„Polska to baldzo dziwna klaj”… - zaczynał swe monologi Zulu-Gula, ktoś jeszcze pamięta?
Zaiste, „baldzo dziwna klaj”, czego dowodzi curriculum vitae Zulu-Guli, czyli Tadeusza Rossa: kabareciarza, który postanowił pobyć politykiem i pobył: w 2007r. wystartował z listy Platformy Obywatelskiej do Sejmu, zdobył powalające poparcie 2712 osób i został sobie posłem… Ktoś coś słyszał? Dwa lata później postanowił pobyć sobie eurodeputowanym, bo to jeszcze bardziej intratne. Co prawda przepadł w wyborach, ale europosłem został, zająwszy w 2013r. z partyjnego rozdania miejsce po znanym skądinąd w Brukseli Rafale Trzaskowskim, który pospieszył z odsieczą do stolicy Polski… - no, czyż nie „dziwna klaj”?
Ale ja nie o Rossie chciałem lecz o dziwnym „tenkraju”, jak mawiają inni pełni humoru politycy z Platformy tzw. Obywatelskiej i ich medialne kauzyperdy. Tuż przed końcem roku gruchnęła w Polsce i nie tylko wieść o „wrogim przejęciu” - jak skomentował poseł Koalicji Obywatelskiej Adam Szłapka – przez Orlen od niemieckiego Verlagsgruppe Passau jego polskojęzycznych gazet i periodyków regionalnych, w sumie z dwieście tytułów i pięćset portali internetowych na dodatek.
Rzecz straszna się stała, jęknął portal oko.press, utworzony cztery lata temu przy wsparciu Agory - wydawcy „Gazety Wyborczej” oraz „Polityki”, wydawanej od czasów Władysława Gomułki (informacja dla młodych: kiedyś szefa komunistycznej PZPR, potem SLD, od roku pod nazwą „Nowej Lewicy” SLD). Że to „kapitalizm inwigilacyjny po polsku”, bo „kupując media lokalne Orlen przejmuje dane na temat czytelników”.
**Na liście partnerów zewnętrznych kupionej przez Orlen grupy wydawniczej Polska Press, figuruje ponad 50 podmiotów zajmujących się głównie zbieraniem informacji o zachowaniu użytkownika
– dopatrzyło się oko.press i spytało, „do czego zostaną wykorzystane te dane?”.
Nie interesowało tego oka, do czego Niemcy wykorzystywali dane „ponad 50 podmiotów zajmujących się głównie zbieraniem informacji o zachowaniu użytkownika”, bo przecież Niemcy, w przeciwieństwie do Polski, nie są „dziwna klaj”, i jeśli już coś wykorzystywali, to tylko dla naszego dobra. Ale, gwoli ścisłości, wszędzie znajdzie się jakaś menda, która miesza ludziom w głowach. Jedna nazywa się Reinhard Petzold, Geschäftsführer DePoWi GmbH, po naszemu szef Niemiecko-Polskiego Towarzystwa na Rzecz Współpracy Gospodarczej – ten to dopiero jątrzy na koniec roku, że:
Niemcy zbudowały Polskę jako kraj taniej siły roboczej (…) Polacy zostali rozjechani przez kapitalizm. Również przez nas. Niemcy bardzo mocno przyczynili się do zmian w Polsce, tak by były one dla nas korzystne
– ocenił na użytek, no, kogo jak kogo, ale Polskiej Agencji Prasowej! Co więcej, dorzucił, że ichniejsze towary sprzedawane są w naszym „dziwna klaj” po wyraźnie wyższych cenach, niż u nich. Czego nie powiedział, że średnia płacy w Polsce nie sięga nawet połowy niemieckiej, także w polskich sklepach niemieckich sieci „Lidl”, „Kaufland” itd., gdzie ekspedientki zarabiają cząstkę tego, co ich koleżanki po fachu zza Odry.
A propos Kauflandu, w przeddzień Sylwestra wielkopowierzchniowe sklepy tej sieci zaoferowały polskim konsumentom mrożone indyki z czerwca 2018r., z zalecaną datą spożycia do… 1 grudnia 2020r. Wiem, bo kupiłem, oddałem, zostałem przeproszony przez panią, która powiedziała, że nie ona decyduje jaki towar jest wystawiany do sprzedaży. Więc przeterminowanych indyków nikt z lodówek nie usunął i ludziska kupowali, bo kto wczytuje się w zmiętą, zaszronioną etykietę.
„Polska to „baldzo dziwna klaj”… Tyle dobra Polki i Polacy zaznają od naszych sąsiadów. Dbają i troszczą się o nas jak nikt inny na świecie. No, może jeszcze Rosjanie tak o nas dbali i się troszczyli, niestety, żadnej wdzięczności za to nie doświadczyli - i jeszcze podskakują, ci Polacy. Jedna drobna pomyłka w sklepie, albo w badaniach i już ta germanofobia, że „dobry Niemiec, to martwy Niemiec”… Nawet rząd Mateusza Morawieckiego angażuje się w takie hucpy, wiadomo, PiS…
Czy sport ugiął się pod ingerencją polityki? Nie wydaje się to całkowicie absurdalne. Pewne jest to, że tegoroczny Turniej Czterech Skoczni na krótko przed przed pierwszymi skokami w Oberstdorfie przyćmiła wielce kontrowersyjna interwencja ze strony polskiego rządu
– wyrzucił, co mu leżało na sercu dziennik „Der Tagesspiegel”, i zestawił:
To jakby kanclerz Angela Merkel wstawiła się na turnieju za Markusem Eisenbichlerem i Karlem Geigerem – niewyobrażalne.
Niemcy zatroszczyli się o zdrowie całej naszej reprezentacji, a tu – masz babo placek, jeszcze mają pretensje. O swoich tak nawet nie dbają, bo ponoć ktoś w ichniejszej reprezentacji złapał koronawirusa, ale – niemieccy skoczkowie są zdyscyplinowani, kazali skakać, to skakali. I nadal skaczą. A nasi tylko podskakują…
Polska to bladzo dziwna i najdowcipniejsa klaj na swjecje…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/533254-o-wrogim-orlenie-i-indyku-z-kauflandu