Rafał Trzaskowski był zdecydowanie pod formą w czasie porannej rozmowy z Beatą Lubecką. Świadczyły o tym nie tylko jego oczy, ale zwłaszcza seryjne kompromitujące wypowiedzi. Weźmy tylko te trzy.
Współpraca polityków z dziennikarzami
To, że firma paliwowa kupuje gazety, to jest to standard turecko-rosyjski, żeby później – jak się domyślam – za pośrednictwem tych mediów siać propagandę. (…) Chcemy współpracować z niezależnymi dziennikarzami i odkłamywać to, co PiS mówi. (…) Współpracować w tym sensie, że namawiać ich do tego, żeby tworzyli portale, które będą odkłamywać to, co robi PiS. Trzeba stworzyć instrumenty, które będą odkłamywać mnóstwo tych kłamstw i manipulacji, które PiS w eter puszcza przez cały czas.
— mówił prezydent Warszawy w Radiu Zet. Dodał, że środki na te niezależne portale i niezależnych portali wezmą się m.in. ze zrzutek.
A więc mamy zapowiedź końca wolnych mediów. Bo jeśli to politycy będą zakładać portale internetowe, organizować zbiórki na ich finansowanie, a wszystko po to, by walczyć ze swoimi oponentami, to śmierdzi to patologią grubszą niż ta, która w latach 90. działa się w lokalnych gazetach, będących biuletynami reklamowymi wójtów i burmistrzów.
Jest to też zły sygnał dla dzielnych wojów Platformy z Czerskiej, Wiertniczej czy Domaniewskiej. Ich praca chyba nie jest zbyt doceniania, skoro Trzaskowski chce tworzyć dla nich konkurencję.
W tym samym wątku pan prezydent dodał też, że jego ruch „Wspólna Polska” będzie walczył z koronawirusem. Jak?
Rozmawiamy z ekspertami, tworzymy właśnie zespół doradczy do kwestii koronawirusa.
Ciekawe, jak idzie tworzenie zespołu do tej „kwestii”. Skoro zabrali się z taką energią, to jest szansa, że na koniec kadencji Trzaskowski nakręci z Rabiejem spot, w którym pokażą, jak skutecznie myć ręce.
Talenty Rabieja
Były wiceprezydent musi przecież znaleźć jakieś nowe zajęcie u boku Trzaskowskiego.
Paweł Rabiej jeszcze nie znalazł zatrudnienia. Jasno mówiłem, że będę chciał z nim współpracować, dlatego, że on pokazał, że potrafi być sumiennym pracownikiem. Niestety zrobił olbrzymi błąd i musiałem podjąć taką twardą decyzję, bo wiceprezydent, który nie informuje swojego przełożonego i wyjeżdża, a odpowiada za kwestie zdrowia, musiał ponieść konsekwencje. Ale ja z Pawłem Rabiejem jestem gotów współpracować.
Na jakich zasadach?
Właśnie na takich, żeby choćby jedną z inicjatyw, która prowadził do tej pory – czy to kwestie dotyczące polityki społecznej, czy to kwestie dotyczące żłobków – żeby mu powierzyć jakąś odpowiedzialność. Oczywiście nie w takim zakresie jak prezydenta miasta stołecznego Warszawy. Będę o tym myślał, cały czas o tym myślę. Na początku przyszłego roku spotkam się z Pawłem Rabiejem i się go zapytam, czy będzie chciał ze mną współpracować w jakiejś sensownej inicjatywie. (…) Raczej myślę o jakimś projekcie, jakiejś konkretnej instytucji, gdzie będzie mógł realizować swój talent. No i mam nadzieję, że też nauczył się po tym epizodzie, że trzeba być dużo bardziej odpowiedzialnym.
Cudaczne! Prezydent Warszawy „cały czas myśli” o tym, jaką fuchę dać swojemu zastępcy, którego musiał zwolnić, bo ten - odpowiedzialny za politykę zdrowotną – w czasie epidemii wyskoczył z kochankiem na zagraniczne wakacje. Od miesiąca Rabiej nie pracuje już w ratuszu, więc ktoś inny pilotuje sprawy zdrowia, polityki społecznej, żłobków. A może nikt nie pilotuje, skoro za miesiąc (dlaczego dopiero za miesiąc, czyżby Rabiej znów był gdzieś na wypoczynku?) ex-wiceprezydent będzie ponownie realizował swoje talenty?
Rabiej może być nowym Stanisławem Dobrzańskim, dawnym ministrem obrony z PSL, którego awans (finansowy) na szefa PSE SLD-owski minister skarbu Wiesław Kaczmarek komentował słowami: „Staszek chciał się sprawdzić w biznesie”. Gdzie teraz sprawdzi się Pawełek?
„Nie!” dla ul. Lecha Kaczyńskiego
Zacząłem rozmowy z radnymi, dlatego że to oni podejmują decyzję. Niestety na razie mam sygnały takie, że nie będzie zgody radnych, dzisiaj, kiedy są pałowane kobiety na ulicach, na to żeby wyciągać rękę w stosunku do tych, którzy się w ten sposób zachowują i Lecha Kaczyńskiego ze złamaniem prawa w Polsce i Warszawie świętują. Ja taką inicjatywę chcę przedstawić, ale oczywiście muszę ją uzgodnić z radnymi. Ja to rozumiem, że dzisiaj, w tej atmosferze byłoby to kontrowersyjne. Ale będę na ten temat rozmawiał.
I cała małość wiceszefa PO wylazła tu z hukiem, niczym Marta Lempart na ulicę. Trzaskowski próbuje zasłaniać się radnymi, ale stawiając sprawę w ten sposób, bierze na siebie pełną odpowiedzialność za brak tej inicjatywy. Dlaczego nie złoży wniosku i nie zostawi tematu do dyskusji na radzie miasta? Po co są jej sesje, a wcześniej posiedzenia komisji? Czyż nie po to właśnie, by nad takimi sprawami debatować?
Poza tym, co do nadania jednej z ulic imienia Lecha Kaczyńskiego mają lewackie wybryki w 2020 r.? Co ma z tym wspólnego śp. prezydent, tragicznie zmarły przed dekadą? Nazwa ulicy nie ma być żadnym „wyciągnięciem ręki” do którejkolwiek z postaci dzisiejszej polityki, ale oddaniem należnego hołdu honorowemu obywatelowi naszego miasta, który ma dlań wielkie zasługi.
Trzaskowski to obiecał, wielokrotnie. Po raz pierwszy w kampanii wyborczej. Skłamał. Później obiecywał, że doprowadzi do tego po wyborach parlamentarnych. Skłamał. Następnie obiecywał, że stanie się to „na pierwszej sesji” po wyborach prezydenckich. Skłamał ponownie. Może taka to natura.
Będziemy mu liczyć te kłamstwa i lata niespełnionych obietnic. Pamięci o Lechu Kaczyńskim one nie umniejszą. A swoją ulicę śp. prezydent i tak będzie w stolicy miał. Wielokrotnie pisałem to samo przy haniebnych gierkach Hanny Gronkiewicz-Waltz ws pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej. Tym razem będzie podobnie.
Takim postępowaniem Rafał Trzaskowski nigdy nie dorówna swojemu ojcu, który w swojej dziedzinie był wybitnym człowiekiem, wielkim. Pan Rafał pozostaje malutki. Coraz mniejszy…
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/530284-top-3-absurdow-od-rafala-trzaskowskiego