Żadne wewnętrznie skłócone królestwo nie może się ostać, a nie ma nic bardziej sprzecznego niż lewicowa koncepcja człowieka. W wydaniu feministycznym, genderowym i queerowym przechodzi to już w galop absurdów, który sprawia, że tęczowi aktywiści zaczynają zwalczać siebie nawzajem - i to coraz ostrzej.
Przez portal Wyborcza.pl rozpętała się niebinarna awantura. Najpierw opublikowano list matki, obawiającej się o swoją córkę, która jest pod presją rówieśników uznających się za osoby „niebinarne”, a potem tęczowy Komsomoł zmusił redakcję do usunięcia tekstu.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Wyborcza musiała usunąć tekst z powodu oskarżeń o transfobie
Hunwejbini na straży rewolucji
Chorążym tęczowego sztandaru nie pierwszy raz okazuje się Jacek Dehnel, oburzony, a za nim jego komentatorzy, bo to przecież nieprawda, ci, co kochają inaczej, to tylko kochają i żadnej presji nie wywierają i to tak nie wywierają, że naczelna portalu Wyborcza.pl przeprosiła i zapowiedziała publiczną samokrytykę i szkolenie ideologiczne.
Usuwamy ten list. Bardzo przepraszam za tę publikację. Nie mam nic na nasze usprawiedliwienie. W czwartek fundacja Trans-Fuzja zrobi szkolenie dla naszej redakcji. Mam nadzieję, że to pomoże zwiększyć naszą wrażliwość. Jeszcze raz bardzo bardzo przepraszam.
-napisała Aleksandra Sobczak.
Przez media społecznościowe przeszła fala oburzenia, że „Gazeta Wyborcza” jest nie dość lewicowa. Nie da się uniknąć skojarzenia z sowiecką machiną ideologiczną, która wymagała od swoich organów wierności doktrynie i stosowała dokładnie taką samą retorykę - że potrzeba reedukacji (tutaj: szkolenia), że całą winę bierze się na siebie („nie mam nic na nasze usprawiedliwienie”), a gdy słowo „wrażliwość” zastąpimy słowem „czujność” (w domyśle: rewolucyjna), to mamy nieomal plagiat ze wspomnień Wiktora Krawczenki, partyjnego dyrektora, który w latach 40-tych uciekł z Sowietów i opisał pranie mózgów z podobnymi samokrytykami jak ta opisana powyżej. A jeszcze Dehnel opisujący Wyborczą jak spelunę ze starymi marksistami to wypisz wymaluj publicysta Lenin drwiący z atawistycznych nawyków Plechanowa, czyli też komunisty, ale za mało rewolucyjnego.
Suchanow z Szutowiczem biorą się za łby
Ale Wyborcza to tylko przykład, nieco komiczny, nieco żenujący, ale jednak nie pojedynczy. Lewica raz obaliwszy sprawdzoną koncepcję człowieka, płci, rodziny, produkuje tych wersji tak wiele, że zaczyna zwalczać idee równoległe. I oprócz personalnych sporów Klementyny Suchanow z Michałem Szutowiczem ps. „Margot” w ich wymianie oskarżeń jest też wątek czystości ideologicznej. Szutowicz twierdzi że Suchanow nie tylko stosowała wobec niego przemoc seksualną, ale też że feministka go misgenderuje (zwraca się do niego jak do mężczyzny, gdy on czuje się dziewczyną). Wyborcza jest więc dziadersem dla Dehnela, a Suchanow dziadersem dla Szutowicza. Oczywiście i oni okażą się dziadersami dla jeszcze bardziej postępowych funkcjonariuszy rewolucji.
Temu nagłemu przyrostowi radykalnych i sprzecznych teorii osobną książkę poświęcił Douglas Murray, którą wymownie zatytułował: „szaleństwo tłumów”. Brytyjski publicysta, w tym wyjątkowy, że pozostający w mainstreamie cytowania i wysokonakładowych wydawnictwach, opisuje jak kolejne fale feminizmu stawały się coraz bardziej agresywne. W latach 80-tych feministyczna nienawiść do mężczyzn była już oczywistością, ale dzisiaj mamy do czynienia z nienawiścią feministek do kobiet, które uważają kobiety za kobiety a nie za… osoby z macicami. Bo wedle wykładni tęczowego leninizmu osoba z macicą może być mężczyzną, a osoba bez macicy (z penisem), może być kobietą. I to co dla Państwa (i dla mnie) może wydawać się żenująco głupią patologią, dla nich jest świętą prawdą kolportowaną przez „siostry” - bo teraz nie mówi się do siebie per „towarzyszko”, tylko „siostro” właśnie.
Znakomite widowisko - oby więcej takich
I oczywiście, że to siejące spustoszenie w głowach szaleństwo gender, queer i feminizmu jest niebezpieczne, ale i trochę komiczne, coś jak oficerowie Armii Czerwonej kradnący zegarki, bawiący się grzechotkami czy pijący wodę z nocników. A oprócz tragikomizmu tej sytuacji w sporach pomiędzy mniej i bardziej szalonymi lewicowcami jest jeszcze nadzieja - że zanim dobiorą się do nas, to wykończą się sami.
ZOBACZ JAK ABSURDY LGBT TŁUMACZY „GEJ PRZECIWKO ŚWIATU”:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/534628-amok-lgbt-gw-napisala-prawde-ale-musiala-przeprosic