W Polsce uchodzi szmacenie się sporej grupy polityków, dziennikarzy i naukowców oraz ich wysługiwanie się Niemcom, choć jest patologią.
Bardzo perwersyjną grę prowadzą Niemcy z Polską, szczególnie podczas przyjmowania nowej perspektywy budżetowej (na lata 2021-2027) oraz w sporze o „pieniądze za praworządność”. Jest ona perwersyjna ze względu na to, kto ją prowadzi i z kim. Jest znamienne, że właściwie żaden polityk rządu Angeli Merkel wprost nie atakuje polskich władz. Robią to niemieckie media, różne redakcje w Polsce mające niemieckich właścicieli (ale także te, których Niemcy nawet nie muszą bardzo podpuszczać, choć nie są ich właścicielami). Robią to niemieccy urzędnicy w instytucjach UE, szczególnie eurodeputowani. Jest też znamienne, że dość powściągliwe są niemieckie środowiska naukowe, choć wyskoki się zdarzają.
Angela Merkel jest zbyt mądra, doświadczona i ma za dużo wewnętrznych problemów, żeby otwarcie wojować z polskim rządem, prezydentem czy parlamentem. Rozporządzenie pod hasłem „pieniądze za praworządność” wypracowała niemiecka prezydencja, ale jako radykałowie wskazywani są reprezentanci europarlamentu, którzy mieli narzucić kształt dokumentowi. Różni niemieccy politycy, a pewnie także różne niemieckie służby jednak inspirują głosy o Polsce i wpływają na to, co się mówi o polskich władzach oraz rządzącej partii.
Główne uderzenie wzięły na siebie niemieckie media. I każdy, kto ma o nich jakąś wiedzę oraz orientuje się, że nieprzypadkowo pod względem własnościowym są w pełni niemieckie, ten łatwo zauważy, że w ważnych dla Niemiec sprawach i interesach ich główne media są wręcz jednolitofrontowe. I odwalają za rząd brudną robotę, jakich bajek nie opowiadano by o ich niezależności. One o pełnej niezależności nawet nie chcą myśleć.
Media atakują, a politycy i różne państwowe agencje Niemiec obserwują reakcje i skutki. To różni niemieckie media od tych działających w Polsce, skądinąd w dużej części należących do niemieckiego kapitału. W Niemczech w istotnych sprawach, szczególnie w kwestiach polityki zagranicznej, obronnej i bezpieczeństwa nie atakuje się własnego rządu, niezależnie od sympatii politycznych szefów tych mediów oraz najważniejszych dziennikarzy. Są natomiast stronniczy, agresywni i niesprawiedliwi wobec polskich władz nie tyle z powodu niedokształcenia, ile bardzo celowo, a wręcz z premedytacją.
Przed 2015 r. niemieckie media bardzo konsekwentnie chwaliły rządy PO i Bronisława Komorowskiego za każde działanie konformistyczne wobec Niemiec czy miękkie, jeśli chodzi o polski interes narodowy. Tamta władza miała ogromne kompleksy i wręcz łaknęła każdej pochwały, szczególnie z Niemiec. I tamta władza została sprowadzona do roli jeśli nie ratlerka, to przynajmniej kamerdynera Berlina. To było konsekwentne i bardzo skuteczne wychowywanie sobie klakierów i tchórzy.
Politycy PO naprawdę bali się, że jakieś niemieckie czy europejskie medium ich skrytykuje, a przez to wypadną z łask. Akceptowana przez polityków PO tresura opłacała się, także materialnie. Przede wszystkim opłaciła się Donaldowi Tuskowi, który za takie zachowanie zgarnął główną premię. Ale opłaciła się też wielu innym politykom i klakierom (medialnym, naukowym, kulturalnym) PO, nagradzanym, odznaczanym i zapraszanym na wykłady, odczyty czy do dobrze opłacanych projektów i przeróżnych rad.
Niemieckie media, a przede wszystkim ukryci zwykle w cieniu niemieccy politycy nauczyli się, że ktoś rządzący w Polsce czy wywodzący się z obozu władzy powinien stać przed nimi na łapkach oraz aportować. Nie są oczywiście na tyle głupi, żeby od rządzących wywodzących się z PiS oczekiwać tego samego, ale chcą ich zmusić do maksymalnej uległości atakując bez umiaru poprzez media. Liczą na to, że niektórzy zmiękną i dla świętego spokoju zaczną się zachowywać konformistycznie, czyli jeśli nawet nie ulegle, to strachliwie.
W atakach niepoślednią rolę odgrywają polscy współpracownicy niemieckich mediów oraz beneficjanci niemieckich fundacji i programów oraz użyteczni idioci z działających w Polsce mediów. Im więcej takich ochotników i użytecznych idiotów, tym niemieckie media mają mniej pracy, bo tylko rozwijają ich ataki i podpuszczają do kolejnych. A potem to wszystko opisują jako coś, co dzieje się w Polsce, a oni tylko przedstawiają to niemieckiej opinii publicznej i wyciągają wnioski ze względu na niemieckie oraz europejskie interesy.
Niemieccy politycy są w miarę powściągliwi i ostrożni wobec polskich władz, bo sami nie muszą się wychylać, narażać i wygłupiać. I dobrze wiedzą, że Polska jest zbyt ważna dla ich gospodarki oraz rynku pracy, żeby zadzierać z jej władzami. I Polska jest zbyt ważna, jeśli chodzi o politykę zagraniczną oraz układ sił w Unii Europejskiej. Ale wszelkie ataki i tresura są im oczywiście bardzo na rękę. Władze RP powinny to rozumieć i grać z Niemcami w taką samą grę.
Trzeba Niemcom jasno dać do zrozumienia, że nie ma powrotu do czasów Tuska, Komorowskiego, Kopacz i Sikorskiego, gdy Polska nie prowadziła wobec Niemiec żadnej suwerennej polityki. Niemieckie media robią wielki jazgot, ale politycy w Berlinie świetnie wiedzą, że tego ostrzału Polski pod rządami PiS nie można prowadzić bez końca. I naprawdę są w stanie wpłynąć na swoje media i ich sposób opisywania polskich spraw. Warszawa musi tylko zachować spokój i konsekwencję.
Najgorzej w tym wszystkim wypadają opozycyjni polscy politycy i mainstreamowe media. Bo nawet nie potrzebują bardzo mocnej zachęty, żeby robić to, co dla Niemców jest bardzo wygodne i użyteczne, a często tak podłe, iż sami nie chcą tego robić. Konia z rzędem temu, kto po niemieckiej stronie znajdzie odpowiedników tych polskich polityków, dziennikarzy czy naukowców, którzy pełniliby podobne funkcje już nie w stosunku do Polski, ale np. Francji czy Stanów Zjednoczonych.
Atakowanie własnego państwa jest w cywilizowanym świecie po prostu niemożliwe. I to nie tylko z powodu lojalności wobec własnej ojczyzny, ale także np. poczucia zwykłej przyzwoitości. W Polsce szmacenie się wysługiwanie obcym uchodzi za normalne, choć jest czystą patologią. A autorzy takich działań to zwykłe kanalie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/529485-w-zastepstwie-rzadu-niemiec-atakuja-polske-niemieckie-media