka? Ciekawe. A z trumną to chyba jednak przegięcie, nawet jak na Środę. I to ma być wina Michnika? Ja cię nie mogę!
Wychodziłoby na to, że Michnik jest jakimś kryptoksiędzem, zaś Tusk asystentem biskupa. Tylko, że to wszystko bajki z mchu i paproci. Właściwie to Tuska, Michnika i Środę niewiele różni, a tylko operują innym językiem, bo odgrywają różne role. I ściemniają po równo we wszystkim, o czym mówią. A im wszystkim marzy się jakaś miła dyktaturka, gdzie przypadkowe społeczeństwo, które zawsze nie dorasta, zostałoby zastąpione rządami wybranych. A wtedy Tusk z Michnikiem nie wykluczyliby Środy z grupy uprzywilejowanych. I na odwrót. A to, że się trochę poprzekomarzają, to tylko folklor. A dla czytelnika odrobina rozrywki.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/538323-szok-ze-sroda-krytykuje-tuska-i-michnika-to-podzial-rol