W bezpośrednim następstwie nielegalnego zaszczepienia się przeciwko covidowi przez grupę aktorów i celebrytów nastąpiła erupcja psychozy typowej dla establishmentu III RP, mającego swoje korzenie w komunistycznej mentalności PRL. Jest to psychoza strachu przed publicznym zdemaskowaniem prawdziwego, zdegenerowanego oblicza dużego środowiska, które przez kilka dekad miało decydujący wpływ na wszystkie sfery życia w Polsce. W ostatnich sześciu latach sporą część tych wpływów utraciło, ale co zrozumiałe nie pogodziło się z tym, mając nie małe wcale poparcie w polskim społeczeństwie, by powrócić do nie tak znowu odległej przeszłości.
Nagle, niespodziewanie w wyniku najmniej spodziewanych okoliczności nastąpiło zdarzenie, które dla całego środowiska walczącego o przywrócenie „słodkiej rzeczywistości” z pierwszej dekady XXI wieku, niesie w sobie niebezpieczeństwo katastrofalnych skutków. Może pogrzebać, a przy najmniej odsunąć na kolejne lata szanse powrotu do stanu sprzed 2015 roku.
Wystarczy spojrzeć na dotychczas ujawniony skład grupy osób zaszczepionych, by przekonać się, że jest ona zwierciadłem „soli” środowisk zaangażowanych w walkę z obecną władzą. Wybitni przedstawiciele świata artystycznego, biorący niezwykle aktywny udział w politycznych akcjach przeciwrządowych, jakby wprost przeniesionych z obrazów demonstracji Komitetu Obrony Demokracji. Torpedujący, bojkotujący, potępiający na każdym kroku wszystkie posunięcia i decyzje Zjednoczonej Prawicy. Można powiedzieć krótko – jej nie przejednani wrogowie. Są ludzie mediów, w tym osób, które nadają tym mediom ton i melodię. Powiedzieć nieprzychylne dla tej władzy, to prawie nie powiedzieć nic. Wreszcie, mamy w tej grupie polityka z krwi i kości, łączącego polityczną pępowiną czasy PRL ze zwyrodniałą, pełną afer epoką III RP.
Ale nawet ten okrojony skład zaszczepionych nie jest przypadkowy. Musimy włączyć do niego rektora Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego prof. Zbigniewa Gacionga, przedstawiciela świata akademickiego i biznesmena w jednej osobie. Są jacyś nieznani lekarze, organizujący nielegalne sczepienia. Być może zwolniona z godziny na godzinę pani prezes Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Teraz już mamy prawie komplet. Ta przedziwna mieszanka wygląda tak tylko na papierze. W rzeczywistości istnieją silne relacje między tymi wszystkimi środowiskami. Co ich łączy? Nie będę chyba fałszywym prorokiem jeśli odpowiem jednym słowem - interesy.
Niech każdy z czytelników sam zbuduje sobie sieć i efekt tych interesów, bo nie o tym jest tekst.
Lęk o całkowitą utratę tych interesów doprowadza wszystkich zainteresowanych do psychozy. Do stanu, w którym odbiór i ocena rzeczywistości odbiegają znacznie od świata realnego. To zrozumiałe, gdyż osoby w stanie psychozy nie są zdolni do realistycznej oceny sytuacji. Gdybym chciał być łagodny, powiedziałbym, że nie pozwala im na to nierozpoznawalne przez nich samych ich upośledzenie, wywołane różnymi przyczynami. Jakże często emocją lęku, czyli rodzajem obawy tkwiącej w podświadomości.
Do takich przypadków zaliczyłbym Paulinę Młynarską - dziennikarkę? celebrytkę? Trudno orzec. Otóż, ta dziennikarka, uwiła w swojej głowie teorię, że afera ze szczepieniami aktorów poza kolejnością jest „podpuchą”. Ktoś tę grupę ludzi „podpuścił”. Sprowokował. W jakim celu? Pewnie, żeby mieć pożywkę do ich kompromitacji. Dzięki czyimś perfidnym działaniom bezwiednie stali się ofiarami.
Mogą wyjść z twarzą?
Ale mogą wyjść z tego z twarzą. Proponuje Paulina Młynarska. Ci zaszczepieni aktorzy mieli być uczestnikami wielkiej akcji promocyjnej. A takich spraw nie załatwi się „na gębę” – wyjaśnia. Aktorzy muszą mieć jakieś dokumenty związane z promocją, czy reklamą szczepień. Powinni teraz upublicznić te dokumenty, maile.
Paulina Młynarska roi sobie w głowie rzeczywistość nie istniejącą. Przyjmuje za prawdziwe tłumaczenie części zaszczepionych, iż byli przekonani, że biorą udział w akcji promocyjnej. Do dziennikarki nie dotarło to, co od dwóch dni wiedzą wszyscy zainteresowani. Żadna promocja z udziałem zaszczepionych nie była planowana. To prawdopodobnie sami zaszczepieni, gdy sprawa została ujawniona, zaczęli taką obronę budować.
Tej samej - fałszywej wersji - o chwalebnej roli promocji w obronie Krystyny Jandy i Andrzeja Seweryna użyli sygnatariusze listu opublikowanego w „Gazecie Wyborczej”. Byli jedynie odrobinę ostrożniejsi od Pauliny Młynarskiej. Nie domagali się opublikowania dokumentów, potwierdzających angaż artystów do akcji promocyjnej.
Jednakże ślepe, na przekór faktom, forsowanie wersji promocji, potwierdza działanie w stanie psychozy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/533631-obrona-nielegalnie-zaszczepionych-walka-o-wlasne-interesy