Chaos w TVN zagraża nie tylko Duszy, ale i Duchowi: obraża Daniela Olbrychskiego, kompromituje Monikę Olejnik i Piotra Kraśko.
To jest jednak odkrycie. Wielkie odkrycie. A odkrywca jest zaskakujący: Krystyna Demska-Olbrychska, żona aktora Daniela Olbrychskiego. Szkic, który zamieściła na Facebooku tylko muska głębię, co nie zmienia faktu, że odkrycie dotyczy istoty świata, w którym żyje małżeństwo Olbrychskich, ale to można, a nawet powinno się uogólnić na cały świat. Ten ważny i legitymizowany. Ten świat jest, co zaskakujące, neoplatoński – od filozofa Plotyna (204-269). Nie od „bełta” występującego w filmie Juliusza Machulskiego „Pieniądze to nie wszystko”. Plotyn był wykształcony w duchu greckim w Aleksandrii, ale w dojrzałej postaci ukształtował się w Rzymie. Neoplatonizm Olbrychskich tylko pozornie może zaskakiwać.
W systemie Plotyna najwyżej usytuowana jest Jednia, czyli absolut. Dlatego najwyżej, że Jednia jest tożsama tylko z sobą samą, jest bytem nierozkładalnym, ale przez to też niepoznawalnym. W systemie Olbrychskich (ale oczywiście uniwersalnie) Jednią jest Postęp. Jako niepodzielny i niepoznawalny nie może być on w żaden sposób kwestionowany. Nie trzeba go nawet opisywać, co mogłoby sprawić pewien kłopot państwu Olbrychskim. Na szczęście funkcjonuje on jako kantowski noumen, czyli rzecz sama w sobie, niepoznawalny przedmiot transcendentny.
Nieważne, że od XVIII wieku różni myśliciele, poczynając od Jeana Antoine’a Nicolasa de Condorceta i Anne Roberta Jacquesa Turbota, próbowali postęp opisywać, a tacy wielcy ludzie czynu, jak Robespierre, Lenin, Stalin, Mao czy Pol Pot realizować. Skoro postęp jest Jednią i noumenem, albo się jest za postępem i ma jakieś szanse w dziejach oraz w obliczu wieczności (także szanse zbawienia, choć nie w chrześcijańskim znaczeniu), albo będzie się skazanym na niebyt.
Wróćmy do Plotyna. Jednia emanuje z siebie pierwszą i najważniejszą hipostazę, czyli Ducha. On jest już świadomy swego istnienia, tożsamy nie tylko z sobą, lecz również z Ideami, czyli doskonałymi (ale wciąż duchowymi) wzorcami wszystkiego, co tylko może istnieć w materialnym świecie. Duch nie ma jeszcze bezpośredniego kontaktu z rzeczywistością, która nas otacza, a akt uświadamiania sobie własnego istnienia odbywa się poza czasem. U państwa Olbrychskich (i tej właściwej części ludzkości) Duchem jest liberalna demokracja, która emanowała z Jedni, czyli Postępu.
Liberalna demokracja nabyła statusu Ducha, odkąd Francis Fukuyama uznał ją za koniec historii (1989), za to, co na świecie najlepsze i ostateczne. Przekonania o liberalnej demokracji jako Duchu nie wybili z głowy Olbrychskim (i całej postępowej ludzkości) tacy poszukiwacze dziury w całym, jak Samuel Huntington, Gertrude Himmelfarb, John Gray, Ralf Dahrendorf czy Allan Bloom.
Wszak skoro jest Duchem tożsamym z Ideami i emanacją Jedni (Postępu), musi być końcem historii. I Olbrychscy (oraz cała postępowa ludzkość) to uznają. Kto tego nie przyjmuje, wywołuje tylko bolesny grymas w rodzaju: „O Jezu! Co z tym krajem? Co z tymi ludźmi, a właściwie – co z nami???”. To „z nami” jest akurat niesłuszne, gdyż z państwem Olbrychskimi wszystko jest jasne, proste i oczywiste.
Duch, czyli liberalna demokracja ma w sobie moc, a tę przelewa na Duszę. To kolejna hipostaza, a dzięki niej zawarte w Duchu ogólne idee rozdzielają się na wielość ich materialnych konkretyzacji. Takich jak (cały czas jesteśmy w świecie państwa Olbrychskich i reprezentowanej przez nich właściwej części ludzkości) Platforma Obywatelska, Fundacja Batorego, „Gazeta Wyborcza”, TVN, „Polityka”, Onet itp. Dusza kontempluje swoje istnienie, ale nie w jednym, pozaczasowym akcie doskonałej świadomości, lecz kumulując akty kontemplacji w czasie. Krystyna Demska-Olbrychska i jej mąż (oraz właściwa część ludzkości) kontemplują istnienie bardzo, czyli właściwie ich życie (poza banalnym wymiarem żywieniowo-higieniczno-garderobianym), ogranicza się do PO, Fundacji Batorego, TVN, Onetu, „Gazety Wyborczej” czy „Polityki”.
U Plotyna z Duszy wyłania się ostatnia hipostaza – świat materialny, dostępny zmysłom i przemijający, czyli ten, który znamy. Co oznacza, że Dusza narzuca materii stosowne formy, dostępne naszym zmysłom i doświadczeniu. Niestety materia jest ograniczona, a nawet wredna, dlatego dąży do zanurzenia się w bezkształcie i chaosie. Wredność materii jest tym, co najbardziej doskwiera państwu Olbrychskim (i właściwej części ludzkości).
„Wredność i niedoskonałość materii”
Wredność i niedoskonałość materii wpływają na postrzeganie Duszy oraz to, jak funkcjonuje Duch (liberalna demokracja). Innymi słowy, burzy się doskonały porządek świata, a nawet wszechświata. Dlatego Krystyna Demska-Olbrychska (a ona jest tylko egzemplifikacją całej klasy jej podobnych, czyli elity III RP) czuje wielkie obrzydzenie do form, w jakich objawia się materialna rzeczywistość. Na przykład wobec Krystyny Jandy: „Ilość nienawiści, stopień zacietrzewienia w stosunku do wielkiej aktorki i aktywnej w naszym życiu społecznym Polki, przekracza wszelkie możliwe do wyobrażenia normy”.
I kto śmie podnosić łapsko na „wielką aktorkę i Polkę”? Ano jakiś Jan Śpiewak, który „w liście otwartym do Krystyny Jandy mówi: ‘Nasrała Pani na wszystkich Polaków’”. Kto zacz ten Śpiewak? Jak donosi pani Krystyna (ale nie Janda), „w 2018 roku Andrzej Celiński, człowiek niezwykle zasłużony dla naszego demokratycznego statusu, dla naszej wolności i polskich osiągnięć, napisał na swoim Fb: „Janie Śpiewaku, z ciebie po prostu ch…j”. Okazuje się dzisiaj (dla pani Olbrychskiej), że „trudno sobie wyobrazić bardziej trafne stwierdzenie”. W tym świecie chyba jednak można, dodając „ponury” (patent Zbigniewa Hołdysa).
O tym, że materia to bezkształt i chaos, nawet na poziomie Duszy, czyli TVN przekonuje pani Demska-Olbrychska: „Telewizja TVN24 (…) zwróciła się do Daniela Olbrychskiego z prośbą o udział w ‘Kropce nad i’. Oczywiście zgodził się, bo program zwykle świetny, rzeczowy, obiektywny. Wyjątkowo program miał być nagrany i wyemitowany we czwartek 7 stycznia. No i został nagrany. Ale 7 stycznia przyniósł nam wydarzenia szczególne na amerykańskim Capitolu, więc trzeba było datę emisji zmienić. Dostaliśmy informację, że emisja w sobotę o 21.00. Niestety w sobotę rano przyszła kolejna informacja; program nie będzie w ogóle wyemitowany. Powody – mętne, niezrozumiałe, nieprawdziwe. Daniel się wściekł, bo to sytuacja pokazująca absolutne lekceważenie jego czasu, wysiłku, skupienia. (…) Pozwolił sobie wyrazić opinię o zachowaniu stacji w rozmowie telefonicznej z Moniką Olejnik. Był w tej rozmowie ostry, ale epitetami obdarzał stację i jej decydentów, nie dziennikarkę. No i znów rezultat zdumiewający; Monika Olejnik obrażona, oczekuje przeprosin”.
Chaos w TVN zagraża nie tylko Duszy, ale i Duchowi: obraża pana Daniela, kompromituje panią Monikę oraz „świetność, rzeczowość i obiektywizm”. W takim klimacie padają ostatnie wielkości i świętości: „Monika Olejnik zaprosiła do kolejnej ‘Kropki’ Radosława Sikorskiego. Ze zdumieniem słuchaliśmy każdego kolejnego pytania, każdej reakcji. Ze zdumieniem i z niedowierzaniem. Radosław Sikorski został potraktowany przez jedną z najważniejszych dziennikarek tzw. wolnych mediów jak chłopczyk, który zasługuje na skarcenie, a na pewno nie na szacunek, zainteresowanie czy uwagę. Był w tej rozmowie traktowany z wyższością, bezczelnością i lekceważeniem”.
Jak można spostponować świętego Radka? Toż to chwieje się cała hierarchia bytu Plotyna. Nic dziwnego, że „po programie zaczęli dzwonić nasi znajomi. Pytali, co się stało tej zawsze fachowej, znakomitej dziennikarce. Czy to się rzeczywiście zdarzyło na antenie TVN24. Jak to możliwe?”. Świat się kończy. No i wszędzie zdrada. Bo nie tylko Monika Olejnik, ale też „zawodowy i zawsze świetnie przygotowany Piotr Kraśko”. Nawet ten wolnościowiec „użył w rozmowie z Krystyną Jandą w ‘Faktach po faktach’ całego swojego dziennikarskiego talentu, żeby pierwszą damę polskiej sceny doprowadzić na wizji do łez”. „Więc co z tym krajem? I co z nami?” – dramatycznie pyta Demska-Olbrychska. Plotyn powiedziałby, że tylko śmierć na zawsze wyzwala nas z więzów niedoskonałej materii, czyli strasznej rzeczywistości. Ale kto będzie wtedy dawał świadectwo? Dlatego obrońcom Duszy, Ducha i Jedni trzeba życzyć dwustu lat w zdrowiu. Bez pocieszania się „Plotynem” – tym z filmu Juliusza Machulskiego.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/535017-malzenstwo-olbrychskich-bohatersko-broni-resztek-cywilizacji