Kulisy brukselskich negocjacji uchylone przez Konrada Szymańskiego, ministra ds. Unii Europejskiej pokazują, że stanowisko polskie nie zmieniło się od dwóch lat. Od początku zgłaszano sprzeciw co do pierwotnego projektu rozporządzenia przyjętego przez niemiecką prezydencję.
Bo od lat groźba uzależnienia wypłat pieniędzy od przestrzegania zasad praworządności, a w zasadzie dowolnego jej interpretowania, wisi nad Polską. Zdały sobie z tego sprawę i Węgry, i kolejne kraje członkowskie. Groźba nadal istnieje, sprawy będą toczyły się przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej, a ta niejednokrotnie jeszcze wysuwie zapewne oskarżenia wobec Polski.
Wraz z przyjęciem wytycznych Rady Europejskiej, co do wdrażania rozporządzenia, nie stwarza ono już takiego ryzyka i zagrożeń, jakie wzbudzało na początku
– zapewnił w telewizji wPolsce.pl Konrad Szymański.
I oświadczył, że groźba weta była posunięciem absolutnie koniecznym. Przez dwa lata strona Polska konstruktywnie brała udział w unijnych negocjacjach i w pracach legislacyjnych ds. budżetu. Wszyscy byli świadomi tego, że bez rozwiązania sprawy mechanizmu praworządności, nie będzie można zamknąć negocjacji i osiągnąć porozumienia w kwestiach budżetowych. Głosy zaskoczenia, że premier użył ostrego narzędzia są, zdaniem ministra Szymańskiego, nieszczere.
Zgoda, że weto ma jednak sens tylko wtedy, kiedy nie prowadzi do głębszego kryzysu. To, że udało się porozumieć, nawet pod groźbą weta, jest zyskiem i dla Polski, i dla całej Unii Europejskiej.
Bo, jak zapisano w wytycznych, samo podejrzenie łamania zasad praworządności nie wystarcza do uruchomienia mechanizmu zawieszania płatności. Pod tymi słowami podpisała się nawet szefowa Komisji Europejskiej Ursula von den Leyen, która krótko później uspokajała europarlamentarzystów, że to nie jest tak, że Komisja jest nieskuteczna. I że i tak będzie mogła mechanizm praworządności wdrażać. Będzie mogła tak grozić. To polityka.
Co ważne, weto wobec budżetu nie zatrzymałoby przyjęcia tego rozporządzenia prezydencji niemieckiej. Rozporządzenie mogło być przyjęte już dawno nawet bez oczekiwania na porozumienie w sprawie budżetu. Jeżeli porozumienie byłoby niemożliwe, rozporządzenie z całą pewnością i tak weszłoby w życie. Zysk Polski z weta przed osiągnięciem porozumienia nie byłby zatem duży.
Owszem, pokazalibyśmy pazury, ale i tak to zrobiliśmy. Rozporządzenie i tak by funkcjonowało, a prowizorium budżetowe niosłoby zarzuty, że Polska i Węgry blokują przyjęcie hojnego unijnego budżetu w kryzysowej sytuacji gospodarczej spowodowanej pandemią. A może właśnie to taki gorący moment był najlepszy do stawiania Unii warunków.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/531446-mechanizm-praworzadnosci-wszedlby-w-zycie-pomimo-weta
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.