Doczekaliśmy się pierwszej pracy „naukowej” dotyczącej ordynarnej retoryki i słownictwa używanego przez „Strajk Kobiet”. W analizie Przemysława Czaplińskiego, sygnowanej przez Fundację „Batorego”, możemy więc przeczytać egzaltowaną pochwałę szokujących słów i haseł brutalnego ruchu społecznego, który w swoim skrajnie lewackim przekazie, przekracza wszelkie normy.
CZYTAJ TAKŻE: Wandale ze Strajku Kobiet niszczą Warszawę. Ratusz zapytano o koszty zniszczeń. Czy odpowiedź brzmi „nic się nie stało”?!
CZYTAJ RÓWNIEŻ: SONDAŻ. Protesty kobiet nie szkodzą PiS. Partia Kaczyńskiego zdecydowanym liderem. „Polacy nie lubią chamstwa w polityce”
Autor analizy przekonuje, że rebelia spod znaku błyskawicy, to poważny bunt społeczny któremu nie chodzi jedynie o kwestie aborcyjne. Oczywiście „winne” jest „Prawo i Sprawiedliwość, a nie brutalna ingerencja w ideową tkankę społeczeństwa, która uwiera panią Lempart i Suchanow.
Bunt, który wybuchł w Polsce, jest protestem przeciwko korozji państwa i przeciwko dewastacji więzi społecznej. Powtarzam to twierdzenie, aby podkreślić, że październikowe protesty nie były wyłącznie związane z wolą odzyskania prawa do aborcji. (…) Od początku sprawowania władzy przez PiS kobietom utrudniano na wszelkie możliwe sposoby dostęp do badań prenatalnych, a sprzedaż środków antykoncepcyjnych i wczesnoporonnych pozostawiono do dyspozycji sumień aptekarzy. (…) Nie o samą aborcję w protestach więc chodzi, lecz o złożoną sieć relacji władzy, w które ciało kobiece jest uwikłane
– przekonuje autor „obiektywnej” analizy, który nawet nie próbuje kryć swoich politycznych sympatii.
W tym sensie „jesień kobiet” postrzegać należy jako kolejny bunt społeczny wymierzony nie tylko w rządzącą partię polityczną z jej konserwatywno-nacjonalistyczno-katolickim programem. Celem wystąpień jest szukanie – drogą protestów ulicznych – sposobu odrodzenia więzi i metod ukonstytuowania podmiotu zbiorowego
– czytamy w jednostronnej opinii Czaplińskiego.
Czy metodą na „ukonstytuowanie podmiotu zbiorowego” ma być atakowanie kościołów, księży i dziennikarzy? Jawne łamanie prawa w trakcie ulicznych zadym ma skonsolidować „podmiot zbiorowy”? Podobnych nonsensów, które na siłę legitymizują hejterki i hejterów ze „Strajku Kobiet” jest jednak więcej.
„Jędrne wypierd…ć”
Autor karkołomnie próbuje też uzasadnić używanie przez przedstawicieli „Strajku Kobiet” wulgaryzmów. Ohydne słowa określa on jako „jędrne” i „soczyste”
Nawet jednak najbardziej inkluzywny bunt społeczny ma swojego wroga – przeciwko Wskazuje na owego przeciwnika cała seria haseł: „I tak urodzę ci lewaka”, „Nasza płodność, wasza podłość”, „Obyś ch…ju wdepnął w lego”. W tych i dziesiątkach innych zdań – jędrnych, soczystych, dosadnych – przejawiały się dowcip, inteligencja, pomysłowość. W pamięci zbiorowej i grupowej, w zapisach skróconych i opisach szukających typowości pozostanie jednak pewnie słowo „Wypierdalać!”
– czytamy w pracy Czaplińskiego zamieszczonej na stronie Fundacji Batorego.
W tym kontekście hasło „Podmiot nie zgadza się z orzeczeniem” – jedno z najpiękniejszych i najtrafniejszych zdań roku 2020 – okazuje się precyzyjnym komentarzem do okrzyku „Wypierdalać”. Kobiecy podmiot, zamieniony wyrokiem Trybunału w przedmiot, stwierdza, że nie zgadza się z orzeczeniem, czyli kwestionuje sentencję jednej z najważniejszych instytucji państwa, pozbawiając ją nie tylko racji w konkretnej sprawie, lecz także prawnej racji do zajmowania stanowiska w tejże sprawie
– przekonuje w ekwilibrystyczny sposób Przemysław Czapliński.
Dalej autor rozpływa się nad najważniejszym i najbardziej destrukcyjnym hasłem protestów, czyli wulgaryzmem „wypierd…ć”. Poświęca temu stwierdzeniu sporą część swojej rozprawy.
Dlatego właśnie okrzyk „Wypierdalać” uznać wypada za najważniejsze słowo jesiennego buntu. Bo to jedno słowo podważa prawne podstawy sądów, parlamentu i Trybunału do stanowienia prawa. Suweren, czyli demos, zburzył roszczenie nacjonalistycznej partii do przemawiania w imieniu większości i upomniał się o społeczne prawo do podmiotowości. Jeden okrzyk pozbawił władzę oparcia społecznego, legitymacji moralnej i podstaw prawnych
– pisze Czapliński, który z grupki radykalnych działaczek próbuje stworzyć wielki ruch społeczny, który podważa fundamenty obecnego obozu władzy.
Zablokować państwo
W analizie Czaplińskiego wybrzmiewają też sentymenty do planu destabilizacji państwa, które już niemal 4 lata temu sprecyzował Bartosz Kramek w swoim niesławnym 16-punktowym planie „wyłączenia rządu”.
Protest społeczny, do tej pory najczęściej trzymający się granic placów i rynków, w roku 2020 wylał się na ulice. I uświadomił nam, że warunkiem skuteczności jest zakłócenie cyrkulacji decyzji. Zanim protest osiągnie cele dalekosiężne, zanim zatka kanały informacyjne władzy i przepchnie przez nie własne postulaty, musi nastąpić zaczopowanie miasta. Miasto i system ulic, cała ta sieć zależna od mostów, rond i skrzyżowań, to synekdocha demokracji: drożność sieci miejskiej symbolizuje panowanie władzy nad komunikacją ze społeczeństwem. Zablokowanie ulic jest ujawnieniem wadliwości tej komunikacji. Wyjście na ulice i sparaliżowanie ruchu samochodowego jest ujawnieniem i zmaterializowaniem wadliwości komunikacji proponowanej społeczeństwu przez władzę.
– pisze autor.
Wprawdzie Czapliński wychwala okrzyk „wypierd…ać”, ale już „jeb…ć PiS” mu przeszkadza. Wszystko przez wulgarność? Bynajmniej! Autorowi tej pracy przeszkadza rzekomo „kibolskie” pochodzenie tego hasła.
Wcześniej omawiane „Wypierdalać”, choć wulgarne, zachowuje ciekawą oryginalność – ze względu na niejasnego adresata i wieloznaczną wymowę. „Jeb…ć” natomiast zostało wzięte z języka kibiców piłkarskich, gdzie oznacza mniej więcej: „Pokonajcie ich i upokorzcie”. Kiedy kibice jakiejś drużyny krzyczą do swoich zawodników: „Jeb…ć X”, ich przekaz jest jasny: „Walczcie i zniszczcie przeciwnika”. Albo: „Zróbcie z nimi na boisku to, co my robimy z nimi poprzez język, gdy krzyczymy „Jeb…ć X”
– przekonuje Czapliński.
Naukowe wsparcie zadymiarzy
Pracę Czaplińskiego moglibyśmy potraktować jako rozprawkę humorystyczną. Ot, zaczadzony lewicową wizją świata naukowiec, pisze pean dla bojówki ulicznej. Niestety, jego groteskową pracę firmuje jeden z najważniejszych NGOs w Polsce, czyli współfinansowana przez Georga Sorosa Fundacja „Batorego”. To ważna platforma i swoisty think tank dla opozycji, szczególnie tej o lewicowym charakterze. To także znak mainstreamu, że przekraczanie granic, wulgarność i agresja wchodzą do kanonu polskiej polityki. Więcej! Znajdują obrońców i wpływowe grono lobbystów. Sam Przemysław Czapliński, który jest autorem pracy, to prawdziwa gwiazda salonu intelektualnego III RP. Jak czytamy w notce biograficznej, Czapliński, to „Profesor literatury współczesnej. Pracownik Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Członek korespondent Polskiej Akademii Nauk”. Nic dodać, nic ująć.
WOJCIECH BIEDROŃ
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/537760-ekspert-fundacji-batorego-pochwala-wulgaryzmy-lempart