W środę 27 stycznia br., Prezydent RP Andrzej Duda oraz Mariusz Błaszczak, minister obrony narodowej wzięli udział w podsumowaniu największego ćwiczenia sztabowego na Akademii Sztuki Wojennej w Rembertowie. Prezydent i minister zapoznali się z przebiegiem ćwiczenia, a także wstępnymi wnioskami. Niedługo potem w części mediów pojawiły się „przecieki” z wyników tego ćwiczenia, które – a przynajmniej wszystko na to wskazuje - miały wykazać brak zdolności obronnych Polski.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Ćwiczenie pod względem skali nie miało sobie równych w III RP
— mówił Mariusz Błaszczak, dodając, iż było ono ważne dla stanu gotowości Wojska Polskiego do obrony kraju. Zapewnił, że takie ćwiczenia będą się odbywały cyklicznie, „chociaż warunki epidemii nam przeszkadzały”.
Sprawdziliśmy zdolności, jakie ma sprzęt zamówiony przez Ministerstwo Obrony Narodowej, myślę tu o systemie Patriot, o rakietach HIMARS i samolotach F-35
— mówił Błaszczak.
Chciałbym podkreślić, że znacząco wzrosły zdolności bojowe Wojska Polskiego dzięki wyposażeniu w ten sprzęt
— dodał.
Przetestowano wszystkie procedury
Ćwiczenie miało na celu sprawdzenie gotowości do podjęcia działań Wojska Polskiego.
Podczas ćwiczenia przetestowano wszystkie procedury, które dotyczą sytuacji strategicznej obrony kraju, które wprowadzaliśmy w ostatnim czasie, przede wszystkim nowy system kierowania i dowodzenia
— powiedział prezydent Andrzej Duda.
Minister Błaszczak przypomniał, że takie ćwiczenia mają olbrzymie znaczenie jeśli chodzi o plan zakupów dla Wojska Polskiego oraz jeśli chodzi o organizację i dyslokację sił zbrojnych, czyli za to, za co w czasie pokoju odpowiedzialny jest minister obrony narodowej.
Ćwiczenie miało na celu m.in. sprawdzenie potrzeb uzupełnienia sprzętu i poprawienia procedur.
Liczę na to, że te ćwiczenia będą się odbywały częściej, bo są one bardzo potrzebne
— mówił prezydent Andrzej Duda podczas konferencji prasowej podsumowującej ćwiczenie sztabowe.
MON milczy, a część mediów uderza w rząd
Redakcja portalu Interia.pl zwróciła się do MON z pytaniami dotyczącymi ćwiczeń, jednakże ze względu na klauzulę tajności nie otrzymała odpowiedzi. Znalazła zatem „anonimowych informatorów”.
Okazuje się, że niewiele dało m.in. „wzmocnienie wschodniej flanki”. Obrona wschodu Polski spowodowała rozbicie znajdujących się tam jednostek i potężne straty
— pisał Onet.pl, powołując się na portal Interia.pl.
Według informatorów portalu już piątego dnia wirtualnego konfliktu przeciwnik znalazł się na linii Wisły, trwały walki o Warszawę, strategiczne porty zostały zablokowane lub zajęte. Lotnictwo i Marynarka Wojenna przestały istnieć, mimo wsparcia NATO. Na wschód od Wisły polskie jednostki miały ponieść druzgocącą klęskę. Pierwszorzutowe bataliony straciły od 60 do 80 proc. stanów. Przegrane ćwiczenia miały wywołać ogólną konsternację
— grzmiał Onet, podkreślając, iż kolejne informacje na temat nieudanych ćwiczeń przekazał „Super Express”.
Wstępne plany zakładały obronę przez 22 dni. Tymczasem symulacja wykazała, że wojska nieprzyjaciela okrążyły Warszawę już w czwartej dobie ćwiczeń. – Wszystko poszło nie tak. Dowódcy poszczególnych dywizji byli zszokowani, odmawiali wykonywania niektórych rozkazów, bo były dla nich po prostu niezrozumiałe
— stwierdził informator „SE”.
Ćwiczenie sztabowe odbyło się na Akademii Sztuki Wojennej.
Znamienne, że powyższe media z równym zaangażowaniem nie śledzą postępów w poprawianiu zdolności obronnych u naszych partnerów z NATO. Zarówno Niemcy, jak i Francja wcale nie są skłonne łożyć na własną obronę, a co dopiero wspólną, a należy przypuszczać, że jeżeli nawet doniesienia „anonimowych informatorów” są zgodne z rzeczywistością, to czynnik wsparcia ze strony naszych zachodnich partnerów i ich zdolności bojowe nie były dla wyniku ćwiczeń bez znaczenia. Pytanie też, czy ćwiczenia uwzględniały udział Wojsk Obrony Terytorialnej, czy też ograniczono się do wojska zawodowego?
aw/MON/Onet.pl/Interia.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/537441-wojsko-sprawdza-procedury-media-szukaja-okazji-do-krytyki