W swoim oświadczeniu prof. Zbigniew Gaciong, rektor WUM, zapowiedział właściwie, że nie ustąpi ze stanowiska.
Jednocześnie deklaruję, że zrobię wszystko, by Uczelnia odzyskała należną renomę i reputację, którą naruszono.
Kto naruszył? Nie wiemy. Komunikat opublikowany przez Biuro Prasowe WUM zawiera przeprosiny Jego Magnificencji, ale nie są to przeprosiny za rozkradanie szczepionek, ale za to, że sprawa się wydała.
W tekście czytamy, że rektor przeprasza „za ostatnie wydarzenia”. Jakie to wydarzenia? Nie wiemy, ale
Odbiły się one szerokim i negatywnym echem, godząc w dobre imię naszego środowiska.
Słowo „cynizm” nie wystarczy do oceny tych wszystkich zarzekań władz uczelni, tego odwoływania się do najwyższych wartości lekarskich. Dla urzędników z Biura Prasowego to pewnie tylko drewniana mowa, ale w kontekście pomijania lekarzy w szczepieniach, by zabezpieczyć zdrowie uprzywilejowanych bogaczy, polityków i celebrytów, występowanie władz WUM w roli autorytetu MORALNEGO jest jak szydzenie z tych, których z kolejki po szczepienia wycięto:
Zgodnie z misją i statutem Uczelni nasza działalność jest oparta na tradycjach uniwersyteckich i uniwersalnych wartościach, a w szczególności „na poszanowaniu praw człowieka, dążeniu do prawdy, szacunku dla wiedzy, umiejętności i rzetelności”.
Podziwiam zresztą panią Martę Ewę Wojtach, rzecznika prasowego WUM, że zatwierdziła wyjście takiego pisma do przestrzeni publicznej, bo choć przekręty w szpitalach robi się od zawsze i na sporą skalę, to jeszcze nigdy w imię „poszanowania praw człowieka” czy „dążenia do prawdy”. Chyba że te frazesy, pasujące do wielu kontekstów, ale na pewno nie do załatwiania szczepień po znajomości, przekleiły się w Biurze Prasowym na przykład z jakiejś mowy inauguracyjnej roku akademickiego - to rozumiem, zdarza się, praca rzecznika to często wykorzystywanie tych samych sformułowań.
CZYTAJ WIĘCEJ:
REKTOR WUM BIJE SIĘ W PIERŚ. Przepraszam za nieprawidłowości
Dziekani oburzeni, ale nie na przekręty
Ale do cnotliwego grona Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego zapisało się jeszcze pięcioro uczelnianych dziekanów - 7 stycznia opublikowali oni „List otwarty” do społeczności akademickiej. Czy oburzyło ich załatwiactwo? Lekceważenie i pogarda dla lekarzy, studentów i pacjentów? Ukrywanie informacji o „zaszczepionych poza kolejnością”.
Nie! Otóż dziekani oburzyli się, że studenci tę sprawę nagłośnili! No jak można zakłócać spokojną atmosferę kumoterstwa. Taaaka tradycja, tacy wybitni lekarze, a tu młode pokolenie przychodzi i tych zasług kadry akademickiej zrozumieć nie potrafi.
Wydarzenia, których jesteśmy świadkami w ostatnich dniach budzą nasz najgłębszy niepokój i dezaprobatę.
— piszą dziekani i oczywiście nie mają na myśli kradzieży szczepionek z puli przeznaczonej dla lekarzy. Co obudziło dezaprobatę zaprzysiężonych Hipokratesowi medyków? „Liczne i anonimowe komentarze” na temat przekrętów!
Treść licznych, częściowo anonimowych komentarzy, dalece odbiega od standardów, których powinni przestrzegać lekarze
Jako że list jest, jak to na środowisko profesorskie przystało, pełen ogólnych sformułowań, wyłuskajmy z niego owe faryzejskie obruszenie. Otóż komentować tej sprawy nie wolno, bo organizatorom szczepień na boku „należy się prawo do zachowania godności”. Ujawnianie sprawy to „hejt nacechowany wrogością i agresją” „presją”, „szkalowaniem”, „mową nienawiści”, „złymi emocjami”, „fałszywe poczucie sprawiedliwości”.
W Liście otwartym nie zabrakło aktu odwagi dziekanów:
W odróżnieniu od wielu tych osób, które wolą wyrażać swoje opinie, oskarżenia i ferować wyroki w formie anonimowej, nasz list podpisujemy pełnym imieniem i nazwiskiem.
I tu następują dumne nazwiska a do komunikatu załączone są i dumne zdjęcia.
Nie czas na dochodzenie czy milczenie o skandalu ze szczepionkami i niejasnej roli rektora jest wynikiem solidarności zawodowej, nieuczciwości sygnatariuszy czy ich oderwaniu od rzeczywistości, ale warto wyartykułować, choć powinno to być oczywiste, że dziekani mogą się podpisywać imieniem i nazwiskiem swobodnie, bo są częścią władzy uniwersyteckiej, a studenci nie zawsze mogą podpisywać się imieniem i nazwiskiem, bo ich studia, praca, kariera, słowem: reszta życia, są zależne nie tylko od kompetencji, ale także i od kaprysów i wewnętrznych układów kadry uniwersyteckiej. Zresztą nawet system ankiet i oceniania pracowników naukowych przez studentów, jest od lat organizowany w wersji anonimowej, więc cóż to za maskę zdziwienia nałożyli teraz profesorowie?
Autonomia uczelni chroni władze Uniwersytetu - i dobrze. Bo teraz się okaże, czy środowisko lekarskie WUM przedkłada swoje profesorskie układy ponad uczciwość, wizerunek i właśnie - cytowane w oświadczeniu rektora - „dążenie do prawdy” i „uniwersalne wartości”. Czy znajdzie się głos z wewnątrz, który sprawi, że Jego Magnificencja prof. Zbigniew Gaciong przestanie być twarzą „należnej renomy”.
Lista dziekanów - sygnatariuszy „Listu otwartego”:
prof. dr hab. n. med. Rafał Krenke – Dziekan Wydziału Lekarskiego dr hab. n. farm. Joanna Kolmas – Dziekan Wydziału Farmaceutycznego prof. dr hab. n. med. Dorota Olczak-Kowalczyk – Dziekan Wydziału Lekarsko-Stomatologicznego dr hab. Dariusz Białoszewski prof. WUM – Dziekan Wydziału Medycznego dr hab. n. med. Mariusz Gujski – Dziekan Wydziału Nauk o Zdrowiu
CAŁA TREŚĆ LISTU:
List otwarty Dziekanów Wydziałów Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego do Społeczności Akademickiej
Szanowni Członkowie Społeczności Akademickiej,
Zwracamy się do Państwa w poczuciu odpowiedzialności zarówno za tę najbliższą, jak i odległą przyszłość naszej Uczelni. Wydarzenia, których jesteśmy świadkami w ostatnich dniach budzą nasz najgłębszy niepokój i dezaprobatę. Nie jest naszym zamiarem podejmowanie kolejnej oceny przebiegu szczepień przeciw COVID-19 realizowanych przez Centrum Medyczne WUM. Chcemy natomiast zwrócić uwagę na niedopuszczalne formy wyrażania opinii oraz pochopne formułowanie oskarżeń, które pojawiają się w przestrzeni medialnej.
Jakkolwiek wszyscy Członkowie naszej Społeczności mają pełne i równe prawo wyrażania swoich sądów, to jednak treść licznych, częściowo anonimowych komentarzy, dalece odbiega od standardów, których powinni przestrzegać lekarze, pracownicy naukowi, doktoranci i studenci wyższej uczelni. Pamiętajmy, że każdemu Członkowi Społeczności Akademickiej należy się prawo do zachowania godności. Nie możemy więc zaakceptować hejtu nacechowanego wrogością i agresją jako formy dyskusji i presji. Tym bardziej, że przy okazji ujawnienia nieprawidłowości w zakresie szczepień pojawiają się opinie o charakterze szkalującym, odnoszące się do przeszłości. Uważamy za niegodne anonimowe formułowanie oskarżeń i przypisywania win bez możliwości bezstronnej interpretacji zdarzeń. Opinie te dotyczą m.in. jakości nauczania w naszym Uniwersytecie. Jest to wysoce krzywdzące dla całej rzeszy zaangażowanych nauczycieli akademickich, którzy starają się jak najlepiej wypełniać swoje obowiązki, dzielić się wiedzą i doświadczeniem, pomimo szeregu obiektywnych trudności.
Zdajemy sobie sprawę, że w wielu jednostkach Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego warunki nauczania studentów, pracy klinicznej i naukowej są dalekie od ideału, ale nie jest to przecież problem ostatniego semestru. Nie ulega natomiast wątpliwości, że sytuacja uległa pogorszeniu z powodu epidemii, której skutki wszyscy boleśnie odczuwamy. Stanowczo przeciwstawiamy się jednak kreowaniu w zewnętrznych mediach krzywdzącego wizerunku Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego jako Uczelni niedbającej o poziom kształcenia, tolerującej nieakceptowalne zachowania, takie jak zastraszanie, mobbing czy też nierówność w traktowaniu.
Zwracamy uwagę na niebezpieczeństwo działań o charakterze mowy nienawiści, które mogą doprowadzić do trwałych i głębokich podziałów w naszej społeczności i destrukcyjnych następstw. Apelujemy o rozwagę i rzeczową dyskusję, która daje szanse uzyskania porozumienia, zamiast ulegania pokusie publicznego wyrażania złych emocji, które w dzisiejszych czasach stało się powszechnym sposobem osiągania fałszywego poczucia sprawiedliwości.
W odróżnieniu od wielu tych osób, które wolą wyrażać swoje opinie, oskarżenia i ferować wyroki w formie anonimowej, nasz list podpisujemy pełnym imieniem i nazwiskiem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/534144-nie-tylko-rektor-nie-widzi-problemu-dziekani-wum-dolaczaja