„Dla PiS oczekiwania społeczne będą wielkim wyzwaniem, ponieważ możliwości budżetowe są ograniczone. Większość niezadowolonych to grupy, które nie tworzą filaru wyborczego Prawa i Sprawiedliwości” - mówi portalowi wPolityce.pl prof. Rafał Chwedoruk, politolog, wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego.
wPolityce.pl: To był trudny rok dla rządzących. Żmudna kampania wyborcza, pandemia, zgrzyty w koalicji, protesty społeczne trudna rozgrywka na arenie UE. Jakie wyzwania czekają Zjednoczoną Prawicę w 2021 r.?
Prof. Rafał Chwedoruk: Są trzy wyzwania: pandemia, protesty i polityka międzynarodowa. Jeśli chodzi o ten pierwszy element, to kluczowe będzie utrzymywanie równowagi gospodarczej i stabilności społecznej. To zadanie niezwykle trudne, ponieważ sytuacja jest nieprzewidywalna. Na politykę będą miały wpływ skutki pandemii, ale również społeczna recepcja tego, jak rząd sobie z nią radził. I tu przechodzimy do kolejnej kwestii, czyli protestów – i to protestów, które dopiero mogą nadejść. Gdyby problem pandemii został zażegnany - a wszyscy chcielibyśmy, aby tak się stało – rządzący musieliby zmierzyć się z pewnymi oczekiwaniami społecznymi.
Czego mogłyby dotyczyć?
Podczas kryzysu wszyscy czujemy się ofiarami, a gdy czujemy, że najgorszy okres mija, to gwałtownie rosną aspiracje związane z wynagrodzeniem tego czasu. Każdy, kto nie rozumie tego momentu, później ma ogromne kłopoty. Moim ulubionym przykładem jest Winston Churchill, który wygrał II wojnę światową, a później przegrał z Clementem Attlee. Setki tysięcy brytyjskich żołnierzy i ich rodzin, wywodzących się głównie z klasy robotniczej, chciało po prostu darmowej opieki zdrowotnej i darmowej edukacji. Te hasła nigdy nie wiązały się z torysami. Przy zachowaniu odpowiednich proporcji podobny przypadek tyczył się Platformy Obywatelskiej, która po wielkim kryzysie gospodarczym w latach 2008-2010, kompletnie niezrozumiała, że obywatele będą oczekiwali czegoś kompletnie odwrotnego niż podniesienie wieku emerytalnego. Dla PiS oczekiwania społeczne będą wielkim wyzwaniem, ponieważ możliwości budżetowe są ograniczone. Większość niezadowolonych to grupy, które nie tworzą filaru wyborczego Prawa i Sprawiedliwości.
Które grupy ma Pan na myśli? Przedsiębiorców?
Na przykład, ale to dotyczy też budżetówki, służby zdrowia czy szkolnictwa. Wszędzie będzie olbrzymia presja płacowa. A w niektórych branżach nie tylko. Zarządzanie tym nieuchronnym, wielopoziomowym kryzysem będzie bardzo trudne. A takie zjawisko jest nieuchronne.
A co z trzecim wyzwaniem – polityką zagraniczną?
Ten czynnik – trochę z racji pandemii, a trochę z powodu wyborów w USA – pozostawał w wielu aspektach w stanie zawieszenia. Nowa polityka Stanów Zjednoczonych z całą pewnością będzie odmienna od tej, którą prowadziła republikańska administracja, w kontakty z którą polskie władze zainwestowały sporo wysiłku, a która przechodzi do historii. Sposób, w jaki Stanu Zjednoczone będą próbowały ułożyć sobie relacje z Brukselą, Berlinem i Paryżem bardzo mocno wpłynie na możliwości funkcjonowania w UE i oddziaływana Polski na partnerów zachodnich. Tak dobre relacje z poprzednią administracją amerykańską były do tej pory czynnikiem, który rekompensował opinii publicznej różnice interesów i polemiki na linii Warszawa-Bruksela czy Warszawa-Berlin. Biorąc pod uwagę specyfikę sytuacji na sali sejmowej i fakt, że przewaga PiS jest niewiadoma, choćby z racji wypowiedzi niektórych polityków obozu rządzącego, można spodziewać się wszystkiego. Również sytuacja międzynarodowa w skali globalnej może mieć tutaj znaczenie. Jak widać, żadnego z wyzwań stojących przed rządzącymi nie da się przeskoczyć w łatwy i szybki sposób.
Czyżby mówiąc o „wypowiedziach niektórych polityków obozu rządzącego” miał Pan na myśli przedstawicieli Solidarnej Polski?
Wskazałbym obie koalicyjne partie.
Również Porozumienie?
Tak. W przypadku Solidarnej Polski pytanie o motywy i działanie jest jasne. To walka o przeżycie. Opuszczenie przez tę partię Zjednoczonej Prawicy oznaczałoby przesunięcie się bardzo daleko na prawo, poszukiwanie wyborców i koalicjantów na poziomie Konfederacji, a kto trafi do tak odległej prawicy będzie miał problem, by w ogóle powrócić do poważnej roli. Choć Solidarna Polska ma większy potencjał polityczny od Porozumienia, to jej możliwości manewru są bardzo mocno ograniczone. Partia Jarosława Gowina ma mniej przesłanek do politycznej niezależności niż Solidarna Polska, ale zarazem ma za sobą tegoroczne doświadczenie z pewnego współdziałania z jednym z istotnych podmiotów opozycyjnych na sali sejmowej. Padły zresztą zaproszenia do współpracy ze strony różnych poważnych i mniej poważnych polityków opozycji. Mogę sobie wyobrazić sytuację, że to właśnie Porozumienie będzie partią wrażliwą na sygnały docierające ze światowej polityki. Utrzymywanie większości będzie permanentnym wyzwaniem dla rządzących. Na tej sali sejmowej nikt do końca nie może być niczego pewnym. To paradoks, ponieważ w poprzedniej kadencji PiS miał dużo gorszy wynik wyborczy, a jednocześnie dużo większy spokój. Wówczas nie można było szukać żadnych przesłanek do utraty większości na sali sejmowej. Teraz może pojawić się zagrożenie w postaci poczucia chaosu o dotychczasowego elektoratu PiS.
W kolejnych sondażach pojawia się nazwa Polska 2050. Czy ruch Szymona Hołownia ma szansę skorzystać na zamieszaniu?
Droga od dobrego wyniku w wyborach prezydenckich do stworzenia stabilnej partii politycznej jest bardzo długa, co pokazały nam już przypadki z krajowej polityki. Musimy pamiętać, że scena polityczna jest teraz mocno rozdrobniona i przypomina nieco tę z początku lat 90., kiedy nastąpił rozpad Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego. Być może już jesteśmy tak stabilnie podzielonym społeczeństwem, mimo zmian pokoleniowych. Przy tak trwałym podziale Szymonowi Hołowni bardzo trudno byłoby wejść pomiędzy. Nie ma tu żadnej istotnej osi podziału, których nie obsługiwałyby dotychczasowe partie. To oznacza, że były kandydat na prezydenta może tylko przeżyć czyimś kosztem. Pójście w poprzek, czego próbowały Samoobrona czy Kukiz‘15, zawsze kończyło się porażką.
Tym niemniej może pozwolić na wejście do Sejmu.
Owszem, wejście do Sejmu jest możliwe, ale zawsze kosztem. Pytaniem, czy bardziej kosztem PO czy SLD. To zależy od strategii przyjętej przez partię tego dziennikarza. Musimy jednak zwracać uwagę na okoliczności towarzyszące. Chyba po raz pierwszy w historii mamy ogłoszony swoisty casting na polityków. Każdy może się zgłosić. Decydować będzie umiejętność występowania w mediach czy wypowiadania się bez zdecydowanych konkluzji.
Zawsze można przekuć to w atut i budować wizerunek człowieka dialogu…
To prawda, tyle że polityka przy tak dużym zainteresowaniu, po kryzysie gospodarczym sprzed dekady, to dziedzina, w której po prostu trzeba dokonywać wyborów. Nie można reprezentować interesu wielkiego biznesu i interesu pracowników najemnych. Nie można jednocześnie reprezentować zwolenników liberalizacji prawa aborcyjnego i jednocześnie być reprezentantem orędowników zachowania kompromisu w tej sprawie. Na razie ruch Szymona Hołowni budzi więcej pytań niż przesłanek wskazujących, że miałby stać się nowym zjawiskiem w polskiej polityce. On nie idzie w poprzek. Myślę, że znaczna część wyborców prawicy czy PSL-u nie odnajdzie się w jego sposobie uprawiania polityki. Dlatego samo pojawienie się Polski 2050 zwróci uwagę wszystkich, ale zagrożeniem będzie tylko dla tandemu PO-Lewica.
Skoro mówimy o przewidywaniach na 2021 rok, to nie sposób pominąć tematu podziału Mazowsza. Wicerzecznik PiS jest gotów nawet się założyć, że nastąpi wyodrębnienie Warszawy. Czy taka operacja jest możliwa?
Myślę, że nie jest to najbardziej realny wariant rozwoju sytuacji. Warto jednak zwrócić uwagę, że to zagadnienie zupełnie nie wpisuje się w istniejące podziały ideowe. Trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Są argumenty za i przeciw wyodrębnianiu stolicy z województwa. Różne są też rozwiązania stosowane w innych państwach.
O co w takim razie gra PiS?
Interes partii rządzącej objawia się w wymiarze wyborczym. Wystarczy porównać wyniki wyborów na Mazowszu z Warszawą i bez Warszawy. Mazowsze z wielu hsitorycznych powodów jest obszarem z wyraźną nadreprezentacją prawicy, natomiast Warszawa i obszar dawnego województwa warszawskiego to bastion Platformy Obywatelskiej. PiS dzięki takiemu zabiegowi miałby duże szanse na samodzielne rządy w województwie mazowieckim. Tyle że partia rządząca napotka tu na bardzo duży opór. Należy pamiętać, że w ostatnich latach poparcie dla PO i orientacji liberalnej wylało się poza sama Warszawę, wraz z migracjami i rozwojem komunikacji. Pod znakiem zapytania stoi również postawa wyborców PiS-u. Załóżmy wariant, że osoba popierająca partię Jarosława Kaczyńskiego pracuje w Warszawie, a mieszka w mieście lub miasteczku oddalonym od stolicy. Taki wyborca z czysto pragmatycznych powódek może być przeciw zmianie. Proszę pamiętać, że obywatel jest bardzo konserwatywny w przywiązywaniu się do realiów życia. Wyborca może być przeciwko jakiejś reformie, ale kiedy ta reforma zostanie wprowadzona, mimo początkowego oporu, będzie szukał jakiegoś sposobu przetrwania. Gdy już go wypracuje, może być bardzo niechętny dalszym zmianom. Pokazuje to doskonale casus powiatów w Polsce. Bardzo trudno byłoby bronić sensu ich istnienia, tymczasem dziś żaden odpowiedzialny polityk nie zaproponuje likwidacji tej jednostki samorządu terytorialnego ze względu na reakcje aparatu partyjnego. Należy zastanowić się czy w popandemicznym roku Prawo i Sprawiedliwość będzie na tyle silne, żeby dać radę przeforsować podział Mazowsza przez Sejm i Senat, ponieważ spór wykroczy poza sprawy lokalne i może uruchomić spiralę kolejnych oczekiwań. Natomiast jeśli rządzący chcieliby zastąpić jedną z istniejących osi sporu nową, to bez wątpienia jest to pomysł, który przykuje uwagę opinii publicznej.
Rozmawiał Aleksander Majewski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/531874-nasz-wywiad-prof-chwedoruk-przed-rzadzacymi-trzy-wyzwania