Wczoraj w Parlamencie Europejskim odbyła się ponad 3 godzinna debata podsumowująca posiedzenie Rady Europejskiej z 10 i 11 grudnia, w której udział wziął zarówno przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel jak i przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.
Mimo tego, że ostatnie posiedzenie Rady było poświęcone nie tylko sprawom finansowym, ale także klimatycznym, Brexitowi, czy relacjom z Turcją, debata skupiła się na wieloletnim budżecie, Funduszu Odbudowy i tzw. warunkowości czyli uzależnieniu przyszłych wydatków budżetowych od przestrzegania praworządności przez kraje członkowskie.
Oboje przewodniczący bronili kompromisu osiągniętego przez przywódców 27 krajów członkowskich, zawartego w konkluzjach z tego szczytu podkreślając, że tylko ich przyjęcie umożliwiło ostateczne przyjęcie budżetu na lata 2021-2027 i związanego z nim Funduszu Odbudowy na łączną kwotę 1,8 biliona euro.
Michel mówił wprost, że „jednomyślne przyjęcie konkluzji, odblokowało cały pakiet, a więc wieloletni budżet na lata 2021-2027, Fundusz Odbudowy i rozporządzenie dotyczące warunkowości”.
Von der Leyen z kolei podkreślała, że „unijny pakiet budżetowy może doprowadzić o najbardziej ambitnej przebudowy europejskiej gospodarki od dziesięcioleci”, a także „co najważniejsze zapewni ogromne i szybkie inwestycje tam gdzie jest to potrzebne i tym którzy tego potrzebują”.
Mówiła również o rozporządzeniu dotyczącym warunkowości, ale bardzo wyraźnie ograniczyła ten mechanizm do „systemowych naruszeń prawa, które mogą bezpośrednio zagrozić budżetowi i interesom finansowym UE w przyszłości”.
Podkreśliła także, że „Komisja przyjmie Wytyczne, które określą jej rolę we wdrażaniu rozporządzenia”, co więcej, że w tych Wytycznych „uwzględnione zostanie rozstrzygnięcie Trybunału Sprawiedliwości”, a wiec w domyśle KE poczeka na zaskarżenie przez Polskę i Węgry rozporządzenia do TSUE i dostosuje się do jego wyroku.
Przypomnijmy, że w konkluzjach ze szczytu znalazł się zapis, że mechanizm warunkowości koncentruje się tylko na ochronie interesów finansowych i nie jest po to aby zastępować, czy rozszerzać wspomniany art 7 TUE.
Co więcej jeżeli Komisja Europejska zdecyduje się użyć mechanizmu praworządności do zablokowania wypłat dla jakiegoś kraju członkowskiego, musi udowodnić, że doszło do naruszenia interesów finansowych UE, a procedury w tej sprawie będzie prowadziła tylko i wyłącznie Dyrekcja Generalna KE ds. budżetu.
Gdyby nawet KE taki dowód przeprowadziła, to kraj członkowski, którego blokada środków ma dotknąć, będzie mógł przed jej wprowadzeniem przenieść sprawę z poziomu Rady Unii Europejskiej, gdzie głosuje się kwalifikowaną większością (minimum 15 krajów zamieszkałych przez 65% ludności) na poziom Rady Europejskiej, gdzie wymagane jest głosowanie jednomyślne (bez głosu kraju którego blokada dotyczy).
W konkluzjach znalazł się także zapis, że rozporządzenie nie będzie stosowane przez KE do momentu kiedy skargę na jego zapisy, którą złożą Polska i Węgry, ostatecznie rozpatrzy TSUE, co jak można się spodziewać będzie trwało przynajmniej 2 lata, w dwu instancyjnym postępowaniu (z wypowiedzi przedstawicieli największych frakcji w PE wynikało, że będą naciskać aby Trybunał zajął się sprawą zgodności rozporządzenia dotyczącego warunkowości możliwie jak najszybciej).
Zabierający głos w debacie przedstawiciele największych frakcji politycznych, domagali się od Komisji stosowania rozporządzenia dotyczącego warunkowości już od 1 stycznia, co więcej nie tylko w odniesieniu do ochrony interesów finansowych UE.
Przewodniczący delegacji Platformy w PE europoseł Halicki nawet twierdził, że takie oczekiwania wyraża w imieniu większości Polaków, choć notowania jego partii w Polsce od wielu miesięcy, ledwie przekraczają 20 proc.
Mimo tych nacisków podsumowując debatę oboje przewodniczący po raz kolejny powtórzyli, że kompromis osiągnięty na szczycie w Brukseli 10 i 11 jest niesłychanie ważny i obydwie instytucje zamierzają się stosować do ustaleń w nim zawartych.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/531237-szefowie-re-i-ke-bronili-w-pe-kompromisu-z-10-i-11-grudnia