Marta Lempart jest przekonana, że jej wszystko wolno i na razie nikt nie starał się jej udowodnić, że jednak nie, choć okazji było wiele.
Najpierw było ultimatum dla rządu, żeby łaskawie wyp…ł od władzy, bo miał powstać lepszy rząd tymczasowy. A jego powstanie przygotowywały rady delegatów robotniczych i żołnierskich skupione w Radzie Programowej. Mieliśmy więc tradycję bolszewicką. Aż nagle narracja zmieniła się na dżihadystyczną. Oto Marta Lempart, Klementyna Suchanow i Agnieszka Czerederecka wystąpiły 27 grudnia 2021 r. w zielonych chustach zakrywających twarz. Niczym Hamas czy inny Hezbollah. Albo jak osobista kobieca gwardia byłego libijskiego dyktatora Mu’ammara al-Kaddafiego. Zabrakło tylko jego Zielonej Książki.
Dżihadystyczny pokaz odbył się biurze Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, po czym opatulona zieloną chustą Marta Lempart wyszła do ludu pośród resztek lodu. Był więc lud w lodzie albo lód w ludzie. I tam swoim wyrafinowanych językiem składającym się z kilkunastu słów (tym większy podziw, że potrafi wszystko nim wyrazić, co doceniłby zapewne wiekowy, choć wciąż aktywny Noam Chomsky) zapowiedziała, że ona i inne dżihadystki zgotują dożywotnie piekło (skądinąd to dziwne, że Marta Lempart uznaje istnienie piekła) temu, kto skieruje orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego do „Dziennika Ustaw”. Oraz tym lekarzom, którzy odmówią aborcji na starych zasadach.
Dżihad Lempart mógł się wziąć stąd, że rośnie jej konkurencja w show-biznesie. Oto niejaka Alex Freiheit (dobrze, że nie obrała ksywy Ungezwungenheit), czyli wokalistka zespołu Siksa z Gniezna, obwieściła, że należy do ruchu oporu. I w tym oporze jest „elfem w błyszczącej zbroi, w świetle”, walczącym z „faszystowską hordą orków”. Podczas odbierania paszportu to obwieściła, bowiem pewien tygodnik wciąż wydaje paszporty w jedną stronę, niczym dawniej MSW. Waleczne elfy mogą przebić tylko dżihadystki, stąd te zielone chusty z odpowiednimi maksymami i symbolami (abstrakcyjnymi, bo w tamtym kręgu tylko takie są dopuszczalne).
Groźby Marty Lempart można było zbywać w jej starszym wcieleniu, mimo że wtedy potrafiła demonstrować na policjantach skutki zderzenia niesprężystego. Ale to dżihadystyczne wcielenie może być groźne. Kto wie, jakie szkolenia i gdzie przeszła ostatnio. A warto przypomnieć, że gwardzistki płk. al-Kaddafiego były wyjątkowo waleczne i zdeterminowane, a nawet okrutne. Nie to, co elfy walczące z „faszystowską hordą orków”, mimo że cel wydaje się groźniejszy niż urzędnicy czy lekarze. Ale Marta Lempart jest przekonana, że jej wszystko wolno i na razie nikt nie starał się jej udowodnić, że jednak nie, choć okazji było wiele. Zapewne zdecydował strach przed dżihadystką.
Coś musi być nie tak z „faszystowską hordą orków”, skoro Marta Lempart jest nietykalna. I nie w znaczeniu „niedotykalnych” w Indiach, tylko raczej tych, o których opowiada film Briana De Palmy, z Connerym, De Niro i Costnerem. Nietykalna dżihadystka Marta rzuca groźby karalne i nic się nie dzieje. A nawet z dumą opowiada, że sędziowie (oczywiście tak niezawiśli, że nawet w skali Plancka żadna zawisłość się nie przeciśnie) właściwie są w jej kieszeni. Bo jeszcze żaden nie skazał jej koleżanek dżihadystek, a ze zrozumieniem hurtowo je uniewinniali. A skoro tak, to cokolwiek zrobiłaby naczelna dżihadystka, żadna nitka z chusty jej nie spadnie.
Nietykalność dżihadystek to jest naprawdę smutna wiadomość. Jak w takim razie traktować niewymowne męczeństwo takich sędziów jak Igor Tuleya, Beata Morawiec czy Paweł Juszczyszyn? Azali jest w kraju rządzonym przez „faszystowską hordę orków” ktoś, kto by ich skrzywdził?
Przecież to absolutnie niemożliwe. To męczeństwo jest zatem mocno naciągane. A „faszystowską hordą orków” naprawdę chyba jest ktoś, kto uważa się za ofiarę domniemanej „faszystowskiej hordy orków”. Wszystko jest więc postawione na głowie czy tym, co tam kto w tym miejscu ma.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/536793-marta-lempart-stala-sie-dzihadystka-a-mimo-wszystko