Andrzej Olechowski, jeden z trzech „tenorów”, którzy tworzyli Platformę (Tusk, Olechowski, Płażyński) w wywiadzie dla tygodnika „Wprost”, bardzo ostro wypowiada się o swojej partii.
Mówi między innymi tak „gdy PiS przegra, wdepniemy w nieprzygotowaną PO, to rzuca się w oczy i do tego nie można dopuścić” i dodaje „PO to partia bez klarownego planu i wizji Polski po PiS”.
W ustach założyciela partii to bardzo ciężkie oskarżenia osób kierujących partią zarówno wtedy kiedy oddawała władzę po przegranych wyborach parlamentarnych w 2015 roku, jak i teraz kiedy przegrała kolejne wybory prezydenckie.
Szczególnie uderza sformułowanie „wdepnąć w PO”, to jednoznacznie kojarzy się z wdepnięciem w coś bardzo nieprzyjemnie pachnącego i czego później przez dłuższy czas trudno się pozbyć.
Partia bez programu
Rzeczywiście od przegranych wyborów parlamentarnych, mimo kolejnych zmian władz tej partii i kolejnych kongresów, nie jest w stanie przygotować programu przy pomocy którego byłaby w stanie przekonać wyborców do siebie i wygrać wybory.
Ostatnio nowy przewodniczący Borys Budka zaskoczył chyba nawet posłów Platformy stwierdzeniem wygłoszonym z mównicy sejmowej, że to PiS przyprawił tej partii „gębę antyPiS-u i opozycji totalnej”.
Tyle tylko, że wszyscy pamiętają, że to ówczesny przewodniczący Grzegorz Schetyna w grudniu 2015 roku, a więc tuż po przegranych wyborach parlamentarnych, sformułował strategię „ulica i zagranica” i zapowiedział, że „będą opozycją totalną”, co jest konsekwentnie realizowane do tej pory.
Czołowi politycy Platformy uczestniczyli w większości protestów ulicznych organizowanych przez KOD, Obywateli RP, czy Strajk Kobiet, a ostatnio niektórzy posłowie tej partii byli wręcz wykorzystywani do tego aby przy pomocy legitymacji poselskich zapewnić protestującym przejście przez kordon policji na warszawskich ulicach.
W Parlamencie Europejskim zostało przez ostatnie 5 lat uchwalone 8 rezolucji przeciwko Polsce, wszystkie z inspiracji posłów Platformy (czasami wspieranych przez europosłów z Lewicy).
Większość z nich była pisana przez europosłów Platformy albo dostarczali oni do tych rezolucji „merytorycznego wkładu”, głównie nieprawdziwych opisów tego co robi w Polsce rząd Zjednoczonej Prawicy.
Europosłowie Platformy byli w czołówce tych polityków w Parlamencie Europejskim, którzy domagali się powiązania przyszłych wydatków z budżetu UE z tzw. praworządnością, dwóch z nich (Lewandowski i Olbrycht) pracowali jeszcze w poprzedniej kadencji z ramienia grupy EPL nad sprawozdaniami w tej sprawie.
O ile realizacja strategii „ulica i zagranica” i bycie „totalną opozycją” politykom Platformy wychodzi bardzo dobrze, to znacznie trudniej przychodzi im przygotowanie atrakcyjnego programu wyborczego.
W zasadzie przed każdymi wyborami Platforma wprawdzie ogłasza, że program ma ale gdy przychodzi do jego prezentacji to zawsze powtarza się to samo, ogłasza że „zlikwiduje CBA, IPN i urzędy wojewódzkie”, a ponadto pada jeszcze kilka propozycji, co do których nawet eksperci tej partii nie są pewni ile będą one kosztować (z reguły chodzi o dodatkowe wydatki budżetowe rzędu dziesiątków miliardów złotych).
Program nie jest ważny
Ba niektórzy politycy tej formacji (np. poseł Szłapka) publicznie twierdzą iż nie jest ważny żaden program wyborczy, konieczne jest tylko połączenie sił całej opozycji „od lewa do prawa”, bo tylko wtedy będzie można odsunąć PiS od władzy.
Tego typu eksperyment Platforma przeprowadziła jeszcze pod wodzą przewodniczącego Schetyny w wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2019 roku tworząc Koalicję Europejską z Nowoczesną, PSL, SLD i Zielonymi, ale nie tylko przegrała te wybory i to wyraźnie z Prawem i Sprawiedliwością, ale także wprowadziła kliku znanych polityków SLD do PE, kosztem miejsc dla swoich europosłów.
Olechowski ma więc rację, że skoro przez 5 lat bycia w opozycji Platforma nie przygotowała programu, to głosowanie na tą partię byłoby swoistym „wdepnięciem” w coś bardzo nieprzyjemnego.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/531655-olechowski-ma-racje-ze-glosowanie-na-po-to-wdepniecie