Nie dziwię się, że to jeden z najchętniej czytanych wczoraj tekstów na naszym portalu: Kabaret! Budka w Sejmie: „Daliśmy sobie przyprawić gębę totalnej opozycji i antyPiS”. Posłowie odpowiedzieli śmiechem!.
Tak, jest w tym coś humorystycznego, uderzająca nieporadność językowa, nieumiejętność poruszania się w świecie idei, niezdolność do nakreślenia poważnego przekazu politycznego. Widać też infantylność, która niepokoi - mówimy wszak o liderze największej partii opozycyjnej. To też stanowisko państwowe, też kształtujące naszą rzeczywistość.
Ten komizm powiększony został przez zderzenie ze słowami, które sam przewodniczący Budka wypowiedział chwilę wcześniej, w tym samym przemówieniu. Był to strumień totalności dzikiej, wściekłej, pozbawionej rozumu i myśli. Naprawdę, nie wiem kim trzeba być, by tak paskudnie grać tematem epidemii, by wołać szaleńczo z mównicy sejmowej, że ofiary zabijającego wszędzie na świecie koronawirusa obciążają politycznego przeciwnika. Żeby jeszcze towarzyszyło temu jakieś wyliczenie wskazujące na szczególny charakter polskich strat. Ale tak nie jest, więc nie towarzyszyły. Podobnie w gospodarce - jest ciężko, wszystkim niemal trudniej, były błędy, ale wystarczy się rozejrzeć, by zobaczyć, że nasz kraj i nasz rząd w sumie radzą sobie lepiej niż większość państw.
Wyzwań nie brakuje, dla opozycji to pole do popisu. Ale PO wybiera czystą totalność, podsumowaną przewrotnie słowami, że „daliśmy sobie przyprawić gębę totalnej opozycji i antypisu, pora z tym skończyć”.
No dobrze, ale o co naprawdę chodzi? Jak rozumieć te słowa lidera PO? Uderzenie w Grzegorza Schetynę, który tezę o „totalności” sformułował? Nawet jeżeli, to zrozumiałe chyba tylko dla wąskiego grona partyjnych wyjadaczy. I niemądre. Sądzę, że w rzeczywistości słowa pana przewodniczącego Budki mają poważne podglebie. Są ważną autorecenzją, smutnym podsumowaniem ostatnich lat działań Platformy.
Formacja ta i jej media spaliły w tym czasie ogromny zasób energii milionów Polaków na powtarzanych co chwila próbach niedemokratycznego, często siłowego, przejęcia władzy. Marszami, puczami, prowokacjami, wymyślanymi skandalami, wywoływaniem histerii za granicą, próbą ściągnięcia na Polskę sankcji, a na Polaków każdego możliwego nieszczęścia. To była codzienna gra na narodową klęskę. Byle tylko odzyskać władzę.
Zabrakło czasu tylko na jedno - na napisanie sensownego programu, poważniejszego niż kartka chwytliwych haseł.
Podsumował ten wysiłek PO wynik wyborów z roku 2019 i 2020. Zwłaszcza porażka prezydencka była bolesna emocjonalnie. Wymienili kandydata, wstawili przystojniaka (tak twierdzą) - i przegrali. Podstawowa teza opozycji o tym, że zwycięstwo Andrzeja Dudy w 2015 roku było przypadkiem, rozleciała się w pył.
Także ostatni rok nie był lepszy. Ulica, zagranica, gra covidem - tak to wyglądało.
W słowach Borysa Budki wybrzmiała smutna, ale prawdziwa, recenzja działań Platformy w ostatnich latach. Nikt im przecież niczego nie przyklejał - nawet słowa „opozycja totalna” padły z ich ust, sami ten sztandar uszyli.
Szkoda tylko, że zgotowali to piekło polityczne Polsce. Z tego punktu widzenia cena była niestety duża, a straty wizerunkowe są tylko jej częścią. Najbardziej smuci wmówienie tak wielu naszym obywatelom, że w kraju dzieje się coś straszliwie złego. Te toksyny zatruwają poważnie nasze życie publiczne.
Ale może jesteśmy jednak świadkami jakiejś poważniejszej autorefleksji? Może to przyniesie przemianę? Zawsze warto mieć nadzieję.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/530225-w-slowach-budki-wybrzmiala-smutna-recenzja-dzialan-po