„Dla Unii Europejskiej utrata Wielkiej Brytanii jest zła. Zatrzymanie w niej Węgier i Polski może być gorsze. Populiści z Budapesztu i Warszawy szantażują Brukselę w kwestii rządów prawa. Nie możemy pozwolić na to, by odnieśli sukces” - pisze na łamach brytyjskiego dziennika „The Guardian” hist0ryk Timothy Garton Ash.
Mieszkańcy Niemiec, Francji czy Włoch niewiele dziś mówią o Brexicie - nie tylko dlatego, że mają dość tego tematu, ale także dlatego, że Unia stoi w obliczu dwóch innych ogromnych wyzwań, które z pewnością będą omawiane na szczycie europejskim. Pierwszym jest przeforsowanie imponującego, nowego budżetu euro oraz funduszu odbudowy, ponieważ bez niego ożywienie po pandemii Covid-19 będzie trudniejsze, a napięcia północ-południe w strefie euro mogą się ponownie zaostrzyć. Jednak żeby to zrobić, Bruksela musi przezwyciężyć groźne weta ze strony Węgier i Polski, które próbują zmusić resztę UE do zapłacenia okupu, aby osłabić proponowaną warunkowość w odniesieniu do tych funduszy
—czytamy na lamach „Guardiana”. Według niego „przy tym co Orban i Morawiecki robią swoim unijnym partnerom, Margaret Thatcher wychodzi na ostrożną zwolenniczkę europejski integracji”.
Była brytyjska premier może i krzyczała „oddajcie mi moje pieniądze”, ale Wielka Brytania była płatnikiem netto do unijnego budżetu. Po otrzymaniu rabatu popchnęła naprzód jeden z najważniejszych projektów integracji europejskiej - jednolity rynek. […] Węgry i Polska natomiast są beneficjentami netto budżetu UE i funduszu odbudowy, które łącznie mogą stanowić ponad 6 proc. węgierskiego PKB. Odmawiają jednak przyjęcia dość podstawowych warunków praworządności, bez których UE przestanie być wspólnotą demokracji i wspólnym porządkiem prawnym
—przekonuje Garton Ash. Według historyka „węgierscy i polscy przywódcy mówią do niemieckich i holenderskich podatników: nie pozwolimy wam dokonać tych bardzo potrzebnych transferów do południowych krajów strefy euro, takich jak Włochy i Hiszpania, które zostały mocno dotknięte przez Covid-19, chyba że pozwolicie nam na dalsze używanie waszych pieniędzy bez żadnych ograniczeń.
Na Węgrzech oznacza to dystrybucję środków unijnych w taki sposób aby podtrzymywać coraz bardziej niedemokratyczny reżim Orbána, nie wspominając już o osobistych korzyściach jego rodziny i przyjaciół. Jeśli ten bezwstydny szantaż się powiedzie, populistyczne, ksenofobiczne i nacjonalistyczne rządy w Warszawie i Budapeszcie będą mogły robić wszystko, co im się podoba, będąc za to sowicie opłacane. Będą kasać niemiecką i holenderską rękę, która ich karmi
—czytamy na łamach „Guardiana”. Polexitu czy Hungexitu jego zdaniem nie będzie.
Czemu mieliby być aż takim głupim. Johnson może mówić o posiadaniu ciastka i zjedzeniu ciastka, tymczasem Orban to robi. Bezpośrednim zagrożeniem dla Unii nie jest więc wyjście Węgier i Polski z UE, ale to, że pozostaną jej pełnoprawnymi członkami, dalej łamiąc jej podstawowe zasady. Trudno powiedzieć, co jest teraz większym zagrożeniem dla przyszłości UE: demokratyczna Wielka Brytania, która odeszła, czy niedemokratyczne Węgry, które pozostały
—konkluduje Timoty Garton Ash.
JWW, guardian.co.uk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/530305-the-guardian-polska-i-wegry-zagrozeniem-dla-przyszlosci-ue