Nowy cel klimatyczny na 2030 rok (55 proc. obniżenia emisji netto w stosunku do 1990) budzi sporo kontrowersji. Nawet Biuro Analiz Parlamentu Europejskiego (EPRS) oceniło, że Komisja Europejska nie potrafiła tego uzasadnić w raporcie skutków oddziaływania na środowisko i gospodarkę. Sceptycznie podchodzi do tych ambicji Europejska Agencja Środowiska (EEA), która podkreślała, że mało realne jest uzyskanie wcześniejszego celu 40 proc. Budzi to więc uzasadnione obawy m.in. górników
— mówi w rozmowie z wPolityce.pl Anna Zalewska - Eurodeputowana Grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów.
wPolityce.pl: Unijny budżet to głównie pieniądze na odbudowę gospodarki po pandemii koronawirusa, ale także fundusze na transformację energetyczną i nową politykę klimatyczną. Polska uzyskała wystarczająco dużo pieniędzy patrząc na to, jak duża część naszej gospodarki opiera się na węglu?
Anna Zalewska: 770 mld zł dla Polski na odbudowę gospodarki, w tym 250 mld zł na Zielony Ład, to bardzo dużo, ale i za mało na transformację energetyczną. Kwota przedstawiona na realizację „Prawa klimatycznego” to efekt decyzji Rady Europejskiej i Komisji, że 30 proc. całości Wieloletnich Ram Finansowych i Funduszu na rzecz Odbudowy Europy musi być „zielona”, czyli przeznaczona na inwestycje w energię odnawialną, termomodernizację, na dofinansowania do odnawialnych inwestycji, „czysty” transport itd.
Są więc potencjalnie ogromne możliwości na pozyskanie środków na szeroko rozumiane zmiany, które mają oddziaływać na rzeczywistość energetyczną w Polsce i w Europie. Wprost na przekształcenia energochłonnych przedsiębiorstw przeznaczona jest kwota 3,5 mld Euro z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji (a wiemy, że potrzeba jest kilkadziesiąt razy większa) czy Fundusz Modernizacji, który jest elementem ETS (europejski system handlu emisjami CO2). W 2021 roku ma być on reformowany, nie wiemy wciąż jakimi środkami będziemy dysponować, tym bardziej, że Komisja Europejska chciałaby część tych pieniędzy potraktować jako dochody własne.
Czy nowa polityka klimatyczna zakładająca zerową emisję dwutlenku węgla do 2050 roku nie zabije polskiego górnictwa? Co z miejscami pracy dla górników?
Nowy cel klimatyczny na 2030 rok (55 proc. obniżenia emisji netto w stosunku do 1990) budzi sporo kontrowersji. Nawet Biuro Analiz Parlamentu Europejskiego (EPRS) oceniło, że Komisja Europejska, nie potrafiła tego uzasadnić w raporcie skutków oddziaływania na środowisko i gospodarkę. Sceptycznie podchodzi do tych ambicji Europejska Agencja Środowiska (EEA), która podkreślała, że mało realne jest uzyskanie wcześniejszego celu 40 proc. Budzi to więc uzasadnione obawy m.in. górników. Analizują oni wypowiedzi polityków europejskich głosujących nad przepisami, w sposób nieproporcjonalny, dyskredytującymi ich działalność. W artykule 8a „Prawa Klimatycznego” czytamy: „Unia zakończy ochronę inwestycji w paliwa kopalne w kontekście modernizacji Traktatu karty energetycznej” czy w artykule 4a(4): „instytucje Unii i wszystkie państwa członkowskie wycofują bezpośrednie i pośrednie dopłaty do paliw kopalnych”
Pracownicy przedsiębiorstw energochłonnych nie widzą europejskiego planu i źródeł finansowania. Z niepokojem obserwują spekulacyjny rynek ETS, gdzie ceny za tonę CO2 ciągle wzrastają, mimo pandemii (a ma to bezpośredni wpływ na kondycję finansową firm). Pamiętają co wydarzyło się w Wałbrzychu, kiedy decyzją polityczną zamknięto wszystkie kopalnie, nie zapewniając godnej pracy, życia górnikom i ich rodzinom.
Przedstawiciele Greenpeace Polska przekonują, że wydobycie węgla z kopalni Turów jest nieopłacalne. Węgiel w Turowie należy wydobyć w całości do 2044 roku, a czas ten wykorzystać na zieloną transformację produkcji energii. To się uda? Jak odnosi się Pani do zarzutów Greenpeace?
Musi się udać. Kompleks Turów to 60-80 tysięcy osób zatrudnionych w Kopalni, Elektrowni i w spółkach współpracujących. Nie wyobrażam sobie, żeby nagle dokonać transformacji energetycznej - należy rozłożyć ją na dziesiątki lat. PGE ciągle inwestuje, unowocześnia swoją działalność, spełnia bardzo restrykcyjne Konkluzje BAT(dotyczące spalania). Organizacje ekologiczne domagały się wygaszenia koncesji w związku z podejrzeniem, że eksploatacja prowadzi do obniżenia poziomu wód. Polska strona udowodniła, że jest to nieprawda. Poparła to nie tylko badaniem IMiGW, ale również opiniami Czeskiego Instytutu Hydrometeorologicznego. Zakończyła się już sprawa przed Komisją Europejską. Komisja odrzuciła większość zastrzeżeń strony czeskiej dotyczących przedłużenia koncesji dla Kopalni Turów, nie ma też wątpliwości, że właściwie przeprowadzono konsultacje społeczne, w tym doceniła przeprowadzone na szeroką skalę konsultacje transgraniczne. Zauważyła, to co podnosiła strona polska, że Kopalnia nie rozszerza swojej działalności i nie ma wpływu na niedobory wody po stronie czeskiej. Na taka opinię miała wpływ petycja złożona przez 30 tysięcy mieszkańców Polski, Czech i Niemiec, którzy stanęli w obronie Kompleksu.
not. EH
Sfinansowano ze środków Grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/532020-nasz-wywiad-anna-zalewska-obawy-gornikow-uzasadnione