Dla nas ważne jest, żeby unijne rozporządzenie o praworządności nie mogło zostać uruchomione w związku z ogólnymi politycznymi zarzutami o jej łamanie; ten cel został osiągnięty - powiedział minister ds. UE Konrad Szymański w wywiadzie dla środowego „Dziennika Gazety Prawnej”.
„W naszym przekonaniu warto to sprawdzić w TSUE”
W środowej rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną” Szymański ocenił, że kwestia tego, kiedy rozporządzenie wejdzie w życie - za dwa lata, czy kilka miesięcy - jest drugorzędna.
Rozporządzenie było napisane chaotycznie, zwłaszcza pierwszy projekt miał duże wady. W obecnej wersji widać intencję poprawy. Dla nas te poprawki były niezadowalające. Stąd konieczność wytycznych i pytania o zgodność z traktatem. W naszym przekonaniu warto to sprawdzić w TSUE
— powiedział minister ds. UE.
Przypomniał, że fundamentalnym zarzutem do rozporządzenia było to, że pierwotnie miało być ono mechanizmem zastępczym do art 7. Traktatu Europejskiego. Chodzi o sformułowanie „uogólnionych braków w zakresie praworządności”.
Prezydencja słusznie wykreśliła ten termin, jednak warto sprawdzić, czy także po tych zmianach samo rozporządzenie jest napisane poprawnie. Dlatego sprzeciwiliśmy się także tej poprawionej wersji. Potrzebne były wytyczne Rady (Europejskiej) i zobowiązanie Komisji Europejskiej do ich stosowania
— podkreślił.
Natomiast cała część dotycząca dobrego gospodarowania budżetem UE nie jest przez nas kwestionowana. W tych obszarach mówimy jednym głosem z Brukselą
— zapewnił Szymański.
Jak dodał, przy każdym zastosowaniu tego rozporządzenia musi być wykazany bezpośredni przyczynowo skutkowy związek z budżetem.
Dlatego dziś ono Polski nie dotyczy w tym sensie, że nie mamy przypadku, w którym jakiekolwiek uchybienia w opinii Komisji miałyby wpływ na wydawanie unijnych pieniędzy
— dodał.
Szymański ocenił, że proces ratyfikacji unijnego funduszu odbudowy może być stosunkowo szybki i jest spokojny o większość w Sejmie w przypadku tego głosowania. Według niego eurosceptyków, którzy chcieliby zablokować fundusz odbudowy z powodów ideologicznych, jest garstka.
Ten fundusz jest bardzo korzystny dla Polski i wbrew doktrynerskim obawom nie tworzy żadnej nowej rzeczywistości prawnej czy ustrojowej w Unii
— zaznaczył minister.
Zyski ze wspólnego europejskiego rynku
Szymański podał, że co prawda jeśli chodzi o budżet UE do tej pory wpłaty są niższe od tego, co z niego uzyskujemy, ale będzie miało to kiedyś swój kres, natomiast ważniejsze jest to, że zyski, jakie płyną z udziału we wspólnym europejskim rynku, są dla Polski ponad dwukrotnie wyższe, niż odpływ dywidend za granicę.
Szacuje się, że wpływ wspólnego rynku na PKB to jest od 7 do nawet 12 proc. Nawet to 7 proc. stanowi 1 bln 600 mld zł przez okres członkostwa Polski w UE
— dodał.
Okazuje się, że nie zarabiamy tylko na transferach, co byłoby wyjątkowo pasywnym, mało twórczym zyskiem z członkostwa w UE, ale mamy też powody sądzić, że integracja europejska nam służy w sposób dużo większy i trwały
— podkreślił Szymański.
kpc/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/531069-minister-szymanski-nasze-interesy-sa-chronione