Profesor Krzysztof Simon postanowił zganić Marcina Warchoła, wiceministra sprawiedliwości za to, że ten przyznał publicznie, iż odzyskał zdrowie dzięki amantadynie.
Jest to skandaliczna wypowiedź ministra rządu aktualnego, wypowiada się o leku, o którym nie ma pojęcia, przecież jakby wziął witaminę C albo aspirynę, być może też by wyzdrowiał
— zawyrokował prof. Simon w „Faktach po Faktach” w TVN24.
Możliwe także, że gdyby minister Warchoł nie wziął tego leku, to by umarł, ale tej wersji już pan profesor nie wziął pod uwagę.
W grudniu wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł przyznał, że wyzdrowiał dzięki amantadynie.
Amantadyna działa na COVID! Jestem przykładem. Najpierw syn, potem żona, w końcu ja: wysoka gorączka, ogromny ból, silny kaszel, wg.lekarza tak 7 dni, a potem apogeum, wiec wziąłem amantadyne-piorunujący efekt! Zadziałało! Będę domagał się od @MZ_GOV_PL, by zajął się tym lekiem
— napisał na TT.
Przypomnijmy więc dlaczego minister Warchoł zdecydował się publicznie wypowiedzieć w sprawie leku, choć przecież wcale nie musiał.
Poczułem się zobowiązany, żeby się tym podzielić. Byłby to skrajny egoizm, wręcz zbrodnia, gdybym nie powiedział publicznie, że mi to pomogło
— mówił w telewizji wPolsce.pl Marcin Warchoł.
Po tej deklaracji wiceministra sprawiedliwości, presji mediów i publicznej aktywności dr Włodzimierza Bodnara minister zdrowia Adam Niedzielski zlecił ABM przeprowadzenie badania klinicznego tego leku.
Jeśli ktoś chce udowodnić, że działa, nie działa czy szkodzi, to proszę bardzo. Wiem, że takie badania neurolodzy toczą w Lublinie i bardzo dobrze, niech sprawdzą na grupie tysiąca-dwóch tysięcy osób, dla mnie ryzykantów, którzy biorą lek toksyczny
— dorzucił pan profesor.
Pytanie czy większym ryzykiem nie jest czekanie w domu na śmierć, bo teraz w wielu przypadkach tak wygląda sytuacja. Jeśli zaś chodzi o toksyczność amantadyny: czy to możliwe, bo ktoś, kto odpowiada w Polsce za schematy leczenia pozwolił schorowanym ludziom z chorobą Parkinsona leczyć się toksycznym lekiem? Panowie profesorowie chyba nie ustalili wspólnej wersji.
Problem jest taki, że być może amantadyna i rymantadyna, podobny lek, który 40 lat temu stosowaliśmy, będzie indukował powstawanie mutacji wśród tego wirusa
— dodał prof. Simon.
A dlaczego profesor Simon nie dywaguje czy przypadkiem szczepionka nie będzie indukować powstawania mutacji tego wirusa? Tym bardziej, że zawiera mRNA, na bazie którego w naszych komórkach ma być wyprodukowane białko wirusa. Dlaczego nie zachęca, by nie stosować antybiotyków, bo przecież niektóre bakterie się na nie uodparniają, czyli nabierają genetycznie nowych cech, co jest odpowiednikiem mutacji wirusa.
Prof. Simon, to ten sam, który w połowie października apelował do Polaków, by nie chodzili we Wszystkich Świętych na cmentarze, bo „pełne ludzi cmentarze we Wszystkich Świętych, to skrajne niebezpieczeństwo”, a już po kilkunastu dniach twierdził, że uliczne protesty nie są groźne, ponieważ „jeśli ludzie stoją oddzielnie na świeżym powietrzu, noszą maski, to specjalnie się nie zarażą.” Dziś ten sam profesor mówi o amantadynie:
To nie jest sprawa polityków, to jest sprawa medyków, specjalistów.
Jednak, gdy wyraźnie widać, że wpływowi eksperci celowo ignorują doniesienia o tysiącach wyzdrowień dzięki lekowi, za którym nie stoi żądne lobby, to chwała politykom, takim jak Marcin Warchoł, że nie milczą, tylko głośno mówią to, czego nie chcą słyszeć koncerny.
Może, za Maciejem Pawlickim, należy wciąż pytać o intencje naukowców i sprawdzać w czyim interesie tak naprawdę działają. Czyżby atak na ministra miał źródło w fakcie, że zdecydował się zaangażować w doprowadzenie do badania klinicznego leku, który może pokrzyżować miliardowe interesy koncernów?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/534992-czyich-interesow-broni-prof-simon-atakujac-min-warchola