„PO nie traktuje innych partii jako partnerów, tylko jako przystawki, które można zmarginalizować tak, jak zrobili to z Nowoczesną. Gdzie jest partia Nowoczesna w tej chwili? Pani Lubnauer mówiła: „Moglibyście nasze logo też dać”. I co? I nic” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Władysław Teofil Bartoszewski, poseł PSL.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl: Na konferencji Borysa Budki i Rafała Trzaskowskiego pojawiła się zapowiedź „Koalicji 276”. Obok loga KO, Lewicy, Polski 2050, zaprezentowano na niej także logo PSL-u. Zdaje się nie było konsultowane z PSL-em to, że zostaną Państwo „zapisani” do takiej koalicji?
Władysław Teofil Bartoszewski: Nie, to nie było z nikim konsultowane, co potwierdziła wczoraj Lewica, o czym mówił też pan Hołownia. To taki pomysł pt. „róbmy jeszcze raz to samo i połączmy wszystkich pod przywództwem PO”. To powtórka z wyborów europejskich z 2019 roku.
Pana zdaniem realizacja tej koncepcji skończyłaby się, podobnie jak wtedy, porażką opozycji?
Dokładnie. Trzeba sobie zdawać sprawę, że w Polsce są reprezentowane najrozmaitsze poglądy. Jedną z najcenniejszych rzeczy z wyborów październikowych z 2019 roku było to, że zmarnowało się wyłącznie półtora procent oddanych głosów, w przeciwieństwie do prawie 13 proc. w roku 2015. Stało się tak dlatego, że Polacy mieli do wyboru wszystkie opcje. Można było głosować na mocno lewicową partię Razem, na mocno prawicową Konferencję, jak też i na wszystko, co jest pośrodku, łącznie z centrowymi partiami takimi, jak PSL. Polacy chcą mieć wybór. Jeżeli chcemy mieć jakieś porozumienie na opozycji, to powinniśmy stworzyć blok lewicowy i blok centroprawicowy. Natomiast łącznie nas wszystkich pod jedynie słusznym przywództwem pana Budki nie przejdzie. PO nie traktuje innych partii jako partnerów, tylko jako przystawki, które można zmarginalizować tak, jak zrobili to z Nowoczesną. Gdzie jest partia Nowoczesna w tej chwili? Pani Lubnauer mówiła: „Moglibyście nasze logo też dać”. I co? I nic. Na tej konferencji nie było żadnych nowych propozycji. Uważam, że PiS dokonało przy pomocy Solidarnej Polski destrukcji wymiaru sprawiedliwości. Jednak naprawa tego nie polega na tym, że mówimy: „My zmienimy to, co oni zrobili”. Mówi się za to, jak my to zmienimy. Do tego trzeba mieć konkretny plan. U nas na przykład wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski zorganizował okrągły stół ze środowiskami prawniczymi i to będzie kontynuowane. Chodzi o to, aby się zastanowić, jak wymiar sprawiedliwości usprawnić w taki sposób, aby było to akceptowalne nawet dla PiS-u.
Na konferencji PO, podobnie zresztą jak wcześniej na konferencji Szymona Hołowni, przewijało się za to hasło: „Wiemy, jak to zrobić”.
Jestem zdecydowanym krytykiem tego, co zrobił Zbigniew Ziobro w wymiarze sprawiedliwości. Ale w 2019 roku wypowiedziałem się negatywnie nt. tego, co powiedział ówczesny przewodniczący PO Grzegorz Schetyna, że po dojściu do władzy odwróci wszystkie zmiany w wymiarze sprawiedliwości jedną ustawą. Tak się nie da, to byłoby niekonstytucyjne. Naprawa rzeczy w wymiarze sprawiedliwości zajmie na pewno kilka lat. Nie podpiszę się pod takim hasłem, że „przyjdziemy i wiemy jak to zrobić”. Dajcie plan. Żyłem długo w Anglii, tam również głosowałem. W Anglii, kiedy partia idzie do wyborów, to prezentuje, że zrobi to i tamto, i musi do każdej propozycji wykazać, skąd na to będą pieniądze i ile ich potrzeba. Partia Pracy przegrała ostatnie wybory z kretesem dlatego, że obiecała wszystkim wszystko. Wyborcy w Anglii są dość wyedukowani i stwierdzają, że jeżeli obiecujesz po 10 miliardów funtów na wszystko, to tych pieniędzy po prostu nie będzie, czyli te obietnice są puste. Wyborcy Partii Pracy na północy Anglii zagłosowali masowo na Partię Konserwatywną. Też chciałbym, aby u nas partie mówiły, że chcą zrobić konkretnie to i to, tyle i tyle będzie to kosztować i skąd pójdą na to pieniądze. Inaczej to są obiecanki cacanki.
Mówi pan o starcie opozycji w dwóch blokach. Rafał Trzaskowski podkreśla jednak, że nie ma już czegoś takiego jak partie lewicowe i prawicowe, tylko teraz są partie przyszłości, partie nowoczesne. Jak pan patrzy na takie stanowisko?
Patrzę na to z pewnym rozbawieniem, dlatego że nawet w PO jest blok lewicowy, który się powiększa, jest blok centrowy, i jeszcze są jakieś resztki PO prawicowej – na przykład pan Raś wypowiedział się jasno w tej materii. To, co twierdzi Rafał Trzaskowski, to absurd. Owszem, linie podziału mogły się zmienić, bo dla mnie np. PiS nie jest partią prawicową, tylko partią socjalistyczną z pewnym przechyleniem narodowym. Natomiast twierdzenie, że partia musi być nowoczesna… mieliśmy już jedną partię Nowoczesna. Skończyło się to, jak skończyło, a partia ta miała 30 proc. poparcia w badaniach opinii publicznej w 2016 roku. Zatem ja do takiej nowoczesności bym się nie palił. PSL ma 125 lat tradycji i jakoś istniejemy. Partia musi się zmieniać, ale to nie znaczy, że musi zgodnie z każdym nowym trendem rzucać się w lewo, prawo i każdą inną stronę. Moim zdaniem to błędna ocena. Poza tym, co z tej konferencji PO jeszcze wynika – będziemy mieli dwuwładzę w PO? Czy też czekają tam na zbawcę? To nie jest jasne.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/538141-bartoszewski-po-traktuje-inne-partie-jako-przystawki