Szanowny Panie sędzio Tuleya, 28 stycznia mam stawić się w Prokuraturze Okręgowej dla Warszawy Pragi, bo ktoś ubzdurał sobie, że z ewentualną pomocą śledczych, może oskarżyć mnie na podstawie stalinowskiego art. 212 kk. Czy ja, podobnie jak Pan, mogę nie stawić się więc prokuraturze? Mogę, na oczach wszystkich, kpić sobie z prawa i państwa polskiego? Pan to dzisiaj zrobił więc dlaczego i ja nie mogę?
Pytam o to sędziego Tuleyę, gdyż ten postanowił dzisiaj pokazać środkowy palec wymiarowi sprawiedliwości, którego jako sędzia, powinien strzec najpilniej i najmocniej ze wszystkich obywateli. Sędzia pojawił się więc dziś przed gmachem Prokuratury Krajowej, ale tylko po to, by uczestniczyć w medialnym cyrku, który momentami miał cechy horroru. Oto bowiem wezwany przed oblicze prokuratora, ze skutecznie uchylonym wcześniej immunitetem, sędzia Tuleya postanawia się jednak nie stawić.
Gdybym dzisiaj wszedł do tego budynku i dobrowolnie poddałbym się tej procedurze, to naplułbym sobie samemu w twarz, byłbym niegodny obywateli, z którymi stałem pod Sądem Najwyższym. Można mnie zmusić do udziału w tej czynności, ale dobrowolnie jak baran tam nie pójdę
– stwierdził sędzia Tuleya.
Pieniacze w togach
Po tych słowach, otaczająca go grupka prokuratorów i sędziów wpadła w agresywne ożywienie. Wrzaski o rozliczeniach śledczych, którzy ośmielili się wezwać sędziowskiego celebrytę do prokuratury, słychać było naprawdę w sporej odległości od gmachu prokuratury. Dorośli ludzie, pełniący ważne funkcje w aparacie sprawiedliwości, zachowywali się niczym pieniacze, którym wydaje się, że są „niezłomnymi” bojownikami o praworządność. Krzyczeli głośno, gdyż chcieli zamaskować tym własną bezradność. W obronie sędziego Tulei stawiło się zaledwie kilkudziesięciu, najbardziej zajadłych przedstawicieli sędziowskiej i prokuratorskiej „kasty”. Tłumów zabrakło.
Sygnał dla świata przestępczego
Dziś sędzia Tuleya przekroczył kolejną granicę i to tę, która wydawała się nieprzekraczalna. Świadomie złamał normy prawne i wydaje się, że on sam zdaje sobie z tego sprawę. To koniec Tulei jako karnisty. To jego koniec jako sędziego. Od dziś powinien być traktowany jak każdy polityk. Z bezwzględnością i pełną swobodą ocen. Łamiąc prawo, złamał swoją karierę. Nie o niego jednak chodzi. To czego się dziś dopuścił, to doskonała wiadomość dla świata przestępczego, z którym podobno kiedyś sędzia Tuleya walczył. Byle gangster, bandyta, oszust lub skorumpowany polityk będzie mógł zasłaniać się rzekomą troską o praworządność i nie będzie chciał uznawać „pisowskiej” prokuratury oraz jej poczynań. To początek rozkładu państwa i degrengolady prawnej. „Kasta” sędziowska, dla żądzy władzy i bezkarności, nie cofnie się przed niczym. Tylko, że to my zapłacimy cenę za rozmontowanie demokracji i systemu prawnego. Solidarnie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/535718-panie-sedzio-czy-ja-tez-moge-nie-stawic-sie-w-prokuraturze
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.