Czasem demonstracyjnie, z udziałem mediów, a czasem konspiracyjnie, z zapraszaniem wtajemniczonych gości, za których ręczył ktoś inny – otwarcie setek lokali gastronomicznych i klubów w Polsce jest czasem aktem desperacji, a czasem ignorancji i lekkomyślności.
Mimo hucznych zapowiedzi i entuzjazmu opozycji niewielu przedsiębiorców zdecydowało się oznaczyć swoje lokale na Interaktywnej Mapie Wolnego Biznesu, na której uczestnicy akcji „otwieraMY” mieli pokazywać swoją aktywność. W samej Warszawie otworzono kilkadziesiąt miejsc, a na mapie widnieje ich tylko sześć. Powodów, które popchnęły właścicieli lokali do złamania obostrzeń, jest tyle, ilu przedsiębiorców. „Niektórzy właściciele kawiarni po prostu oszukiwali skarbówkę” – mówi jeden z nich, który skorzystał z pomocy państwowej i prowadzi sprzedaż jedynie na wynos.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/537170-otwieranie-biznesow-rozpacz-czy-samowolka