Ze strony rządowej słychać przeważnie lapidarne wnioski o niesłychanym zwycięstwie, opozycja szydzi z Solidarnej Polski, że stanowisko partii Zbigniewa Ziobry nie zostało uwzględnione w negocjacjach - a między triumfalizmem a szyderstwem wśród polityków pojawiły się nieliczne głosy merytoryczne. Z ich argumentów łatwo wysnuć pewną syntezę i wskazanie nowego zagrożenia.
Spójrzmy zatem na kluczowe pytanie: czy Unia Europejska otrzymała narzędzia do wywierania presji na państwa członkowskie w pozatraktatowych sprawach?
Wiceminister sprawiedliwości Michał Woś twierdzi, że tak i niezależnie od jego partyjnych afiliacji warto na to spojrzeć pod kątem argumentów prawnych i konkretnych zapisów w dokumentach. Polityk twierdzi, że rozporządzenie z 2018 roku wykolejono a jego forma przyjęta przez UE może powiązać przestrzeganie dowolnego postulatu politycznego z unijnymi funduszami - czyli np. legalizacji małżeństw homoseksualnych albo zgodę na drastyczną liberalizację prawa aborcyjnego.
CZYTAJ TAKŻE:
Wiceminister Woś otwarcie krytykuje rząd: to nie jest sukces, to błąd
Woś powołuje się na zapisy prawne krytykując przyjęte rozporządzenie jako
sprzeczne z traktatami. Dlaczego? Bo ono przewiduje uruchamianie procedury, która nie byłaby jednomyślna. (…) Artykuł 7 traktatu o Unii Europejskiej przewiduje procedury jak powinno wyglądać przestrzeganie wartości ważnych dla UE.
-powiedział wiceminister sprawiedliwości w telewizji wPolsce.pl.
Faktycznie, artykuł 7, punkt 1, precyzuje w jaki sposób władze UE mogą zbadać niezgodność działania rządu państwa członkowskiego:
Na uzasadniony wniosek jednej trzeciej Państw Członkowskich, Parlamentu Europejskiego lub Komisji Europejskiej, Rada, stanowiąc większością czterech piątych swych członków po uzyskaniu zgody Parlamentu Europejskiego, może stwierdzić istnienie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez Państwo Członkowskie wartości, o których mowa w artykule 2. Przed dokonaniem takiego stwierdzenia Rada wysłuchuje dane Państwo Członkowskie i, stanowiąc zgodnie z tą samą procedurą, może skierować do niego zalecenia.
Już sam fakt, że prezydencja niemiecka forsuje rozporządzenie, które formułuje rozwiązania inne niż podstawowy dokument wspólnoty - Traktat o Unii Europejskiej - powinien budzić obawy.
Wbrew traktatom (…) znowu rozszerza się kompetencje Unii Europejskiej i to rozszerza się w sposób bardzo poważny, bo narzędzia nacisku finansowego są tymi najdalej idącymi.
-dodał w programie „Gorące pytania” polityk Solidarnej Polski.
Obecny w Brukseli Michał Karnowski podkreśla jednak, że umowa polityczna, której efektem jest owa słynna konkluzja, jest pewną blokadą unijnej presji na państwa członkowskie.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Kto kogo ograł? Relacja Michała Karnowskiego z Brukseli
Tymczasem minister Paweł Jabłoński ocenia status konkluzji lepiej niż jego kolega z Solidarnej Polski. Przypomina, że
Komisja [Europejska] została zobowiązana do przyjęcia wiążących ją kryteriów – zgodnych z konkluzjami.
Jednocześnie - bez rządowego triumfalizmu ale i cienia szyderstwa - minister Jabłoński nadal dostrzega wagę rozporządzenia, które może posłużyć do egzekwowania na Polsce pozatraktatowych oczekiwań. Jabłoński pisze:
Czy nie lepsza byłaby zmiana rozporządzenia? Może i tak – ale tylko na krótką chwilę. W dowolnym momencie Parlament i Rada UE (większością kwalifikowaną) mogłyby powrócić do niekorzystnych zapisów. Albo jeszcze bardziej niekorzystnych. Nie mielibyśmy już wtedy prawa weta (…) Zmiana rozporządzenia mogłaby dać nam złudne poczucie bezpieczeństwa – tylko po to, żebyśmy za kilka miesięcy znów wpadli w tę samą pułapkę. Zamiast tego mamy trwałe gwarancje w postaci konkluzji – z kryteriami, które będą wiążące dla Komisji: i na teraz, i na przyszłość.
Słowem: premier Morawiecki zdecydował się na wróbla w garści (konkluzja i zobowiązanie Komisji do jej przestrzegania) niż gołębia na dachu (walka o anulowanie rozporządzenia). Dobrze że poza partyjnymi prztyczkami i gładkimi frazesami o jedności Zjednoczonej Prawicy pojawiły się dwa głosy merytoryczne, a warto też odnotować, że wyszły one od polityków młodszego pokolenia.
Obaj politycy dostrzegają zagrożenie pozatraktatowych zmian reguł gry, choć inaczej oceniają wagę tego zagrożenia. Od mieszania herbata samozachwytu nie robi się słodsza, dobrze że dwóch polityków dodało tutaj trochę konkretów, obaw i wyjaśnień.
ZAPOZNAJ SIĘ Z ARGUMENTAMI MINISTRA WOSIA:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/530520-napiecia-miedzy-rzadowymi-frakcjami-utrudniaja-dyskusje