Bolszewizm w pełnej krasie, czyli nauka w służbie ideologi. „Gazeta Wyborcza” zaprosiła wirusologa, który bez mrugnięcia okiem opowiadał, iż protesty „Strajku Kobiet” nie są niebezpiecznie. „Gorsze” są policyjne „kotły”, w których uczestnicy nielegalnych demonstracji są legitymowani przez funkcjonariuszy.
Co ciekawe, dr hab. Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog z WUM przekonuje, że narciarze powinni być ostrożni na stokach, ale osoby protestujące w „Strajku Kobiet” są w „magiczny” sposób chronieni. Inaczej, gdy stykają się z funkcjonariuszami policji.
Proszę zauważyć jedną bardzo istotną rzecz - przez kilka ostatnich tygodni trwają protesty. Uczestnicy - chociaż oczywiście przede wszystkim uczestniczki - tych protestów starają się ze wszystkich miar zachowywać dystans społeczny i noszą maseczki. W odróżnieniu od tych wszystkich marszów o zlikwidowanie pandemii. I Bogiem a prawdą największym zagrożeniem z punktu widzenia epidemiologii - już pomijam fakt potencjalnego łamania praw człowieka - są policyjne kotły do izolacji tego typu grup
– przekonuje wirusolog z „Wyborczej”.
W związku z tym, jeżeli ktoś idzie na marsz, na protest, nosi maseczkę i stara się zachowywać dystans społeczny, to proszę zobaczyć - mamy protesty, które są dosyć spore, ale jakoś, przynajmniej w oficjalnych raportach, nie zaobserwowaliśmy zwiększonej liczby zakażeń. Więc po pierwsze - można powiedzieć, że protestowanie jest bezpieczne
– twierdzi Dzieciątkowski.
Pokrętna logika „ekspertów” z „Gazety Wyborczej” ma zapewne pomóc w mizernej frekwencji zadym z udziałem zwolenników „Strajku Kobiet”. To jakiś pomysł, ale jednocześnie bardzo szkodliwy i niebezpieczny. Pan doktor zachowuje się jak przedstawiciel lobby antyszczepionkowców, którzy w myśl ideologii odrzucają oczywiste zdobycze nauki.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/529434-marsze-strajku-kobiet-bezpiecznie-epidemiczne