Mowy być nie może o żądaniu dymisji rektora prof. Zbigniewa Gacionga. Należy mu się order. A zaszczepionym poza kolejką – uznanie.
Rektor Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego prof. Zbigniew Gaciong powinien dostać order, a nie wylatywać ze stanowiska. Nie ma po prostu konkurencji, gdy chodzi o uświadomienie narodowi kilku ważnych prawd o współczesnej Polsce. A i pozornie kompromitująca decyzja o zaszczepieniu grupy „wybranych” okazała się bardzo pożyteczna w skutkach. Zaraz odsetek chętnych do szczepień wzrósł do 60,9 proc., czyli w niecały miesiąc aż o 14 pkt. proc. Tylko z powodu „wybranych”, bo to przecież pachnący kwiat polskich elit, a nie żaden chwast w rodzaju parzącego barszczu Sosnowskiego.
Naród najwidoczniej lubi, jak jego wybrańcy piją za niego szampana swoimi ustami tudzież przyjmują szczepionkę swoimi ramionami, co już Lech Wałęsa udowadniał, a on też kwiat. I wielka szkoda, że to nie Lech Wałęsa z pisarką Danutą Wałęsową reprezentowali kwiat w ogrodzie szczepień, a robili to Leszek Miller z żoną Aleksandrą. Oni też kwiat, choć już bardziej polny. Ale z drugiej strony Leszek Miller bardziej się nadaje jako wzór z powodów edukacyjnych.
Podstawową zasługą rektora Gacionga oraz Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego jest uświadomienie narodowi, kto tu rządzi. Naprawdę. A rządzi Leon, a czasem jego dzieci (a nie sam Leon – jak sugerował woźny Turecki w „Kabarecie Olgi Lipińskiej”). Zatem rządzą postkomuna, ubecja, zrodzony z ich związku partnerskiego TVN oraz podtrzymujący ich inne związki partnerskie biznes. To byłby Leon. A jego dzieci to grupa trefnisiów (celebrytów), którzy uświetniają okolicznościowe imprezy Leona oraz zaprzyjaźnionych z nim związków partnerskich.
Prawie 32 lata minęły od tzw. transformacji, która okazała się translokacją, bo jak w genetyce to, co było się przemieściło i dokonała się mutacja. W efekcie zmutowana komuna stała się demokracją. Oraz jej ubecja, biznes i media. Tylko trefnisie nie musieli przechodzić translokacji, gdyż oni zawsze najlepiej się czują na jakimś dworze, a zmiana dworu nic nie zmienia (opisywał to już w latach 60. Leopold Tyrmand – „Życie towarzyskie i uczuciowe”, opisywał w latach 80. Piotr Wierzbicki – „Traktat o gnidach”).
Oto prawie 32 lata po transformacji najbliżej koryta są zawsze ci sami i zawsze mogą liczyć na wsparcie świata nauki oraz kultury (list w ich obronie). Transformacja po to była translokacją, żeby dostęp do koryta nie był ani przesadnie demokratyczny, ani nie wykluczył za wielu z tych, którzy mieli ten dostęp drzewiej. Taka korytologia stosowana. Takie epizody jak szczepienie poza kolejką muszą się zdarzać, żeby obywatele nie zapomnieli, że to ten sam Leon i te same jego dzieci. I nie jest to żadna kastowość, dyskryminacja czy „rasa panów” (jak się wyrwało Janowi Śpiewakowi ku oburzeniu rasy), tylko odwieczny porządek magdalenkowy.
Plebs może drzeć japę, że mu się uprzywilejowanie Leona i jego dzieci nie podoba, ale musi wiedzieć, że jak coś ustalono, to pacta sunt servanda. Nie po to Lecha Wałęsa i Adam Michnik pili wódkę z Czesławem Kiszczakiem, żeby teraz zmieniać to, co ustalono „raz na jutro” (jak mawiali Jonasz Kofta i Stefan Friedmann w „Fachowcach”). Kiedy więc Leon (postkomuna, ubecja, ich media oraz biznes) i jego dzieci (trefnisie) idą się poza kolejką zaszczepić, to mają do tego prawo. I nawet trzeba by ich siłą doprowadzić, gdyby nie chcieli. Bo pokazują, kto tu wciąż rządzi i niosą kaganek oświaty.
Zaszczepienie się „na krzywy ryj” ma same zalety, skoro nie tylko ratuje Leona i jego dzieci, ale też zachęca plebs do ustawienia się w kolejce. Przecież skoro Leon i jego dzieci załatwili sobie coś przed innymi, to coś musi być wartościowe, a wręcz reglamentowane i pożądane. Obudzili wprawdzie niskie instynkty plebsu, ale liczy się ostateczny efekt, czyli zaszczepienie. I wzbudzili uznanie, że jednak wciąż potrafią sobie wszystko załatwić, czyli naród nadal ma swoje elity. I to nie byle jakie, ale takie na miarę Jana Winnickiego (z serialu „Alternatywy 4” Stanisława Barei.
Zważywszy wszystko to, co zostało powiedziane o statusie Leona i jego dzieci oraz ważnym uzasadnieniu ich szczepienia „na krzywy ryj”, mowy być nie może o żądaniu dymisji rektora prof. Zbigniewa Gacionga. Należy mu się order. A gdy już plebs zrozumie doniosłą rolę Leona i jego dzieci, także im powinno się przypiąć ordery, skoro ostatecznie zmotywowali plebs do szczepień, czyli mniejsze zło zamienili na większe dobro. Poza wszystkim Leon i jego dzieci przywracają wiarę w znaczenie dla naszej historii Lecha Wałęsy, Czesława Kiszczaka i Adama Michnika. Zbawienne znaczenie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/534843-szczepienia-na-krzywy-ryj-znowu-wiemy-kto-tu-rzadzi
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.