Matka Stefana W., zabójcy Pawła Adamowicza, w otwartym liście opublikowanym na portalu „Gdańsk Strefa Prestiżu” zarzuciła służbom więziennym z czasów PO-PSL zaniedbania, które w jej „subiektywnym odczuciu” doprowadziły do tragedii. Kobieta stwierdziła, że to właśnie pozostawienie jej syna bez resocjalizacji i odpowiedniej terapii miało doprowadzić do rozwoju choroby schizofrenicznej i w konsekwencji zabójstwa prezydenta Gdańska podczas finału WOŚP.
CZYTAJ TAKŻE:
Zaniedbania z czasów PO-PSL
Kobieta jest przekonana, że „można było temu zapobiec, z całą pewnością”.
Mój syn Stefan zachorował na schizofrenię paranoidalną, przebywając w areszcie śledczym w Gdańsku w latach 2013-2015 podczas odbywania pierwszego wyroku w jednoosobowej celi zwanej „enka”. Przebywał na tym oddziale prawie 24 miesiące i właśnie ta długotrwała izolacja przyczyniła się do wywołania choroby. Niestety, mimo postawionej diagnozy choroby schizofrenii paranoidalnej mój syn przebywał po tej diagnozie w zwykłej celi więziennej, zamiast w więziennym szpitalu
— napisała w liście Jolanta W.
Kobieta zwróciła uwagę na to, jak wyglądała w tamtym czasie opieka psychiatryczna nad chorującymi psychicznie osobami w polskich więzieniach. Podkreśliła, że jej syn nie uczęszczał na żadne sesje terapeutyczne. Występował także problem z przyjmowaniem leków.
Początkowo przyjmował leki, lecz potem, z nieznanych mi powodów, odmówił ich przyjmowania i tak naprawdę został pozostawiony sam sobie. Stawiam tezę, że atmosfera zakładu karnego, brak należytej opieki w kontekście jego choroby wpływała w znaczący sposób na rozwój schizofrenii. Ponieważ był więźniem niesprawiającym żadnych trudności, bezkonfliktowym i pozostawionym w swoim chorym świecie, jego choroba rozwijała się dynamicznie
— zauważyła matka Stefana W. dodając, że jest przekonana o tym, że „deprywacja związana z pobytem w polskim więzieniu bez należytej opieki lekarskiej rozwinęła u niego objawy chorobowe, które w wyniku nieprzyjmowania leków i niepodjęcia terapii przyczyniły się do tego strasznego wydarzenia z dnia 13 stycznia 2019 roku”.
Brak pomocy
Kobieta zadała też pytanie o to, czy jej synowi naprawdę nie można było pomóc, pomimo tego, że odmawiał przyjmowania leków i nie zapisywał się na wizyty lekarskie.
Czy naprawdę nie można było mu jednak pomóc nawet wbrew niemu samemu? Studiowałam resocjalizację i wiem, że osoby chore psychicznie przebywające w więzieniach powinny także odbywać zajęcia terapeutyczne i resocjalizacyjne, a nie tylko przyjmować leki. Właśnie terapia zajęciowa z chorym, który odmawia przyjmowania leków jest w wielu przypadkach bardzo skuteczna. A przecież nieleczona i aktywna schizofrenia paranoidalna sprawia, że człowiek nie ma żadnej kontroli nad swoimi zdolnościami poznawczymi. W wielu przypadkach pojawia się nieuzasadnione poczucie krzywdy, które właśnie obserwowałam u Stefana podczas widzeń
— zwróciła uwagę Jolanta W. dodając, że żadna instytucja nie interesowała się kondycją psychiczną jej syna po opuszczeniu przez niego zakładu karnego.
Podkreśliła, że ostrzegała przed tym, że może wydarzyć się coś złego. W jej opinii, nikt nie zareagował w należyty sposób.
Śmiem powiedzieć, że takich „niezaopiekowanych” więźniów pod względem należytej opieki medycznej, bardzo często z powodów odmowy przyjmowania leków przez nich samych, jest w polskich więzieniach bardzo dużo. Rodziny apelują i nic się nie dzieje właściwego w tej sprawie, aż niestety taki nieleczony wychodzi z zakładu karnego i w niedługim czasie straszliwie krzywdzi
— napisała w liście Jolanta W.
wkt/gdanskstrefa.com
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/537815-matka-stefana-w-wytyka-zaniedbania-z-czasow-po-psl