”Tu chodzi o to, żeby nie było dwóch różnych mechanizmów praworządności, w których dwa różne organy będą mogły się wypowiadać. Tu jest jasno powiedziane: w ramach budżetu praworządność ocenia to rozporządzenie i wytyczne do tego rozporządzenia, ale tylko co do budżetu i wydawania środków unijnych. Inne przypadki naruszenia praworządności dalej będą oceniane przez KE. Ale to się dzieje w ramach art. 7 Traktatu o UE czyli mamy procedurę traktatową tak jak było do tej pory. Nic się nie zmienia. I procedurę budżetową, przewidzianą tylko dla budżetu w rozporządzeniu skorygowanym wyjaśnieniami”- mówi portalowi wPolityce.pl prof. Genowefa Grabowska, konstytucjonalista i wykładowca akademicki, komentując ustalenia szczytu RE w Brukseli.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Kompromis wtedy jest dobry, kiedy nie wszyscy są z niego zadowoleni, bo kompromis ma to do siebie, że przewiduje ustępstwa
— ocenia prof. Grabowska.
Nikt z tych, którzy nawet mieli bardzo stanowcze i ostre wystąpienia chyba się nie łudził się, że tego typu jednostronne stanowisko niepoparte przez inne państwa będzie uwzględnione. Kompromis osiąga się poprzez rozmowy i widocznie na szczycie udało się tyle, ile się udało
— dodaje.
„Oddzielono dwie procedury dochodzenia praworządności”
Myślę, że najważniejsze, co właśnie z tego kompromisu wynika, to to, że oddzielono dwie procedury dochodzenia praworządności, które poprzednio były wymieszane. Rozporządzenie przygotowane przez prezydencję niemiecką i Komisję Europejską mieszało dwa porządki i usiłowało pod pozorem ochrony budżetu przemycić tego typu ocenę praworządności, która mieści się w zupełnie innych zapisach traktatu. Ta deklaracja, w konkluzjach szczytu, które zostały wypracowane przecież pod ogromnym naciskiem polskiej i węgierskiej delegacji, mówi tak: „Rozporządzenie stosuje się tylko i wyłącznie do ochrony finansowych interesów Unii Europejskiej, do ochrony budżetu przed korupcją, przed konfliktem interesów, przed defraudacją, przed wszystkimi negatywnymi znamionami, które występują przy wydawaniu pieniędzy”. Tyle i tylko tyle. Natomiast we wszelkich innych przypadkach, jeżeli w państwach UE jest naruszona praworządność, stosuje się mechanizm traktatowy – art. 7 Traktatu o UE
— wyjaśnia prof. Grabowska podkreślając, że wcześniej to nie było tak jednoznaczne i Komisja Europejska usiłowała przy pomocy tego rozporządzenia przemycić przy ochronie interesów finansowych Unii właśnie ten drugi element, który pozwoliłby Komisji swobodnie decydować, kto ile pieniędzy dostanie.
Czyli byłoby tak, że Komisja miałaby prawo do stwierdzania naruszania praworządności i w ślad za tym KE miałaby prawo do występowania z wnioskiem o pozbawienie państwa określonych środków. Tego nie ma. Tego nie chciała delegacja polska, węgierska i wiele innych, które o tym mówiły po cichu, nie występując głośno
— zaznacza konstytucjonalista.
Prof. Grabowska: Konkluzje RE nie są „świstkiem”
Także uważam, że to jest dobre rozwiązanie, natomiast jeśli ktoś mówi, że konkluzje RE są „świstkiem papieru”, to myli się, bo przecież to jest oświadczenie przywódców 27 państw członkowskich – to, co oni ustalili i co napiszą nie jest świstkiem papieru
— stwierdza, odnosząc się do słów Michała Wosia, który przekonywał, że „zgodziliśmy się na deklarację polityczną”.
To jest wola polityczna i tę wolę polityczną teraz Komisja ma przełożyć na przepisy. KE ma w wyjaśnieniach do rozporządzenia powiedzieć, jak się je stosuje, ale ma to zrobić tak, jak jej wskazuje ten niby „świstek papieru” czyli jak jej wskazują konkluzje Rady. Nie można tak szalenie deprecjonować stanowiska 27 państw członkowskich. To prawda: ono nie ma mocy bezpośrednio wiążącej, natomiast ma bardzo silne sprawstwo polityczne, bo przywódcy, najwyższy organ UE, jakim jest Rada Europejska, wskazuje KE, która jest organem wykonawczym, jak ma przygotować „oprzyrządowanie” do tego rozporządzenia i to jest wydaje mi się słuszne rozwiązanie. Tylko teraz trzeba pilnować i patrzeć na ręce KE, żeby Komisja zrobiła tę deklarację interpretującą tak, jak przewidują konkluzje szczytu czyli nie odstępowała od tego. A można to zrobić, bo ustalono na szczycie, że przygotowując projekt wytycznych Komisja musi je konsultować z państwami członkowskimi. Mamy więc pewność, że państwa członkowskie będą miały wpływ na to, co Komisja w tych wytycznych zapisze
— wyjaśnia.
Myśmy podnosili, że to rozporządzenie nie jest zgodne z obowiązującymi traktatami, bo idzie za daleko właśnie poprzez te uprawnienia dane Komisji. To zastrzeżenie również zostało wzięte pod uwagę, bo przecież rozporządzenie nie będzie stosowane dopóki Trybunał Sprawiedliwości UE nie rozwieje tych wątpliwości, dopóki się nie wypowie na temat samego dokumentu, jego mocy wiążącej i przewidzianych tam rozwiązań. Oczywiście to potrwa, ale będziemy mieli pewność, że nasze zastrzeżenia i zastrzeżenia tych wszystkich, którzy mówili, że to jest wbrew traktatom – ja też tak mówiłam – zostaną ostatecznie rozwiane przez TSUE
— dodaje.
„Zadaniem państw jest patrzeć Komisji na ręce”
Najpierw ten dokument idzie do TSUE, aby być tam poddany ocenie, KE w międzyczasie przygotowuje „oprzyrządowanie”, taką instrukcję obsługi tego rozporządzenia pt. „wytyczne”, które mówią, co i jak wolno Komisji, do jakiego momentu może się posunąć. Nie ma dowolności tak jakby to wynikało z rozporządzenia, że KE może mając podejrzenia, że będą źle wydawane środki, wstrzymać tego typu płatności – to nie jest niemożliwe. KE teraz będzie działała tak, aby patrzeć, czy one są wydawane zgodnie z prawem
— podkreśla prof. Grabowska.
Wydaje mi się więc, że nasze obawy, które zgłaszaliśmy, zostały rozwiane przez konkluzje w ramach szczytu. W tej chwili trzeba tylko to dobrze wykonać i zadaniem państw jest patrzeć Komisji na ręce tym bardziej, że przecież cały budżet wraz z tymi towarzyszącymi dokumentami będzie poddany akceptacji państw członkowskich, mówię zwłaszcza o tym koronabudżecie odbudowy, bo to parlamenty narodowe muszą zaakceptować
— uwrażliwia.
Stąd myślę, że to jest dobre rozwiązanie. Pozwoli ono bowiem UE uruchomić środki, na które czekają nie tylko państwa południa, szczególnie dotknięte koronawirusem, ale wszyscy, bo są niezbędne dla rozwoju, dla zaplanowanych inwestycji
— dodaje.
Pytana, w jaki sposób zawarty kompromis wpłynie na suwerenność Polski, prof. Grabowska odpowiada:
Tak samo, jak każdy inny budżet. Przecież jeżeli wiemy, że KE nie może oceniać praworządności tak jakby chciała, a więc pod kątem, czy respektujemy i w jakim zakresie określone sprawy. Czy mamy „małżeństwa” jednopłciowe to nie jest sprawa Komisji. Ze spraw obyczajowych, spraw związanych z tradycją, z tym wszystkim, co nie jest zapisane jako kompetencja organów UE nikt nas nie może rozliczać. Tej obawy nie ma, bo teraz mamy powiedziane, że tylko i wyłącznie chronimy budżet, a ochrona budżetu jest wymieniona przed czym, w związku z tym inne kwestie nie mogą być przez KE podnoszone, ani kwestie obyczajowe, ani kwestie związane z trwałością rodziny, ani kwestie dotyczące aborcji rozumianej jako prawo – tak chcą to rozumieć niektóre środowiska – kobiet. Aborcja jest pozostawiona regulacjom wewnętrznym państw członkowskich. Na to nie będzie w ogóle oddziaływała UE, tak jak do tej pory nie miała prawa oddziaływać.
TSUE oceni rozporządzenie, a nie kompromis
Trybunał nie będzie się wypowiadał o kompromisie, bo kompromis jest sprawą polityczną. TSUE oceni czy rozporządzenie – to, które kwestionowaliśmy – jest zgodne z prawem UE. Pamiętajmy, że mieli do niego zastrzeżenia także prawnicy instytucji europejskich. Prawnicy z Rady UE wydali nawet druzgocącą opinię wtedy, kiedy pojawił się taki pomysł w roku 2014, a potem w roku 2018, więc tak jak TSUE do tego podejdzie, to ostatecznie powie nam, czy wolno Komisji tak daleko iść, czy nie
— przypomina.
Tu chodzi o to, żeby nie było dwóch różnych mechanizmów praworządności, w których dwa różne organy będą mogły się wypowiadać. Tu jest jasno powiedziane: w ramach budżetu praworządność ocenia to rozporządzenie i wytyczne do tego rozporządzenia, ale tylko co do budżetu i wydawania środków unijnych. Inne przypadki naruszenia praworządności dalej będą oceniane przez KE. Ale to się dzieje w ramach art. 7 Traktatu o UE czyli mamy procedurę traktatową tak jak było do tej pory. Nic się nie zmienia. I procedurę budżetową, przewidzianą tylko dla budżetu w rozporządzeniu skorygowanym wyjaśnieniami
— dodaje.
aw
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/530465-prof-grabowska-o-kompromisie-to-dobre-rozwiazanie