„Wydaje się, że to jest myślenie, które jednak charakteryzuje trochę współczesne elity – mają one jakieś poczucie wyższości, traktują siebie jako lepszych od pozostałych obywateli, a przy okazji mają buzie pełne frazesów dotyczących równości, demokracji, potrzeby szacunku dla każdego. Gubią się natomiast w podstawowych normach moralnych. Mówienie, że im się coś należy tylko dlatego, że są znanymi twarzami z telewizji, to jest jakieś nieporozumienie” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Arkadiusz Jabłoński, socjolog, wykładowca Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, odnosząc się do kwestii szczepień osób poza kolejnością na WUM-ie.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl: Jak pan patrzy na sprawę zaszczepienia się na WUM-ie grupy m.in. aktorów w czasie szczepień grupy „0”? Rektor uczelni twierdzi, że o sprawie nie wiedział. Natomiast Krystyna Janda stwierdziła, że wręczyła mu listę osób, które zgodziły się być ambasadorami szczepień – później się z tego wycofała, twierdząc, że listę taką wręczyła rektorowi już po fakcie.
Prof. Arkadiusz Jabłoński: To przykre, żeby nie powiedzieć, że to skandal. I to nie dlatego, że to te czy inne osoby uczyniły to, co uczyniły, ale dlatego, że w ten sposób złamano pewien rodzaj umowy społecznej, która wydawała się podstawowa, jeśli chodzi o prowadzenie szczepień. Chodziło o to, aby stworzyć warunki do tego, by jak najszybciej opanować pandemię. Zatem wybór poszczególnych grup, od grupy „0” przez kolejne, nie był przypadkowy. Przeciwstawienie tej logice wspólnoty, działania solidarnego, takiego egoistycznego, małostkowego dbania tylko o siebie, to chyba najgorsze, co się ujawniło. Tym bardziej to przykre, że czynili to ludzie, których zaliczamy do elit politycznych, społecznych i kulturowych.
Część z tych osób próbuje się tłumaczyć m.in. w ten sposób, że byli informowani, iż szczepionka może się zmarnować, poza tym byli proszeni o to, by promować szczepienia i z tego powodu zgodzili się na przyjęcie szczepionki.
Ci Państwo wydają się bardzo poinformowani, gdy chodzi o sprawy społeczne, polityczne. Wiele mają do powiedzenia na temat tego, co złego dzieje się w naszym kraju, ale gdy coś dotyczy ich drobnych interesików, to nagle okazują się być głusi i ślepi, nie rozumieć rzeczy, które rozumie - za przeproszeniem - każdy Kowalski. To tylko pogarsza wizerunek osób, które próbują się jeszcze w ten sposób tłumaczyć. Teraz należy przeprosić za te niefortunne zachowanie i próbować jakoś zadośćuczynić, a nie szukać pokrętnych usprawiedliwień swoich bardzo nieeleganckich działań.
A może jest tak, jak mówi prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak – artyści są naszym dobrem narodowym i trzeba specjalnie zadbać o te elity?
Nawet gdyby przyjąć tę logikę pana Jaśkowiaka, to dobrem narodowym jest jeszcze wiele innych grup społecznych. To nie jest żadne usprawiedliwienie. Wydaje się, że to jest myślenie, które jednak charakteryzuje trochę współczesne elity – mają one jakieś poczucie wyższości, traktują siebie jako lepszych od pozostałych obywateli, a przy okazji mają buzie pełne frazesów dotyczących równości, demokracji, potrzeby szacunku dla każdego. Gubią się natomiast w podstawowych normach moralnych. Mówienie, że im się coś należy tylko dlatego, że są znanymi twarzami z telewizji, to jest jakieś nieporozumienie. Przy okazji sądzę, że znowu powinien paść mit łączący aktora z granymi przez niego rolami. Aktorzy, którzy się zaszczepili, mieli w swoim repertuarze bardzo piękne, zacne role, z którymi ich kojarzymy. Nagle okazuje się, że ich postępowanie nie ma nic wspólnego z tymi rolami niezłomnych ludzi. To jest tym bardziej przykre.
Jak pan patrzy na kwestię odpowiedzialności kierownictwa WUM-u w tej całej sytuacji? Już po początkowym etapie kontroli w tej placówce minister zdrowia stwierdził, że doszło tam do celowego złamania zasad – 28 grudnia miała tam zostać zarejestrowana grupa osób do zaszczepienia jako „niemedyczny personel pracujący w szpitalu”. Jak mówił minister, wśród nich miały się znajdować „nazwiska osób, o których dowiadujemy się z mediów”.
Instytucja łącząca uniwersytet i szpital to bardzo ważny podmiot zaufania publicznego. Taka instytucja powinna świecić przykładem przejrzystości, jasności funkcjonowania. Gdy okazuje się, że w taki sprawach dokonują – co tu dużo mówić – bardzo nieeleganckich szwindli, to tym bardziej jest zawsze obawa, na co mogą sobie pozwolić ludzie, których nie stać na przestrzeganie takich podstawowych zasad współżycia społecznego w sytuacji, kiedy jesteśmy w pełni oddani pod ich opiekę. Trudno, aby te osoby, które nie zostały zaszczepione, a zasłużyły na to, bo są na pierwszej linii walki z pandemią, teraz nie czuły się oszukane. Sądzę też, że całe społeczeństwo czuje duży niepokój związany z tym, jak można zaufać tego typu instytucji, rektorom, dyrektorom, którzy tak po prostu ewidentnie kłamią i potem usiłują za wszelką cenę ukryć to kłamstwo.
not. as
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/533721-prof-jablonski-zaszczepieni-artysci-powinni-przeprosic