„To moje prywatne zdjęcia, nikomu ich nie pokazywałam, ani nie wysyłałam” - powiedziała w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” wiceprzewodnicząca rady miasta w Mogilnie Ewa Szarzyńska. Zdjęcia roznegliżowanej radnej pojawiły się dzisiaj z rana na twitterowym koncie Marka Suskiego oraz chwilowo na Instagramie Szarzyńskiej. Z kolei w rozmowie z TVP Info, Szarzyńska powiedziała, że „to nie są jej zdjęcia”.
CZYTAJ WIĘCEJ: Półnagie zdjęcia radnej Porozumienia na koncie Suskiego! Rzecznik PiS: Doszło do włamania. Zamieszczane treści nie są jego autorstwa
„Prywatne zdjęcia sprzed sześciu lat”
Szarzyńska w rozmowie z „GW” podkreśliła, że są to jej stare zdjęcia, których nigdy nikomu nie pokazywała.
Jestem roztrzęsiona i nie wiem, co mam robić. To są moje prywatne zdjęcia sprzed sześciu, siedmiu lat. Dawno temu miałam je w komórce. Nikomu ich nie pokazywałam, nigdzie ich nie udostępniałam
—zapewniła.
Jestem osobą publiczną, nigdy w życiu nie zamieszczałabym tego typu fotografii. Ktoś próbuje mnie skompromitować
—dodała.
Pytana, czy ma wrogów, którzy mogliby stać za upublicznieniem jej zdjęć, odpowiedziała:
Nie wiem, czy ktoś aż tak mi źle życzy. Chyba napiszę jakieś oświadczenie i zawiadomię o tym wszystkim policję, innego wyjścia nie ma.
„To nie są moje zdjęcia”
Z kolei w rozmowie z TVP Info Szarzyńska przekonywała, że to nie są jej zdjęcia.
To nie są moje zdjęcia, nie mam takich w telefonie, nigdy podobnych nie robiłam
—powiedziała.
Podejrzewam, że to atak hakerski. Muszę sama to zgłosić
—dodała.
kk/”Gazeta Wyborcza”/TVP Info
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/535333-afera-ze-zdjeciami-radnej-z-mogilna-sa-dwie-wersje