Koniec świata jest bliski, a już koniec Polski na pewno. Codziennie informuje o tym „Gazeta Apokaliptyczna” (przez niedopatrzenie mająca jeszcze winietkę „Gazety Wyborczej”). Koniec świata odwleka przyjście w USA proroka Josepha. Na koniec Polski nic nie poradzili proroczek Budka i proroczunio Trzaskowski. A ostatnie nadzieje pryskają, gdy chodzi o prorokorę (połączenie proroka z hardcorem) Lempart. Tej ostatniej został zadany atomowy cios (w nocy z 28 na 29 stycznia 2021 r.). Pod Trybunałem Konstytucyjnym został zadany ten cios.
Wedle „Gazety Apokaliptycznej” jest tak źle, że Oswald Spengler mógłby uchodzić za optymistę. I nawet nie w kontekście bardzo znanego „Zmierzchu Zachodu”, tylko mało znanego, a bardzo ważkiego „Czasu decyzji”. Jest tak źle, że nawet „Pokusa istnienia” Emila Ciorana wydaje się wesoła. To samo można powiedzieć o pesymistycznych dziełach José Ortegi y Gasseta, Karla Jaspersa, Pitirima Sorokina czy Arnolda Toynbee’go.
29 stycznia 2021 r. „Gazeta Apokaliptyczna” odnotowała milowy krok w upadku Polski. Podobny do skutków uderzenia (66 mln lat temu) w Ziemię planetoidy o średnicy 10 km i masie biliona ton, co spowodowało zagładę dinozaurów. Miało to uderzenie moc 10 mld bomb atomowych zrzuconych na Hiroszimę i Nagasaki. To, że świat (a nawet wszechświat i wieloświat - wedle hipotezy Hugh Everetta) jeszcze się tym nocnym wydarzeniem w Warszawie nie zajął jest czymś skrajnie niezrozumiałym i dziwnym, a może nawet zdradzieckim.
Okrucieństwo policji podczas tłumienia protestu kobiet. To czarna noc tej formacji
— głosi czarny tytuł, w czarnej jak noc (od pesymizmu, a nie koloru skóry) narracji „Gazety Apokaliptycznej”. Szczegóły są na wskroś wstrząsające:
Dwa obrazy pozostaną po tej nocy na zawsze. Widok skostniałych, umęczonych ludzi siedzących na bruku i przykrytych banerem z napisem ‘Wypier…ać’. Oraz policjantów wyciągających osoby z kordonu. Pojedynczo. Metodycznie. Do 3 nad ranem.
Policja zmusiła tych ludzi do przyjścia pod Trybunał Konstytucyjny, by potem ich otoczyć niczym w tzw. kotle kurlandzkim Armia Czerwona niemiecką Grupę Armii Północ.
Baner „Wypier…ać” ma oczywiście wielkie moce magiczne (i rozgrzewające), ale i to nie wystarczyło w obliczu okrucieństwa policji. Tak je scharakteryzowała „Gazeta Apokaliptyczna”: „Policja tym razem nie pałowała uczestników protestu, nie używała gazu. Tym razem upodliła ludzi w inny sposób. Na wiele godzin, w tę mroźną noc, zamknęła ich w ciasnym kordonie. I postawiła ultimatum: wypuścimy was, jeśli się wylegitymujecie. To było okrutne”. To były tortury najgorszego sortu, bo wymagano wyjęcia z kieszeni bądź portfela dokumentu tożsamości. A to nie dość, że faszyzm, to jeszcze skrajne naruszenie godności poprzez identyfikację. Nic bardziej nie upadla, niż zidentyfikowanie, czyli wylegitymowanie anonimowego uczestnika walki o wolność i demokrację. Zasada jest prosta: anonimowość nadaje sens jego życiu, identyfikacja rujnuje człowieczeństwo.
Zbrodnicza premedytacja była niewyobrażalna, gdyż „policja widziała i wiedziała, że zakleszczonym w kotle ludziom jest zimno, są głodni, potrzebują skorzystać z toalety”. A już kompletnie wszystkich dobiły „nieustanne komunikaty nadawane przez megafon o konieczności wylegitymowania się”, co oczywiście było „dodatkową torturą”. Tym bardziej że „oczywistym było, że ludzie nie ugną się i nie zaczną nagle pokazywać dokumentów”. Oczywiście, że się nie mogli ugiąć, bo straciliby całą godność i człowieczeństwo.
Najgorsze nastąpiło „przed godziną drugą po północy”, gdy „policjanci zaczęli wydzierać ludzi. Wyrywać ich z grupy i przenosić poza krąg”. „Wydzieranie ludzi” to będzie od teraz jedno z największych przestępstw w kategorii zbrodnie przeciwko ludzkości. „Wydzierać” i „wyrywać” to znaczy niszczyć, rozrywać na kawałki. Cudem jest w tej sytuacji, że „wynoszeni opierali się, wierzgali nogami”. Każdy by wierzgał nawet rękami, o plecach nie wspominając.
Akcja „wydzierania” i „wyrywania” „zakończyła się o 3 nad ranem. Była popisem okrucieństwa formacji, do której powinniśmy mieć zaufanie i szacunek”. Dlatego wstrząśnięta reporterka „Apokaliptycznej” przeżyła straszną traumę. Sama praca do trzeciej rano musiała być dodatkową torturą. Dlatego „po tej nocy” pozostał z nią obraz „policjantów wyciągających ludzi z kordonu. Pojedynczo. Metodycznie”. Strach i zgroza nie pozwalają się domyślać, co potem z tymi „wyciąganymi” zrobiono. Przy tym wszystkim rąbanka, jaką w tych dniach robią protestującym holenderscy policjanci, w dodatku polewający ich wodą na mrozie i gazujący, wydaje się najdelikatniejszą pieszczotą.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/536960-chwala-gw-za-opisanie-torturowania-zolnierzy-marty-lempart
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.