Misgenderowanie części queer przez TERFy to już zwyczajny hatespeech. Powyższe zdanie nie pochodzi z „Bajek robotów” Stanisława Lema, ale nie pochodzi też z młodzieżowego slangu, właściwie każdy z tych wymyślonych wyrazów jest na Zachodzie używany przez nauki społeczne i kulturoznawstwo, zwłaszcza w zakresie studiów nad płciowością. Ta fala nowomowy spełnia wszystkie kryteria „drewnianego języka” sowieckiej rzeczywistości i jeśli przyswoiliście państwo zaledwie skrót LGBT lub hasło „gender” to jeszcze nie wystarczy, by uznać Was za obywatela zasługującego na prawa człowieka. Bo nowa rzeczywistość nadchodzi ze zmianami w każdej dziedzinie życia i język jest tego czytelnym papierkiem lakmusowym.
Feministki jak Sowieci
Lewaccy aktywiści z uporem forsują cały słownik pojęć, wymyślonych na potrzeby tęczowej propagandy. Nieświadome i naiwne uczestniczki tzw. „Strajku Kobiet” powtarzają różne okrzyki, w których zawiera się kod radykalnej ideologii. Pokraczne słowa, których sensu nie wyjaśni profesor Miodek ani profesor Bralczyk, topornie posklejane czasem nawet w rymowanki, są sposobem oznaczania pewnej przynależności „Kiedy państwo mnie nie chroni, mojej siostry będę bronić” - skandują z emfazą rozhisteryzowane dziewczęta trzymając się za ręce z gejami. „Siostro”, to nic innego jak stare, sowieckie „towarzyszko”, określające nie więzy krwi ale aktywistyczną wspólnotę. Tak jak „towarzyszu” miało skracać dystans i niwelować różnice klasowe, tak „osoba z macicami” niweluje płeć, bo przecież - zdaniem tęczowych aktywistów - kobieta nie musi mieć macicy, a człowiek z macicą nie musi być kobietą. Na zamkniętych forach dla uczestników Strajku Kobiet admnistratorzy zwracają się do reszty słowami „drogie osoby”, „cześć osoby”, aby nie precyzować płci, bo przecież „drogie panie i drodzy panowie” nie wyczerpują funkcjonujących obecnie 55 płci kulturowych. W końcu w tym środowisku nikt nie chce nikogo misgenderować, czyli zwracać się do niego nieadekwatnie do płci - w końcu nie każdy mężczyzna jest cis-mężczyzną (czyli kulturowo uznającym się za mężczyznę, będąc przy okazji urodzonym biologicznie mężczyzną). I tak oto wytwarza się hermetyczny świat pojęć, wartości i tożsamości, który agresywnie domaga się uznania przed chwilą ustalonych systemów - nagle oto reszta ludzi ma nadążać za agenderowymi panseksualistami, a nie oni za męskością i kobiecością.
Feministki przeciw feministkom
Ale to nie koniec absurdów. Dynamika rozwoju genderowych i queerowych koncepcji jest tak duża, że zaczyna być sprzeczna sama ze sobą. W wydanej niedawno książce Douglasa Murraya „Szaleństwo tłumów” aż roi się od konfliktów wewnątrz lewackich ideologii, warto więc przytoczyć choć jeden z nich.
W 2014 roku na Wellesley College (…) w żeńskiej szkole zjawiła się studentka, która oznajmiła, że jest „mężczyzną genderu centroqueerowego”, ma na imię „Timothy” i chce, żeby zwracać się do niej w rodzaju męskim.
Zindoktrynowana generacja studentów z łatwością i uśmiechem przyjęła wybór „Timothy’ego” i uznała ją za mężczyznę. Raz przekroczywszy próg genderowo-queerowego szaleństwa dziewczyna szła dalej - chciała aplikować na stanowisko koordynatora ds. multikulturalnych. Jakież było jej zdziwienie, gdy spotkała się z zarzutami o… promowanie patriarchatu. No bo jak to? Przecież była „mężczyzną”, w dodatku białej rasy - nie powinna zajmować się wielokulturowością.
Jedna z autorek tego pomysłu powiedziała: „Na pewno nadawałby się do tej pracy, ale umieszczenie tam białego mężczyzny zdawało się po prostu nie na miejscu”.
-czytamy u Murraya. Otwarcie puszki Pandory spod znaku „każdy jest takiej płci, jakiej chce, nawet jeśli ją dopiero wymyślił” otwiera serie dylematów, które trzeba później rozwiązywać nowymi pojęciami. Tak jak TERF - czyli feministyczna aktywistka dyskryminująca osoby trans (trans-exclusionary radical feminist/feminism), była kiedyś synonimem lewaka, dziś jest obiektem „faszyzującym”, konserwatywnym, a dzisiejsze „osoby z macicami” za kilka lat okażą się zbyt mało radykalne. Ale mentalność młodych aktywistów obfituje w wiele podobnych skrzywień - oni faktycznie postrzegają patriotów i konserwatystów jako faszystów (na grupie Strajku Kobiet pisze się nawet o „naziolkach”), a siebie jako wybrańców postępu, którzy rzekomo rozumieją więcej niż reszta ludzkości.
Nowomowa nie wymaga myślenia
Na jednej z grup aktywistów administratorzy opisują jakim dramatem dla kobiet będzie wybór Piotra Wawrzyka na Rzecznika Praw Obywatelskich. Co ciekawe, zanim rozpoczyna się litania nienawiści wobec kandydata Zjednoczonej Prawicy, admin uznaje za zasadne najpierw wyjaśnić czym jest RPO.
Co to ten RPO? Dla uproszczenia - to taka osoba, która ma dbać o to, żeby w starciu rząd-obywatel, rząd nie nadużywał swojej uprzywilejowanej pozycji.
Definicja nawet zgrabna, jednak zastanawia co innego - dyrygenci ulicznych zadym spod znaku błyskawicy sami zdają sobie sprawę, że uczestnicy tych marszów nie wiedzą o co dokładnie walczą, trzeba im wyjaśniać nawet elementarne hasła i decyzje, którym się sprzeciwiają. Ale w tym wszystkim jest pewna ulga, dla zamaskowania swojej kompletnej indolencji i ignorancji można przecież sięgnąć po nowomowę - „love is love”, „miłość nie wyklucza”, „tęcza nie obraża”, „gej jest okej”, „płód to nie człowiek” a każdy może być płci jakiej chce.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Przypomina to właśnie pierwotną komunistyczną nowomowę, gdy na wpół piśmienni działacze partyjni nie sprostaliby rzeczywistości, gdyby nie słownik wyrazów, przykrywających rzeczywistość - opór przed kradzieżą był „walką klas” a brak rąk do pracy był winą „bumelantów”. Dla każdego przygłupa znajdywał się pakiet frazesów, który ratował go przed szczerym wyznaniem: niewiele rozumiem, nie wiem czego chcę, ale idę w tym szalonym tłumie bo nie mam nic lepszego do roboty. Bo faktycznie przyjmowanie nowomowy zwalnia z myślenia, poznawania świata, wystarczy kilka „pojęć jak cepy” i człowiek już się czuje społeczną awangardą. Ale podczas wojny cywilizacyjnej głupota i nieświadomość nie są usprawiedliwieniem. Niewiedza nie zwalnia z odpowiedzialności.
CZYTAJ TAKŻE:
ZOBACZ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/537113-siostry-osoby-z-macicami-oto-kolejne-pietro-szalenstwa