Pytam Ewę Stankiewicz, po co jej zdaniem wracać do tematu tragedii smoleńskiej po dekadzie? Reżyserka i społeczna aktywistka odpowiada, że dlatego iż jeśli my zapomnimy, a nasze państwo nie wskaże i nie ukarze winnych, to będzie to przyzwoleniem na kolejne zbrodnie.
Ma rację.
Ale jej najnowszy film „Stan zagrożenia” wymyka się utartym schematom.
UWAGA! Film miał być pokazany dzisiaj w TVP 1, ale poinformowano mnie, że emisję przesunięto. O nowym terminie poinformuję jak najszybciej.
Wiele niepublikowanych wcześniej zdjęć i nagrań, w każdym razie dla mnie nowych.
Precyzyjna, chirurgiczna wręcz narracja, pokazująca jak nagonka urządzona przez ówczesnych (a i dzisiaj potężnych) władców III RP w porozumieniu z siłami zewnętrznymi doprowadziła do tej tragedii.
Szereg niewytłumaczalnych z pozoru zdarzeń, które stworzyły możliwość wydarzenia się tej zbrodni. Krew także po tragedii.
Dramatyczne pytania o padające tuż po katastrofie relacje iż trzy osoby przeżyły tragedię i zostały przewiezione do szpitala - potem wymazane z obiegu informacyjnego.
Ewa Stankiewicz ma o sprawie ogromny zasób wiedzy. Ale widzowi pokazuje to, co naprawdę najważniejsze. Dotyka istoty sprawy w każdym wątku.
Prowadzi nas od detalu do tła geopolitycznego, pokazując, jak śmierć śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, wielkiego i odważnego męża stanu, otworzyła drogę do szkodliwych dla Polski decyzji, złych rządów, katastrofy w obszarze bezpieczeństwa energetycznego. I jak ówczesne polskie władze sprzedały narodowy interes, bo jedyne o czym myślały, to osobiste kariery tutaj i w Brukseli.
Ta hańba boli do dzisiaj.
Mocny głos, by nie odpuszczać, by przyspieszyć dochodzenie prawdy.
Autorka filmu napisała:
Film „Stan zagrożenia” to efekt 10 lat gromadzenia materiałów i dziennikarskiego śledztwa na temat śmierci polskiego Prezydenta oraz 95 osób kluczowych dla suwerenności Polski na terenie Federacji Rosyjskiej a także próba ujęcia problemu „w pigułce” w sposób zrozumiały dla międzynarodowego widza. Do kwietnia film nie będzie dostępny w sieci internetowej, także telewizyjna premiera to jedyna okazja.
Największym atutem filmu w mojej ocenie jest podanie źródeł - bardzo poważnych źródeł – informacji. To odpowiedź na potrzebę ustalenia i uporządkowania faktów w sytuacji intensywnych kampanii dezinformacji dotyczących tragedii w Smoleńsku.
W przygotowaniu jest książka i druga część filmu z szokującymi materiałami, których źródłem są instytucje państwa polskiego, a także niepublikowane wywiady z technikami obsługi samolotu tuż przed wylotem oraz świadkami inwigilacji tzw. „seryjnych samobójców” na miesiące przed śmiercią.
Tak, to nie samochwalstwo. Tak właśnie jest. Film szczególnie warto pokazać młodszym, ludziom, którzy 10 kwietnia 2010 roku byli jeszcze dziećmi, a dziś są dorośli. Jeśli obejrzą, zrozumieją naszą bitwę o prawdę. Nowoczesny montaż i dobra dynamika filmu są jego dodatkowym atutem.
Wielkie brawa dla Autorki i dla TVP.
Co ważne - film do kwietnia nie będzie dostępny w internecie, a zatem dzisiejsza emisja to na długo jedyna możliwość jego obejrzenia.
Polecam!
PS. I jeszcze:
Film nie powstałby gdyby nie talent i wysiłek: Pawła Suchty - montażysty i współtwórcy filmu, Roberta Kaczmarka- producenta wykonawczego oraz dobrych opiekunów w TVP: Anny Ferens i Dawida Wildsteina
— podkreśla Ewa Stankiewicz.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/535620-nowy-film-ewy-stankiewicz-o-smolensku-trzeba-zobaczyc