Zgłaszaliśmy sprzeciw co do pierwotnego projektu rozporządzenia od dwóch lat. Wraz z przyjęciem wytycznych Rady Europejskiej, co do wdrażania rozporządzenia, nie stwarza ono już takiego ryzyka i zagrożeń, jakie wzbudzało na początku
– powiedział w telewizji wPolsce.pl Konrad Szymański, minister ds. Unii Europejskiej. Gość Edyty Hołdyńskiej skomentował także słowa przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von den Leyen, że konkluzje Rady Europejskiej nic nie zmieniają.
Myślę, że te słowa można zrozumieć tylko w jeden sposób. Oprócz tego, że szefowa Komisji Europejskiej próbowała uspokoić Parlament Europejski, który jest bardzo niezadowolony z tego nieporozumienia. I ma powody, bo to Parlament Europejski chciał z tego mechanizmu praworządności zrobić mechanizm szantażu wobec państw członkowskich. Pod pretekstem praworządności
– powiedział.
Przewodnicząca KE od zawsze była przekonana, że rozporządzenie nie stwarza politycznego ryzyka. Było zaprojektowane niewinnie do ochrony budżetu i jego kontroli odnośnie walki z defraudacjami. My takiej pewności nie mieliśmy. Poziom zaufania między Warszawą, a Brukselą w sprawie praworządności jest na tyle niski, że ustnych zapewnień nie chcemy. W tej sprawie czasy, kiedy mogliśmy Unii Europejskiej wierzyć na słowo, minęły. Chcemy zapewnień na piśmie i takie otrzymaliśmy
– zapewnił.
Spór z Unią o praworządność będzie toczył się tak, jak do tej pory. Ursula von den Leyen nie podważyła ani jednego ze zdań, które jest zawarte w przyjętym dokumencie. Najważniejsze jest to zdanie: samo podejrzenie łamania zasad praworządności nie wystarcza do uruchomienia mechanizmu zawieszania płatności. Pani przewodniczą KE, jako członek RE zgodnie z traktatem, podpisała się pod tymi słowami. I ich nie odwołała. Reszta to deklaracje polityczne
– doprecyzował. W odpowiedzi na pytanie, czy weto było narzędziem negocjacyjnym, odpowiedział, że groźba była konieczna.
Konieczny krok
Groźba weta była posunięciem absolutnie koniecznym. Przez dwa lata spokojnie i konstruktywnie braliśmy udział w tych negocjacjach i w pracach legislacyjnych ds. budżetu. Wszyscy byli świadomi tego, że bez rozwiązania sprawy mechanizmu praworządności, nie będzie porozumienia w kwestiach budżetowych. Głosy zaskoczenia, że premier użył ostrego narzędzia są nieszczere. To było oczywiste, że bez rozwiązania tej kwestii nie będzie porozumienia
– dodał.
Weto ma jednak sens tylko wtedy, kiedy nie prowadzi do głębszego kryzysu. To, że udało się porozumieć, nawet pod groźbą weta, jest oczywistym zyskiem i dla Polski, i dla całej Unii Europejskiej
– zadeklarował minister ds. Unii Europejskiej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/531278-szymanski-czasy-kiedy-moglismy-ue-wierzyc-na-slowo-minely