Ruszyła nowa fala deklaracji o opuszczeniu „Tenkraju”. Bo reżim, bo duszno, bo nie da się wytrzymać. Wiele już było tych gróźb o wyjeździe. Skończyło się na gadaniu. Bo może wcale nie o czyny tu chodzi, a jedynie o ferment, o podsycanie atmosfery, o utrzymywanie opinii publicznej w odpowiedniej temperaturze i strachu?
Maciej Stuhr kolejny raz zapłakał nad swoim losem. W rozmowie z „Wprost” wyznaje, że rozważa nad pokazaniem dzieciom innej rzeczywistości:
Zastanawiam się nad tym, na ile mamy jeszcze siły, czy nam się jeszcze chce walczyć o ten kraj. Jeśli mam szczerze odpowiedzieć, jaka była moja pierwsza myśl (po publikacji wyroku TK w sprawie aborcji – red.), to była ona taka: czy mnie się jeszcze w ogóle chce być patriotą? Czy mam w sobie wystarczająco dużo determinacji, by toczyć bój o sprawy, o które w mojej opinii walczyć trzeba? Czy zostawić to innym? Bo ileż można się kopać z koniem?
CZYTAJ WIĘCEJ: Kolejny celebryta „grozi” wyjazdem z Polski… Stuhr: „Może trzeba rzucić kraj, wyjechać w cholerę? Bo czy nie szkoda życia na to?”
To nawet dobrze, że rozważa czy chce jeszcze być patriotą Tenkraju. Szkoda, że rozmowa nie poszła głębiej, bo może dowiedzielibyśmy się jak rozumie patriotyzm i jakiego kraju chce. Widać, że świadomość aktora ślizga się po powierzchni faktów i nie dotarła do niego treść uzasadnienia Trybunału Konstytucyjnego. Najwyraźniej tzw. Strajk Kobiet wystarczająco wdrukował ludziom przekonanie, że „PiS całkowicie zakazał aborcji” i „kobiety będą konać w męczarniach”. Próżno tłumaczyć, że z 3 przesłanek dopuszczających w polskim prawie zabicie dzieci nienarodzonych zniknęła tylko 1 – z uwagi na niepełnosprawność lub podejrzenie niepełnosprawności dziecka. Pozostałe dwie – aborcja ze względu na ciążę powstałą w wyniku czynu zabronionego lub z uwagi na zagrożenie zdrowia lub życia matki pozostały utrzymane. Wyjaśnienia te nie mają najmniejszego znaczenia, bo przecież Marta Lempart i jej rozwrzeszczane kompanki chcą bezpłatnej aborcji na żądanie do 14 tygodnia ciąży. Poza tym aborcja jest tylko pretekstem. Tu chodzi o zakończenie epoki konserwatywnej, na co liczą ośrodki centralne z Brukselą na czele.
Maciej Sturh idzie jednak tym wytyczonym szlakiem, niczym „pożyteczny idiota” mający odegrać rolę siewcy społecznego rozczarowania. Nie podoba mu się „ten kraj”. Wolał pewnie ten za Platformy. Wtedy to się żyło. Żaden celebryta czy artysta nie musiał grozić wyjazdami. Mieli się świetnie. Emigrowali za to masowo Polacy, którzy w państwie pełnym układów nie radzili sobie finansowo. W poszukiwaniu lepszego życia za poprzednich rządów wyjechało ponad 2 miliony ludzi!
Według danych GUS, na koniec 2014 roku poza Polską przebywało 2 miliony 300 tysięcy naszych obywateli, którzy wyemigrowali od momentu otwarcia granic w maju 2004 roku, po wejściu naszego kraju do UE. **Wyjeżdżali głównie ludzie młodzi. Na ponad 2 mln Polaków, którzy opuścili kraj w tamtych latach, około 1,4 mln to ludzie do 39 roku życia w tym blisko 230 tysięcy to dzieci do 15 roku życia, co oznaczało, że wyjeżdżały całe rodziny.
CZYTAJ WIĘCEJ: Emigracyjne tsunami to podsumowanie 8-letnich rządów PO-PSL. „Pod koniec 2014 roku na emigracji było 2,3 mln obywateli”
Może więc zamiast przejmować się utyskiwaniami jednego czy drugiego celebryty, należałoby zwrócić uwagę na to, że od kilku lat nie obserwujemy zjawiska masowej emigracji. Coraz więcej Polaków decyduje się wręcz na powrót do Polski. I choć statystyki te wciąż nie są jeszcze zadowalające, to widać, że obecna rzeczywistość, nawet w obliczu pandemii, jest wciąż znacznie bardziej bezpieczna niż za rządów PO-PSL.
O co więc chodzi tej wiecznie niezadowolonej elicie, patrzącą z wyższością na „katolicki motłoch” głosujący na PiS? Najwyraźniej o to, że nie chcą tej konserwatywnej Polski. Światowcy! A że głos ten doskonale wpisuje się w globalistyczne oczekiwania światowych elit i ich ekspozytur społeczno-politycznych w Polsce, będzie odpowiednio wykorzystywany do formowania opinii publicznej w Polsce. Niby to głosy niezależne, ale jakże nośne i niezwykle przydatne. Bo jak pisał Vladimir Volkoff, siła dezinformacji jest tym większa, im większe jest oddalenie „pożytecznych idiotów” od źródła agentury. Stają się dzięki temu nie tylko skuteczni, ale jeszcze bardziej wiarygodni. Świadomi agenci i nieświadomi „agenci idioci” tworzą tzw. orkiestrę. Dzięki wykorzystaniu mediów, eksperci, autorytety i celebryci budują sugestywny przekaz i tak silnie wpływają na opinię publiczną, by osiągnąć zamierzony efekt. Zbiorowe niezadowolenie ma zostać przekute przez rewolucyjne działania tzw. Strajku Kobiet, a od ulicznych zadym, wspieranych przez opozycję, do próby obalenia rządu jest już całkiem blisko. Tak właśnie rysuje się ten plan. I tylko wciąż, od lat, nie może się powieść. Przećwiczony i sprawdzony na Zachodzie, w Polsce wciąż nie wychodzi. Nadal konserwatywna większość wybiera konserwatystów. Stąd to przesuwanie granic, coraz grubsza manipulacja i wieczna awantura.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/537692-komu-celebryci-groza-emigracja-i-czemu-im-tak-duszno-w-pl