Ale było! I to jak było! Po światowemu, z rozmachem, z tempem, inwencją, ale się zadziało! Drżyj szarańczo! Aa, pardon, szarańczy nie było, był duch. Czyj duch, czego duch, jaki duch? Duch porozumienia był, bo to „czas na zmiany!”…
Kto z kim chce się porozumieć, po co i z jakim skutkiem? Platforma z nazwy Obywatelska chce, bo do tej pory z tym jej porozumieniem kiepsko, i z obywatelami, i z koalicjantami. Wcześniej skleciła była Koalicję zwaną Obywatelską, ale dziś to już chyba zniknięte parówki, dziś trzeba „szerokim gestem, więcej pary”, jak krzyczał reżyser w barejowym „Misiu” do kucharza grzebiącego łyżką w pustym garnku.
Zniknięcie tych parówek spowodowało niemały zamęt. Był to jednak zamęt grubymi nićmi szyty i wiemy, lep jakiej propagandy kryje się za tymi nićmi. Dlatego też, te zniknięte parówki zewrą jeszcze bardziej nasze szeregi. To wszystko każe nam powiedzieć mocno i stanowczo: parówkowym skrytożercom mówimy nie! Brygada młodzieżowa zobowiązuje się zaciągnąć wartę młodzieżową przy nowo zakupionych parówkach!
— że zacytuję więc z „Misia” post factum, gdy okazało się, że w garnku nic nie ma. Zwieraczami szeregów opozycji w naszym politycznym realu usiłują być „młodzieżowcy” Budka Borys, szef PO niby na wylocie i Rafał Trzaskowski, popularny inaczej prezydent Warszawy, który też trwa mać. Panowie wystąpili na tle ściany z rozmachem, energicznie, z wystudiowaną gestykulacją, wprawdzie bez masek, ale dla wykazania, że nie lekceważą pandemii, puknęli się tylko łokciami, i wezwali, że trzeba wespół w zespół, by siłę sprawczą móc wzmóc. Z kim i po co? To było widać na ścianie, w rzędzie logotypów pod hasłem: Koalicja276.pl.
Owa magiczna liczba ma oznaczać 276 posłów – tak sobie obliczyli ci panowie, którzy byliby w stanie odrzucać w Sejmie wszelkie prezydenckie weta. Ale jest w nich, tych cyfrach, o wiele głębsza symbolika: po pierwsze, inicjatorów porozumienia jest dwóch – na powielanych już w internecie portretach dwie głowy obok siebie, niczym Marks i Engels. Wiadomo, co dwie głowy, to nie jedna. Po „dwójce” – „siódemka”! – jak siedem cudów świata, jak siedem sztuk wyzwolonych, jak siedem cnót głównych, jak siedem sakramentów, jak… Tommy Lee Jones! No i „sześć”! – jak udziałowcy + i pal sześć! Pod spodem, oni właśnie, z zamyślonej silnej grupy pod wezwaniem: Platforma, Lewica, Polska 2050, PSL, Nowoczesna w domyśle i „+”, bo może ktoś jeszcze dołączy. Trochę ubodło Katarzynę Lubnauer, że logotypu jej partii, „dotychczasowego koalicjanta Platformy”, nie było – jak zwróciła uwagę – „wiarygodność zawsze buduje historia”, ale to pewnie nie niedopatrzenie, jak nie patrzeć, trudno tej Nowoczesnej w PO się dopatrzeć. Aliści inni wyróżnieni na ścianie w logotypach, jako udziałowcy platformianej inicjatywy PO, też zgłosili pretensje.
Czytam, że PO podpierniczyła logo Lewicy i udaje, że weszliśmy do jakiegoś Sojuszu Platformy z Platformą
— zakpił na Twitterze Adrian Zandberg. Była rzeczniczka Lewicy, posełka Anna Maria Żukowska odpaliła na poważnie:
Spadły wam sondaże, brakuje siły, więc sami siebie stawiacie w pozycji siły wobec innych, to zaklinanie rzeczywistości.
Scenopis dwóch panów z łokciami na ściance nie spodobał się także prezesowi PSL, żadnych sojuszy, żadnej fraternizacji.
Szukajmy rozwiązań wokół problemów naszych Rodaków, a nie wokół politycznych scenariuszy, bo to nie tylko one wygrywają wybory
— poddał tym dwóm pod rozwagę Władysław Kosiniak-Kamysz. Zniesmaczył się również Szymon Hołownia, ten od ruchu Polska 2050, który inicjatywę PO skwitował, że to…:
planowanie małżeństwa bez pytania o zdanie wybranka.
I to by było na tyle, co do „porozumienia” bez porozumienia się. W tym duchu pośród logotypów zabrakło mi tylko podobizn misia Colargola i kaczora Donalda, co jednak można usprawiedliwić – Colargol mógłby być odebrany jako graficzne nawiązanie do „Misia”, że o skojarzeniach z kaczorem i Donaldem nie wspomnę…
Teraz o programie, co miałoby być zmienione w „czasie na zmiany” przez panów z łokciami i potencjalnych uczestników ich szerokiej koalicji: programu nie ma, dopiero będzie. Wiadomo natomiast, że będzie to znakomity program, program na miarę naszych czasów, który odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa, program na skalę możliwości PO& potencjalna Company, przez nią wykonany, który otworzy oczy niedowiarkom…!
Ma rację posełka Lubnauer, gdy mówi (choć pewnie z zemsty za brak logo Nowoczesnej na ścianie), że „wiarygodność buduje historia”. Platforma z przystawkami tworzy swój program już od czternastu lat, od chwili wygłoszenia tasiemcowego expose w Sejmie przez premiera Donalda Tuska, od podatku liniowego, po likwidację immunitetów. Trochę w nim było, w tym programie oraz działaniach byłego już szefa PO i prezesa Rady Ministrów dostosowywania do bieżących potrzeb – w końcu dane obietnice to tylko obietnice, co powinno być zrozumiałe dla każdego, kto tak rozumie politykę, jak sam Tusk.
Co teraz się wykluwa? Są przecieki. W „czasie na zmiany” chodzi przede wszystkim o PiS, które jest dzikie, złe i ma kły, i trzeba je wyrwać jemu, temu PiS-owi te kły i pozbawić władzy. Stąd to wezwanie panów Budki i Trzaskowskiego do reszty z logotypów. W myśl zasady: temu damy konia z rzędem, temu buzi, temu w gębę…
Mówi się na przykład o likwidacji TVP – wiadomo, pisowska tuba! A skoro zostanie zlikwidowana, to ludzie zyskają, bo nie będą musieli płacić abonamentów na tych propagandystów tego pisowskiego sługusa Jacka Kurskiego. Co więcej przecieka? Że podjęta będzie, o czym mówili obaj panowie, „budowa państwa nowoczesnego w oparciu o poszanowanie praw kobiet”. Zapewne było to zawoalowane buzi w stronę Marty Lempart, tak w ramach przeprosin, że wśród logotypów nie było pioruna. Aa…, jeszcze jeden konkret: będzie „możliwość pozbawiania posłów i senatorów mandatów w drodze referendum”. Tu na miejscu PO tak bym nie galopował, bo to teren podmokły, wziąwszy pod uwagę parę nazwisk, że wymienię tylko trzy kontrowersyjne postaci, jak Stanisław Gawłowski, Sławomir Nitras czy Tomasz Grodzki…
Mniejsza z tym. Było po światowemu, z rozmachem, tempem i inwencją. Było też dumne nawiązanie do przeszłości, a i demonstracja dystansu wobec samych siebie, ze szczyptą humoru.
Dzisiaj PO, która przez 8 lat swoich rządów doprowadziła do nadgonienia Europy, zmieniła Polskę nie do poznania, jeśli chodzi o infrastrukturę, dzisiaj to my mówimy jasno o tym, co najważniejsze, o służbie zdrowia, o ochronie środowiska, o praworządności. Czy to znaczy, że się zmieniliśmy? Nie, dzisiaj po prostu trzeba się zająć czymś innym
— zagadnął Rafał Trzaskowski. No, fakt!, Polska za rządów spółki z o.o. PO-PSL nie tylko nadgoniła Europę, wręcz w niej mocno zakotwiczyła, dość wspomnieć awans ekspremiera Tuska na polityczne salony w Brukseli, długo by o tym gadać. Podobnie jak o reformach w służbie zdrowia, realizowanych przez lekarzy z wykształcenia, na posadach ministrów zdrowia płci obojga, a nawet premiera, Ewy Kopacz i Bartosza Arłukowicza, dziś wiceprzewodniczącego PO w ofensywie. Jakże trafnie brzmi pytanie i odpowiedź udzielona samemu sobie przez prezydenta Warszawy: „Czy to znaczy, że się zmieniliśmy? Nie…”
„A tera, kto się będzie śmiał, ten dostanie w ryj!”, ostrzegł na koniec majster Jan Kobuszewski w sławetnym skeczu „Dudka”. Sobotni kabaret Platformy z nazwy Obywatelskiej zaiste nie jest śmieszny. Więc ja, na koniec jeszcze a propos „siódemki” z hasła Platformy o Koalicji276.pl: w chińskiej kulturze jest to cyfra symbolizująca wiarę, że dusza zmarłego rozstaje się ze światem przez siedem tygodni – w tym czasie składa się różne ofiary i odprawia się różnorakie ceremonie…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/538151-temu-damy-konia-z-rzedem-temu-buzi-temu-w-gebe