Majne damen und majne herren, będę szprechen zi dojcz, bo myślę zi dojcz, chociaż języków znam kilka.
Na przykład angielskiego nauczyłem się w Brukseli, i to w stopniu absolutnie wystarczającym człowiekowi na moim stanowisku, jakieś tam „jes” czy „ofkors”, ewentualnie „hał-arju” albo „hał-duju-tube”. To „hał” zresztą najlepiej mi w Brukseli wychodzi, sam nie wiem czemu. Może dlatego, że moje nazwisko po kaszubsku oznacza „psa”? I dlatego właśnie wolę niemiecki, w którym to jest jednak „kieł”. Po polsku, niestety, nic nie znaczy, gdyż polskość to nienormalność, mówię o tym od dawna. Jakiś płaszcz Konrada, jakaś bezsensowna historia, martyrologia, jakieś powstania z reguły nieudane. Ostatnim udanym polskim powstaniem było powstanie mojej partii. Niestety wskutek wyborczych fałszerstw oraz…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/536252-wunderwafel-prawicowe-bestie-odbieraja-lokalna-prase