Nic dziwnego, że informacja portalu wPolityce.pl o podatku nakładanym na media, jest cytowana w prasie i na portalach internetowych. Mało kto jednak wspomina, że ten pomysł, choć powrócił dopiero w związku z pandemią, jest częścią koncepcji politycznej Jarosława Kaczyńskiego od wielu lat.
Już w listopadzie 2010 roku prezes PiS na konwencji wyborczej w Lublinie wspominał o opodatkowaniu wielkich mediów:
Niech Michnik trochę zapłaci, Walter, Solorz, inni potentaci (cyt. za money.pl )
Polityk miał wtedy na myśli inny cel - wsparcie mediów lokalnych, co też się dziś realizuje, choć przez wykupywanie przez Orlen prasy regionalnej. Pandemia jednak sprowokowała powrót do tego pomysłu, ale celem tym razem byłoby wsparcie zarówno Narodowego Funduszu Zdrowia jak i Funduszu Wsparcia Kultury i Twórczości w Obszarze Mediów.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Właściciele mediów zapłacą składkę solidarnościową od reklam
Tymczasem zamysły rządu dotyczą też wielkich firm amerykańskich, np. Facebooka czy Google, a te giganty nie tylko nie zostały dotknięte koronakryzysem, ale wręcz zarobiły większe pieniądze. Zresztą Jarosław Kaczyński w czasach gdy jego partia była w opozycji tyle razy mówił o swoim stosunku do mediów, że jego przeciwnicy nie powinni odgrywać ról wielce zaskoczonych. W Dwumiesięczniku ARCANA prezes PiS kilkukrotnie zapewniał profesora Andrzeja Nowaka, że przejęcie TVP i wykreowanie narracji innej niż ta w TVN, uniemożliwi salonowi zakłamywanie rzeczywistości na taką skalę, bo Wiertnicza będzie musiała się odnosić do newsów Wiadomości (co się dzieje), a także stonować wybujałe antypolskie narracje (tu chyba tę rację można mu przyznać w mniejszym stopniu). Także wzięcie mediów w ryzy poprzez opodatkowanie było od lat w programie Kaczyńskiego, zwłaszcza gdy chodzi o wielkie koncerny, a nie małe media.
Przed Zjednoczoną Prawicą jednak największe wyzwanie - próba nałożenia na IV władzę dodatkowych opłat spotka się z niesłychaną kontrofensywą mediów, w której koncernom będą się wysługiwać chodzący na ich pasku politycy. Dojdzie do nowej histerii, a być może nawet do kolejnych protestów - oczywiście pod jakimś zgrabnym pretekstem, bo nawet wyznawcy antyPiSu nie wyjdą na ulice w obronie milionów Mariusza Waltera i Marka Zuckerberga. Pamiętamy przecież, że „Pucz” pojawił się jednocześnie przy odbieraniu eSBekom przywilejów, choć na sztandarach wyszyto obronę „wolnych mediów”. Teraz też obojętni na problem aborcji politycy Platformy osłaniają Strajk Kobiet nie ze względu na ich troskę o protestujących, tylko z nadziei na falę nastrojów społecznych, która obali rząd. Liberalne media suflują szlachetne narracje dla ocalenia wpływów swoich grup interesu. Ciekawe co teraz będzie powodem histerii, zabezpieczającej portfele medialnych magnatów.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/537352-podatek-na-wielkie-media-alez-bedzie-histeria-opozycji