Informacja o niemieckiej ofercie pomocy Polsce w walce z epidemią koronawirusa była kilka tygodni temu sensacją dnia. Co ważne - od razu podaną wraz z interpretacją, że nasz kraj niemądrze i w zadęciu propozycję odrzucił.
Opisywaliśmy to na naszych łamach: Jak niemieckie media na siłę wciskają Polsce niemiecką pomoc na czas epidemii.
W ślad za tym poszły zapytania i interpelacje poselskie i senatorskie parlamentarzystów opozycji. Senator PO Krzysztof Brejza dopytywał premiera o szczegóły sprawy:
Pojawiły się informacje dotyczące tego, iż od jakiegoś czasu strona niemiecka wyraża chęć pilnej pomocy Polsce w walce z pandemią COVID-10. Niestety, strona Polska miałaby taką ofertę pomocy odrzucić.
Podobne zapytania skierowali posłowie Dariusz Joński i Michał Szczerba. Może i dobrze się stało, bo Sekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych minister Szymon Szynkowski vel Sęk przygotował w odpowiedzi dogłębną i profesjonalną analizę, która jest zapisem operacji „oferta pomocy z Niemiec”.
Udało nam się dotrzeć do jej treści.
Na wstępie minister Szynkowski vel Sęk podkreśla, że
„informacje, jakoby Polska odmówiła przyjęcia pomocy ze strony Niemiec, są nieprawdziwe.
Co ważne,
dwustronna współpraca obydwu państw w zakresie walki z COVID-19, miała już miejsce w I połowie roku, w trakcie pierwszej fali pandemii, kiedy to Ministerstwo Zdrowia otrzymało, na podstawie umowy darowizny pomiędzy ministerstwami zdrowia RP i RFN, materiały do osłony twarzy - maseczki higieniczne.
I tu przechodzimy do wydarzeń listopadowych.
Pragnę podkreślić, że strona niemiecka swoją gotowość pomocy w odniesieniu do jesiennej fali pandemii w pierwszej kolejności zakomunikowała w formie publicznej
— stwierdza w odpowiedzi posłom minister Szynkowski vel Sęk.
I podaje konkrety. Dla potrzeby tej publikacji wyodrębnimy kluczowe wątki.
Oferta wyłącznie medialna
Minister Stanu do spraw Europejskich w niemieckim MSZ i deputowany do Bundestagu Michael Roth, opublikował w dniu 21 października za pośrednictwem medium społecznościowego (Twitter) następujący przekaz: „Solidarność w tych trudnych czasach jest dla nas szczególnie ważna. Pomagamy naszym europejskim sąsiadom i partnerom w ochronie zdrowia ludzi i w skutecznym zwalczaniu pandemii koronawirusa”.
Polski dyplomata podkreśla, że wiadomość nie zawierała żadnych konkretnych informacji o charakterze i zakresie udzielanej, czy też oferowanej, pomocy. A także
wcześniej strona niemiecka nie informowała kanałami dyplomatycznymi o gotowości do udzielenia Polsce pomocy.
Natychmiastowa akcja propagandowa
W opracowaniu czytamy:
Z ubolewaniem pragnę zauważyć, że tego samego dnia, tj. 21 października ukazała się artykuł w gazecie „Die Welt” pt. „Polska jest zbyt dumna by prosić Niemcy o pomoc”.
Jak się dowiadujemy, dopiero następnego dnia - już po ogłoszeniu na Twitterze zarówno ogólnej oferty, jak i nagłośnieniu rzekomo negatywnej odpowiedzi „dumnej Polski”, do Warszawy dociera kanałami dyplomatycznymi od MSZ Niemiec
ogólne zapewnienie o gotowości udzielenia pomocy „w razie potrzeby”, bez formułowania konkretnej oferty.
Mimo nieciekawego kontekstu polskie MSZ szybko wyraża wdzięczność i informuje, zgodnie z prawdą, że
na obecnym etapie Polska opanowuje sytuację w ramach własnych sił i środków, ale jeśli uległaby ona pogorszeniu, bylibyśmy zainteresowani w szczególności wsparciem w postaci personelu medycznego.
To są fakty. A reakcja?
Medialny walec
Kolejne dni przynosiły nieprawdziwe publikacje o rzekomym „odrzuceniu oferty pomocy medycznej od Niemiec”
— podkreśla minister Szymon Szynkowski vel Sęk.
Dodajmy od siebie, że najaktywniejsze w budowaniu takiej narracji były media niemieckie wydawane dla Polaków.
Polska próba uzyskania pomocy
Ale to nie koniec historii. Bo idąc tropem wskazanym przez stronę niemiecką, 10 listopada strona polska przekazuje niemieckiej iż w związku z rozbudową sieci szpitali tymczasowych
zgłasza zainteresowanie ewentualnym wsparciem w obszarze personelu medycznego, które byłoby bardzo pomocne.
Podkreśla też, że nie ma obecnie problemu ze sprzętem.
Odpowiedź z Niemiec jest jednoznaczna. „Kanałami kontaktu między ministerstwami zdrowia” przekazuje ona, że wstępnie nie widzi możliwości wsparcia personelem medycznym.
Później dodaje, że ewentualnie możliwe jest wsparcie lekarzami wojskowymi „w formule podobnej jak w przypadku Czech” - gdzie pracuje dwóch niemieckich lekarzy wojskowych. Jednocześnie strona niemiecka podkreśla, że sama też cierpi na deficyt personelu medycznego.
Wnioski
Na koniec pragnę raz jeszcze podkreślić, że z ubolewaniem odnoszę się do doniesień medialnych o rzekomym odrzuceniu przez stronę polską oferowanej przez Niemcy pomocy w walce z epidemią COVID-19. Fakt taki nie miał miejsca, nie było też takiej intencji.
Próby powielania przekłamań zarówno w polskiej jak i niemieckiej przestrzeni publicznej i towarzyszący im szum medialny nie służą dobrej współpracy w gronie naszych europejskich partnerów, szczególnie w tak wymagającym dla naszego społeczeństwa okresie
— podkreśla w piśmie do parlamentarzystów Szymon Szynkowski vel Sęk.
Dyplomatycznie powiedziane. My możemy nazwać to wprost: przebieg zdarzeń wskazuje, że mieliśmy do czynienia z dość prymitywną medialną ustawką.
Podsumujmy. Żadna konkretna propozycja nie padła, a to, co padło, nie miało formy przyjętej w normalnych relacjach. Kiedy strona polska o konkretną pomoc się zwróciła, odpowiedź była negatywna.
W czasie tak trudnym, tak pełnym napięcia, takie medialne gierki można uznać za nieprzyzwoite.
gim
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/529681-rzekoma-niemiecka-oferta-pomocy-byla-medialna-ustawka