Kolejna osoba publiczna przyznała się do stosowania amantadyny w leczeniu COVID- 19. Tym razem jest to profesor Małgorzata Gersdorf, była I prezes SN.
Myślałam, że to zatoki, ale byłam tak słaba, że ja nigdy z tymi zatokami nie miałam takiej słabości. Poszłam zrobić prywatnie test- i się okazało, co się okazało. Pojawiła się ta opcja, ale nie było łatwo, bo to w Polsce niedostępne. Dowiedziałam się od rodziny, od farmaceuty i ten lek mi sprowadzono z Niemiec
-powiedziała reporterom Polsat News Małgorzata Gersdorf, była I prezes Sądu Najwyższego.
Gersdorf przyznała, że amantadyna pomaga.
Niewątpliwie lepiej się czuję, to mnie trzyma przy życiu
-dodała w rozmowie z Polsat News b. I prezes SN.
Gdy o skutecznej terapii amantadyną powiedział wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł, tabloidy oskarżyły go o nielegalną kurację.
Poczułem się zobowiązany, żeby się tym podzielić. Byłby to skrajny egoizm, wręcz zbrodnia, gdybym nie powiedział publicznie, że mi to pomogło
— mówił w telewizji wPolsce.pl Marcin Warchoł.
Do terapii amantadyną przyznał się także poseł Konfederacji Robert Winnicki. Zrobił to chociaż niektórzy politycy w jego partii kwestionują w ogóle istnienie pandemii.
Wróćmy jednak do Małgorzaty Gersdorf, która przyznała, że amantadynę sprowadziła z Niemiec. O tym, że lek jest łatwiej dostępny za granicą niż w Polsce mówił w telewizji wPolsce.pl dr Mirosław Koryśko z Elbląga, który przyznała, że amantadyna postawiła na nogi jego, kolegów lekarzy ze szpitala oraz ich rodziny.
Dr Włodzimierz Bodnar z Przemyśla nie ma wątpliwości, że nie jest jedyną osobą, która korzysta z tej formy leczenia wobec pacjentów z COVID-19. Z danych MZ wynika, że w listopadzie sprzedano ok. 15 tys. opakowań tego leku bez refundacji, czyli ze wskazań innych, niż neurologiczne.
Drugie tyle, a może nawet więcej ściągnięto z zagranicy. Mówimy więc ok 30 a może nawet 40 tysiącach opakowań. Jeśli podzielimy to na dwa, bo jedno opakowania starcza na dwie osoby, wówczas może się okazać, że wyleczyło się ok. 60 tys. ludzi tylko w listopadzie
— wylicza dr Bodnar.
Dlaczego jednak lek trzeba sprowadzać zza granicy, czemu nie jest łatwo dostępny w Polsce? Dlaczego docierają do mnie takie informacje jak ta, że na Podkrapaciu zmarł 37 letni chłopak, który miał przepisaną amantadynę,ale nie było możliwości jej podania, ponieważ rodzina nie zdołała jej kupić?
Ministerstwo Zdrowia jedną ręką zezwala, drugą zakazuje, czyli emocji wokół amantadyny ciąg dalszy
MZ na pytania skierowane o lek przez jednego z moich czytelników na temat ograniczenia dostępności leku tłumaczy:
W celu zabezpieczenia pacjentów z chorobami przewlekłymi, Minister Zdrowia wydał obwieszczenie z dnia 30 listopada 2020 r. w sprawie ograniczenia w ordynowaniu i wydawaniu produktów leczniczych na jednego pacjenta (Dz. Urz. Min. Zdrow. poz. 102) i wynikająca z tego ścisłą reglamentację produktu leczniczego Viregyt K, amantadini hydrochloridum, kapsułki po 100 mg, op. a 50 kaps., od EAN: 05909990320912.
Według Ministerstwa Zdrowia wprowadzone ograniczenia w sprzedaży produktu Viregyt-K mają na celu zapewnienie dostępności do tego produktu pacjentom przyjmującym powyższy produkt we wskazaniach objętych refundacja tj. Choroba i zespół Parkinsona oraz Dyskineza późna u osób dorosłych – leczenie, natomiast ograniczenie w ordynowaniu i sprzedaży produktu dotyczy tylko produktu z numerem EAN wskazanym powyżej.
Zatem produkty sprowadzane z zagranicy na podstawie zgód Ministra Zdrowia na czasowe dopuszczenie do obrotu oraz inne produkty z substancją amantadini mogą być ordynowane przez lekarza we wszystkich wskazaniach rejestracyjnych oraz poza tymi wskazaniami zgodnie z aktualną wiedzą medyczną i mogą być wydawane z apteki bez ograniczeń wynikających z powyższego obwieszczenia.
W celu zwiększenia dostępności produktu Minister Zdrowia wydaje zgody na czasowe dopuszczenie do obrotu umożliwiające sprowadzenie produktu w opakowaniach obcojęzycznych.
Obecnie jest dostępny w sprzedaży zarówno produkt w opakowaniach w języku polskim podlegający reglamentacji (produkt dostępny w hurtowni podmiotu Egis) jak również produkt sprowadzony z zagranicy na podstawie zgody na czasowe dopuszczenie do obrotu (w hurtowni farmaceutycznej Genesis Pharm)
-tłumaczy Ministerstwo Zdrowia.
Po co jednak wszystkie te utrudnienia i ograniczenia? Czy nie można było odpowiedzieć na apel lekarzy i wcześniej pomyśleć o zwiększeniu zamówień na lek? Przecież tu chodzi o życie ludzi!
Rozmawiamy z hurtowniami farmaceutycznymi po to, żeby ten rynek i zapotrzebowanie zabezpieczyć - to jest nasz cel. Oczywiście proces refundacyjny jest czymś innym bo musi być zatwierdzone to wskazanie. Lek musi być, bo wiemy że ten jest kupowany. Mamy też informacje, że faktycznie duża ilość osób, która przechorowała Covid z takiej terapii korzystała
-powiedział dziś Polsat News Maciej Miłkowski, wiceminister zdrowia.
Ludzie umierają i trzeba działać szybko.
Bardzo dobrze, że MZ zdecydowało się na badanie kliniczne tego leku i jego skuteczność w leczeniu COVID-19. Może wówczas naukowcy dowiedzą się tego, o czym od miesięcy wiedzą tysiące Polaków, a co przyznaje sam minister Miłkowski. Pewne jest, że środki na przeprowadzenie badania otrzymał prof. dr hab. n. med. Konrad Rejdak, prezes elekt Polskiego Towarzystwa Neurologicznego oraz kierownik Katedry i Kliniki Neurologii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. Prof. Rejdak będzie badał skuteczność kuracji amantadyną w przypadkach lekkich. W Ministerstwie Zdrowia wciąż jednak toczą się rozmowy czy będzie drugie badanie, przypadków cięższych, które poprowadzić miałby ośrodek w Katowicach, a w którym udział wziąłby także dr Włodzimierz Bodnar, który od marca informuje opinię publiczną o skuteczności leku i który ma na koncie trzydzieści lat doświadczenia pracy z lekiem oraz setki, jeśli nie tysiące wyleczonych pacjentów na koncie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/535485-dlaczego-pacjenci-musza-sprowadzac-amantadyne-z-niemiec