Magdalena Korzekwa-Kaliszuk udzieliła wywiadu „Dziennikowi Gazecie Prawnej”. Prawniczka zaangażowana w działalność pro-life i psycholog zastanawiała się m.in. nad tym, „w którym momencie wartość życia człowieka miałaby być określana jako tak niewielka, że wyżej postawiona miałaby zostać możliwość zabicia go”. Jednak burzę wywołały jej słowa dotyczące kar za wykonywanie zabiegu aborcji.
CZYTAJ TAKŻE:
Działania lewicy
Korzekwa-Kaliszuk zwróciła uwagę, że aborcja nie jest tylko zabójstwem dziecka, ale też naruszeniem godności kobiety, a „życie matki to jedyna bezdyskusyjna wartość, która może być postawiona na równi z życiem dziecka”. Odniosła się także do działań lewicy, która posługuje się pojęciem „aborcja embriopatologiczna”, które sugeruje, że „mówimy o patologii embrionu, czyli człowieka na bardzo wczesnym etapie rozwoju”. Tymczasem - jak wskazała - aborcji w Polsce dokonywano na różnych etapach ciąży, a żeby mówić o podejrzeniu wady genetycznej czy choroby, dziecko w łonie matki musi być odpowiednio duże.
W takim momencie ciąży nikt nie mówi już o embrionie. To jest dziecko, często zdolne do przeżycia, o ile tylko otrzyma pomoc medyczną. Określenie „aborcja embriopatologiczna” jest więc nieadekwatne do sytuacji i wysoce szkodliwe
— zauważyła prawniczka podkreślając, że w każdym przypadku mamy do czynienia z człowiekiem, co Trybunał Konstytucyjny pokazał w uzasadnieniu do orzeczenia.
Działaczka pro-life zaznaczyła również, że wprowadzanie wyjątków od prawa do życia powoduje, że sytuacja może się rozszerzyć na „wszystkich niechcianych”, nawet tych już urodzonych. Przyznała, że chciałaby, aby społeczeństwo wykształciło w sobie poczucie odpowiedzialności za swoje działania.
Odpowiedzialność to przyjęcie konsekwencji współżycia seksualnego, niezależnie od tego, czy poczęte dziecko spełni oczekiwania rodziców. Wreszcie, chciałabym uchronić matki, ojców, a także pracowników medycznych przed traumą związaną z zabijaniem dzieci
— przyznała Korzekwa Kaliszuk.
Kary za aborcję?
Kobieta odniosła się również do postulatów środowisk lewicowych dotyczących depenalizacji aborcji. Podkreśliła, że to działania mające na celu zmianę przepisów prawa krajowego i „tworzenia prawa na szczeblu międzynarodowym”. Zwróciła uwagę, że chociaż Parlament Europejski nie może wprowadzać prawa w kwestiach dotyczących aborcji, to jednak regularnie wydaje rezolucje naciskające na Polskę w tej kwestii.
Oceniła, że depenalizacja aborcji to zły pomysł.
Podobnie jak złe jest to, że kobieta w polskim prawie nie podlega odpowiedzialności karnej. Tak sformułowane przepisy jej nie chronią, tylko narażają na presję ze strony najbliższego otoczenia. Mając świadomość braku konsekwencji, kobieta bierze całą winę na siebie i w ten sposób np. kryje bliskich, którzy jej w tej aborcji pomogli. Jest to więc wyłącznie teoretyczna ochrona bez uwzględnienia wątków rodzinnych, społecznych
— powiedziała Magdalena Korzekwa-Kaliszuk dodając, że nie ma gotowej odpowiedzi na to, jaką formę mogłaby przybrać kara, ale jest pewna tego, że artykuł 152 kodeksu karnego „nie służy kobietom”.
Burza w mediach społecznościowych
Opinia działaczki pro-life dotycząca karalności wywołała burzę w mediach społecznościowych. Czytelnikom nie spodobał się także sam fakt opublikowania rozmowy z Korzekwą-Kaliszuk, za co skrytykowano „DGP” dodając, że oddają łamy „fundamentalistce”. Co ciekawe, takiej reakcji nie było, kiedy na łamach dziennika ukazywały się wywiady z Martą Lempart czy Klementyną Suchanow.
Oj, tak, warto przeczytać cały wywiad. Aż takiej miałkości w prezentowaniu poglądów „pro-life” dawno nie widziałem. Do tej pory osoby chcące karać kobiety za wykonanie aborcji lepiej się kryły, były o wiele lepiej przygotowane do rozmów. Tu p. Korzekwa rzuca kiepskimi sloganami
— stwierdził Patryk Słowik.
W momencie, gdy kobietom odbierane są ich podstawowe prawa redakcja @DGPrawna publikuje na swoich łamach skrajne postulaty fundamentalistek. Rolą wolnych mediów nie jest dziś debatowanie o tym, jak karać kobiety, ale jak zapewnić im adekwatne wsparcie i ochronę
— oświadczyła Sylwia Spurek.
Dobrze się czujecie? Publikowanie tak bzdurnych opinii jest szkodliwe.
Na Twitterze „DGP” podkreślono, że gazeta daje głos ekspertom i aktywistom z obu stron sporu.
Szanowni Państwo, Publikowaliśmy wywiady z Liderkami Strajku Kobiet i innymi osobami przedstawiającymi swoje argumenty za aborcją na życzenie, lub generalnie argumenty w duchu pro choice. Rozmawiamy też oczywiście z osobami o poglądach pro life. Dajemy głos ekspertom, ale też znanym aktywistom z obu stron sporu. Bo różne, w tym bardzo nawet odmienne, przekonania w życiu społecznym funkcjonują. Zadaniem dziennikarki lub dziennikarza jest pytać, dociekać, zmuszać do wyjaśnień. Tylko tyle i aż tyle robimy
— napisano we wpisach na profilu „DGP”, pod którymi podpisał się Krzysztof Jedlak, redaktor naczelny „Dziennika Gazety Prawnej”.
Zwrócono też uwagę na zagrożenie, jakie niesie swego rodzaju selekcja ekspertów, z którymi przeprowadza się wywiady.
Szanuję @DGPrawna za wywiad z działaczką pro-life. Do krytykujących i życzących bankructwa gazecie - usunięcie z mediów wszystkich osób z którymi się nie zgadzacie nie sprawi że one znikną, ale zradykalizują się w podziemiach, tak jak skrajna lewica radykalizuje się na Twitterze.
Na pewno DGP szykuje też wywiad ze zwolenniczką przymusowego przerywania ciąży. Dla równowagi, aby nie było, że miejsce dostanie tylko jedna skrajność. „Zastanówmy się, jak zmuszać do aborcji”: czekam na taki tytuł na okładce. Powodzenia!
Przepraszam, gdzie jest ta lista osób, z którymi wolno robić wywiady, a z którymi nie wolno?
wkt/TT/”DGP”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/537892-burza-po-wywiadzie-dzialaczki-pro-life-sprawdz-o-co-chodzi